David Adam: Ukryty geniusz. Pigułki na rozum, hakerzy mózgu i sekrety inteligencji. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2020 – pisze Izabela Mikrut.
To książka dla tych, którzy lubią wiedzieć – i dla tych, którzy cenią sobie reportaże na temat nauki. David Adam nikogo nie znudzi, bo zajmuje się efektownymi motywami związanymi z ewentualnym poprawianiem osiągnięć intelektualnych. Zakłada sobie, że przystąpi do egzaminów do Mensy, nie dostanie się, przez rok będzie pracował nad zwiększaniem „mocy” mózgu, a po roku po raz drugi zmierzy się z testami na inteligencję. Życie płata mu figla: autor dostaje się do Mensy za pierwszym razem, ale po roku i tak znajduje sposób, żeby spróbować swoich sił ponownie.
Czas między egzaminami wypełnia kolejnymi sztuczkami i próbami wprowadzenia potrzebnych mu zmian. Nie stroni od elektrowstrząsów (chociaż samoróbki rzekomych wynalazców jak i sprzęt zakupiony w internecie to pomysły, które przywołują skojarzenia z krzesłem elektrycznym i z dość problematycznymi sposobami na uśmiercanie przestępców). Nie poddaje się lękom, przytwierdza do głowy gąbki nasączone roztworem solnym i przepuszcza sobie przez czaszkę prąd. Zamawia w internecie „smart drugs”, żeby przetestować ich działanie w różnych okolicznościach – przy pisaniu książki oraz przy wypełnianiu testów na inteligencję (rezultaty zaobserwowane przez niego są zadziwiające). David Adam jest przekonany, że uda mu się doprowadzić do polepszenia wyników. Unika – na szczęście – metod ekstremalnych, ale przytacza dziwne przypadki znane nauce, jak urazy mózgu, które uruchomiły nieznane wcześniej – albo dawno zapomniane – umiejętności u najbardziej niezwykłych pacjentów. Pojawia się w tej książce pytanie o etyczność rozwiązań, o to, kiedy wspomaganie mózgu byłoby szansą, a kiedy – niepotrzebnymi forami dla tych, którzy mają dostęp do rozmaitych środków. Na razie jednak zbyt mało wiadomo na temat rozwijania umiejętności, tak więc odbiorcy mogą skupić się na interesujących danych.
David Adam w „Ukrytym geniuszu” posługuje się często poczuciem humoru, co sprawia, że odbiorcy będą jeszcze chętniej śledzili jego wywody. Autor raczej rzadko odwołuje się do teorii, zdaje sobie sprawę z tego, jakie kwestie będą trudne do przyswojenia i utrudnią lekturę szerokiemu gronu czytelników – dba zatem o to, żeby podawać wiadomości w sposób jak najbardziej intrygujący, pozwala zaangażować się w opowieść. Świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że w odbiorze liczy się też możliwość odkrywania własnego potencjału – szuka drogi, która mogłaby stać się wskazówką dla czytelników. Poza tym przywołuje rozmaite zadania na inteligencję (ale nie zasypuje nimi, ilustruje jedynie opowieści, żeby przypomnieć, jak bardzo liczy się kreatywność). Zastanawia się też, czy w ogóle warto dzisiaj mierzyć IQ i co to oznacza dla zwykłych ludzi. Sięga po zagadnienia związane z tajemnicami ludzkiego organizmu i już samym tym przyciągnie do tomu spore grono odbiorców. Fakt, że narrację prowadzi dowcipnie i ciekawie – pozwoli zwrócić uwagę na tę publikację. „Ukryty geniusz” może też zresztą być znakomitą reklamą całej serii #nauka – wykorzystuje najlepsze jej cechy i budzi zainteresowanie wiedzą oraz sposobami docierania do niej.