O spektaklu Spektaklove „Imię” Matthieu Delaporte’a i Alexandre’a de la Pattelicre’a w reż. Grzegorza Chrapkiewicza pisze Magdalena Hierowska.
Z pozoru zwyczajny wieczór, choć z niezwyczajnym powodem do świętowania. Trzeba nadać imię dziecku, ponieważ niebawem przyjdzie na świat syn jednego z bohaterów. Dlatego grupa przyjaciół spotyka się na kolacji, która okazuje się wyboistą drogą do zaognionego konfliktu… Czy problem może zostać rozwiązany? Kto ujawni swoją prawdziwą osobowość? Tego nie wiedzą nawet bohaterowie sztuki, ale zapewne wnioski może wyciągnąć widz…
Spektakl „Imię” na podstawie utworu Matthieu Delaporte’a i Alexandre’a de la Pattelicre’a, w reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza, nie jest zwykłą komedią, ponieważ w prostych niekiedy slapstickowych żartach, z dodatkiem ulubionych przez publiczność przekleństw, kryje się smutna prawda o człowieku i grze pozorów w relacjach międzyludzkich. Autorką świetnego tłumaczenia „Imienia” („Le Prénom”) jest Barbara Grzegorzewska, scenografię natomiast zaprojektował Wojciech Stefaniak, a kostiumy – Justyna Woźniak. Sfera wizualna spektaklu nie może być zbyt absorbująca przy tego typu dramaturgii, dlatego nienachalne białe gabloty z książkami jako tło stołu, przy którym dochodzi do szeregu awantur, oraz codzienne kostiumy w przejrzysty sposób imitują prawdziwe życie.
Podczas kolacji przygotowywanej przez panią domu Elisabeth (Małgorzata Foremniak) i jej męża profesora literatury Pierre’a (Szymon Bobrowski), który raczej pielęgnował wśród gości swoje wysokie poczucie własnej wartości względem żony – zdolnej intelektualistki sprowadzonej do roli kucharki, sprzątaczki i opiekunki do dzieci. Na tej płaszczyźnie konflikt był zaogniony już od samego początku spektaklu, a dalsze problemy małżeństwa – wyjawiane w sposób zaskakująco przewrotny – pokazywały prawdziwe oblicza wszystkich bohaterów.
Zaproszeni goście to przyjaciel domu, podejrzewany o związki męsko-męskie, puzonista Claude (Marcin Hycnar/Mateusz Banasiuk) oraz brat Elisabeth – Vincent (Wojciech Malajkat) – nadęty manipulator i rozgadany cham, niekiedy używający środków siłowych, by udowodnić swoją wyższość. Jego dużo młodsza ciężarna partnerka to Anna (Dorota Krempa), podejrzewana o romans z puzonistą. Oczywiście wątki komiczne rozwijają się często w przewidywalny sposób, podążają ścieżką tematów modnych, a zarazem potrzebnych dla widza czerpiącego inspirację ze spektakli lekkich z nutą tragicznego rozedrgania. Wybór imienia dla dziecka Vincenta i Anny z powodu złośliwości ojca staje się powodem rozpętania wojny pomiędzy przyjaciółmi. Vincent stwierdza, że jego syn będzie miał na imię Adolf, co wywołuje znaczne oburzenie z wiadomych względów.
Forma spektaklu sprawia, że widz podgląda sytuacje intymnych relacji postaci, choć zasada czwartej ściany bywa złamana poprzez bezpośrednie monologi do publiczności, a naturalizm sytuacyjny nieco zawahany. Nie jest to zarzut, ponieważ spektakl z niebywałą żywiołowością postaci stawał się niekiedy formą odległą od realnego życia. Tak jak w prawdziwej komedii wszystkie chwyty dozwolone – liczy się okazały efekt, śmiech i gorące brawa, co zapewne jest widoczne po usatysfakcjonowanej widowni sceny Relax.