Kirsten Smith: Trinkets. Jaguar, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Ciekawe podejście proponuje Kirsten Smith, rozstając się z klasycznymi obrazami młodzieży w powieściach. W „Trinkets” trzy portretowane dziewczyny zajmują się kradzieżami dla sportu. Lubią emocje, jakie zapewnia im wynoszenie drobiazgów (lub przedmiotów o większej wartości) z różnych sklepów. Mogłyby bez problemu kupić sobie to, czego potrzebują (albo obyć się bez tego, czego wcale nie chcą), tyle że w ich codzienności brakuje wyzwań na miarę. Dzięki kradzieżom czują się lepiej, podbudowują poczucie własnej wartości. Nie mają ze sobą poza tym nic wspólnego, w szkole się do siebie nie odzywają i nawet nie wiedzą o wspólnocie zachowań. Dawniej autorzy powieści dla młodzieży od takiego tematu szybko by uciekli, ewentualnie próbowali piętnować postawy szkodliwe dla społeczeństwa. Kirsten Smith stara się raczej wniknąć w psychikę postaci, a przynajmniej odrobinę naświetlić ich motywacje. Każda z dziewczyn czuje się samotna i wyobcowana, każda potrzebuje wsparcia, chociaż się do tego nie przyzna. Relacje, jakie nawiązują bohaterki „Trinkets” z rówieśnikami, są powierzchowne i nie przynoszą zaspokojenia podstawowych potrzeb społecznych. Nastolatki skupiają się zatem na adrenalinie, jaką zapewnia im kleptomania.
Smith rozpisuje tę powieść na trzy głosy, a relację jednej z dziewczyn, Elodie, formuje w białe „wiersze” (co oznacza w narracji po prostu nadużywanie enterów, niekoniecznie dbanie o napięcia międzywersowe czy większą literackość). Odzwierciedla charakter każdej z bohaterek w jej osobistych wynurzeniach, pozwala też oglądać je oczami pozostałych dziewczyn. Z czasem bohaterki, zmuszone do udziału w spotkaniach terapeutycznych, stają się sobie bliskie. W dalszym ciągu kradną, nawet wzajemnie się do tego inspirują i wyznaczają sobie kolejne wyzwania, ale wyraźnie widać, że przyjaźń może stać się dla nich ratunkiem: kiedy znajdą kogoś, kto zrozumie i wysłucha (nawet jeśli przy okazji dobrodusznie wykpi albo popisze się głupim żartem), zyskają poczucie normalności. Zaczną dostrzegać wokół siebie ludzi wartościowych, zrozumieją, że nie warto wikłać się w toksyczne związki. Kirsten Smith pozwala na to, żeby fakty docierały do bohaterek powoli – ale żeby skutecznie wywierały na nie wpływ. Nie ma w tym natrętnych pouczeń i szkolnych połajanek, raczej nadzieja na pozytywne zmiany.
W „Trinkets” odbiorczynie otrzymają inny niż zwykle obrazek młodzieżowy. Autorka nie zamierza stawiać na cukierkowe opisy, ale wybiera bardzo prostą obyczajówkę. Tyle tylko, że zmienia optykę i w centrum uwagi stawia postacie, z których nie da się brać przykładu. Elodie, Moe i Tabitha to narratorki, które reprezentują przekrój szkolnych społeczności: jedna jest znana i lubiana, druga – woli unikać towarzystwa, trzecia z kolei ucieka w agresję i ryzyko. Każda z nich ma inne problemy w domu lub w związku, więc do „Trinkets” trafi naprawdę sporo ważnych spostrzeżeń na temat dzisiejszej młodzieży. Autorka wykazuje się przenikliwością jeśli chodzi o funkcjonowanie w grupie i o potrzeby nastolatek – za to unika przesadnego rozwijania narracji. Dziewczyny wypowiadają się zwięźle (ale rzeczowo), Smith wybiera styl narracji zbliżony do telewizyjnych seriali. Z pewnością nie jest to książka, która uwodziłaby sposobem prowadzenia historii – ale dla odbiorczyń nie to się będzie w niej liczyć.