Ewa Jałochowska: W cieniu sławy. Zapomniane rodzeństwa sławnych Polaków. Muza SA, Warszawa 2018 – pisze Izabela Mikrut
Przedziwna jest ta książka i wydaje się, że stworzona na siłę – trochę żeby zaspokoić ciekawość odbiorców, a trochę, żeby pokazać jak różnie plotą się ludzkie losy. Problem w tym, że Ewie Jałochowskiej jakoś obcy jest warsztat filologiczny, przeprowadzanie rozbudowanych kwerend i śledzenie informacji w materiałach źródłowych, zadowala się autorka wiedzą powierzchowną, tym, co dane na początku – a potem sięga już do wyobraźni. Podejście do źródeł widać zresztą już w samych przypisach, kiedy „Pana Tadeusza” cytuje autorka z… serwisu wolnelektury, a część zdjęć ściąga z Wikipedii, ponadto – kiedy materiałem ilustracyjnym są dla niej otwarte na stronach tytułowych książki z bibliotek. Najwyraźniej idą zmiany sygnalizujące już przepaść pokoleniową – ale te pomysły autorki idą w parze z pomysłem i realizacją całej książki „W cieniu sławy”. Jałochowska wprawdzie proponuje publikację w charakterystycznym cyklu, ale nie przekonuje do siebie za bardzo.
Po pierwsze – już na etapie doboru nazwisk budzi wątpliwości. Sławni Polacy z jej książki to między innymi Adam Mickiewicz, Henryk Sienkiewicz, Bolesław Prus, Maria Skłodowska-Curie, Józef Piłsudski, Wincenty Witos, Olga Boznańska, Tamara Łempicka, Marian Hemar czy Izaak Singer. Jeśli kryterium wyboru była narodowość i posiadanie rodzeństwa, to może należało jeszcze wprowadzić choćby ramy czasowe albo tematyczne: ma się wrażenie, że autorka miota się po epokach i po zajęciach, żeby tylko znaleźć ciekawy temat – i w efekcie bardzo powierzchownie traktuje kolejne historie, bo nie może w niczym zagłębić się na dłużej. Poza tym nie wiadomo z jakich powodów dokonuje wyboru jednego lub dwojga przedstawicieli rodzeństwa – nawet jeśli bohaterowie artykułów mieli znacznie więcej towarzyszy zabaw. Kolejnym problemem staje się uciekanie od tematu. Jeśli już autorka zdecydowała się na opisywanie rodzeństw i to akcentuje w tytule, nie powinna bezustannie skręcać na doświadczenia „sławnego Polaka”, bo wygląda to jak zapychacz miejsca. Na koniec największy mankament – zastępowanie faktów wyobraźnią, a quasi-biografii – literackimi wprawkami. Jeśli autorka ma do dyspozycji tylko szczątkowe wiadomości, próbuje napowietrzać rozdział – wplata albo „rozmowy” z duchami, albo wyimaginowane scenki z życia postaci. Wypełnia je zgromadzonymi danymi, ale źle panuje nad warsztatem i w efekcie takie teksty wypadają sztucznie i męcząco z perspektywy odbiorców. Niczemu nie służą, a nawet mogą odstraszać od lektury. Jedyne, co wychodzi autorce na plus, to informowanie o tym, że rodzeństwo było i miało swoje niezależne pomysły na życie (czego można się było przecież spodziewać).
Ponieważ Ewa Jałochowska nie przyciąga stylem pisania, a do tego nie ma na tyle informacji, żeby zapełnić potężny tom, sporo miejsca w książce zajmują zdjęcia. I znowu – nie zawsze dobrze dobrane, bo poza fotografiami z rodzinnych albumów pojawiają się tu – zupełnie niepotrzebnie – prace sławnych (a przecież oni mają być tylko uzupełnieniem, tym razem – pozostawać w cieniu), albo zupełnie oderwane od narracji fotografie przedstawiające miejsca. „W cieniu sławy. Zapomniane rodzeństwa sławnych Polaków” to książka trochę nieprzemyślana – zrealizowana z myślą o masowym odbiorcy, lecz na etapie konstrukcji już nietrafiona.