Recenzje

Jak ludzie

Vitus B. Droscher: Ludzkie oblicze zwierząt. Prószyński i S-ka, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Vitus B. Droscher powraca na rynek z kolejną książką przybliżającą czytelnikom zwyczaje zwierząt. Tym razem jednak, żeby przekonać odbiorców do mądrości przedstawicieli fauny, sięga po najprostsze możliwe skojarzenia – przełożenie ludzkich emocji i uczuć na to, co prezentują inne stworzenia. Nawet jeśli ktoś do tego autora nie przekonał się po „Regule przetrwania”, teraz będzie mógł ucieszyć się znakomitą opowieścią, wartką, płynną i pełną anegdot lub komicznych w duchu komentarzy. „Ludzkie oblicze zwierząt” to publikacja bardzo apetyczna i wypełniona ciekawostkami – pozwala przyjrzeć się temu, co często odbiorcom niedostępne, a jednak bliskie przez podobieństwo zachowań i reakcji. I nawet jeśli przy takiej transpozycji pojawią się pola do nadinterpretowania tematów, snucia niepotrzebnych „fabuł” na temat zwyczajów zwierząt – chodzi przede wszystkim o to, żeby czytelnicy przyswoili sobie garść informacji – można autorowi uproszczenia wybaczyć. Zwłaszcza że robi sporo, żeby przetłumaczyć świat zwierząt na odruchy zrozumiałe dla ludzi.

Ale na początek pojawiają się tematy i zagadnienia, które na pewno w zbiorze wspólnym z gatunkiem ludzkim się nie znajdą. To umiejętność przewidywania klęsk żywiołowych czy wyłapywania szkodliwego dla zdrowia promieniowania. Ludzie nie mogą popisać się takimi talentami, zwierzęta i owszem, Droscher sprawdzi, czy takie przypuszczenia są słuszne i – jak objawiają się kolejne umiejętności w tym zakresie. To czynnik, który powinien wzbudzić szacunek do przedstawicieli fauny – skoro jest to najwyraźniej zmysł, którego ludzie nie posiadają.

Porozumienie może pojawić się na innych płaszczyznach i te autor wylicza w kolejnych rozdziałach, poddając analizie zaobserwowane zachowania – i próby ich wyjaśniania przez badaczy. Zajmuje się między innymi kwestią estetyki i poczucia piękna u zwierząt, sprawdza, czy „urok” roztaczany przez jedną z płci ma związek wyłącznie ze zwyczajami godowymi, czy płynie z potrzeby otaczania się tym, co dostarcza zachwytów na kanwie estetycznej. Opowiada również o zwyczajach, które zapewniają przyjemność estetyczną ludziom – na przykład o śpiewie ptaków. Przedstawi kwestię „sportu” u zwierząt, ćwiczenia dla osiągnięcia perfekcji. Drogi między ludźmi i zwierzętami rozmijają się znów w przypadku dziwnych „broni”, jak – odrzucania części ciała w przypadku ataku. Droscher przyjrzy się kwestiom odwagi i tchórzostwa, ale sporo miejsca poświęci też na budowanie rodziny. Tutaj – wiedząc doskonale, że przyciągnie odbiorców – rozbija narrację na tematy małżeństw, poligamii czy poliandrii, zdrad, niewierności lub… prezentów dla partnera. Z humorem może opisać działania w świecie zwierząt – i porównywać je z tym, co znają z własnego otoczenia czytelnicy. Pisze z wyczuciem, wyczuleniem na ciekawostki i zabawne anegdoty, podsuwa niemal gotowy scenariusz na film przyrodniczy. Popularyzuje wiedzę, to fakt – ale dostarcza również rozrywki i to w dobrym gatunku, sprawia, że odbiorcy zainteresowani światem zwierząt dostrzegą w nim ślady własnych postaw – i będą mogli wyciągać oryginalne wnioski. „Ludzkie oblicze zwierząt” to lektura, która strąca z piedestału człowieka, pokazuje, jaką przewagę mają różne stworzenia nad ludźmi – napisana ze swadą, gromadząca mnóstwo drobiazgów komicznych i atrakcyjnych z perspektywy każdego odbiorcy, jest ta książka udaną pozycją. Lepiej nawet od niej zacząć swoją przygodę z tomami Droschera.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,