Recenzje

Kobieca logika

Wilkie Collins: Kobieta w bieli. MG, Kraków 2018 – pisze Izabela Mikrut

Chociaż zaczyna się bardzo standardowo, rozwija się w niestandardowym kierunku. Należy jednak przy tym ocenianiu „typowości” wziąć poprawkę na fakt, że „Kobieta w bieli” jest powieścią dziewiętnastowieczną i dzisiaj funkcjonuje jako klasyka gatunku, a niektóre rozwiązania mogły być w ogóle prekursorskie – a na pewno szokujące dla części odbiorców. Jest tu jednak dobra intryga i sposób prowadzenia narracji, który sprawia, że potężny tom obroni się na rynku – i znajdzie swoje miejsce między „kobiecymi” powieściami a literaturą sensacyjną.

Cały problem bierze się z zupełnie anachronicznego już tematu: nauczyciel rysunków przybywa do pewnego domu, by uczyć dwie przyrodnie siostry tej sztuki. Jedna z kobiet, Laura, zakochuje się w Walterze – i tu zaczyna się dramat, bo przyrzekła swojemu umierającemu ojcu, że poślubi wybranego dla niej mężczyznę. Nie może pozwolić sobie na szczęście, a Walter, gdy dowiaduje się od drugiej z sióstr, Marianny, o tym fakcie, musi opuścić gościnny dom i szukać nadziei na wzajemność gdzie indziej. Tyle że zaczynają się mnożyć zagadki. Najpierw – kobieta w bieli, Anna Catherick – identyczna jak Laura, postać, która pojawia się znikąd, budzi grozę i wyzwala kolejne pytania, na które nikt nie zna odpowiedzi. Potem – zachowanie męża Laury. Stopniowo robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Marianna nie musi dbać o opinię czy maniery, dzięki czemu może wykryć pułapki i niebezpieczeństwa, na jakie narażona jest Laura. Walter Hartright też przyłączy się do poszukiwania ratunku: w końcu to jego ukochana pada ofiarą knowań.

Wilkie Collins sięga przede wszystkim po silne uczucia: są w tej powieści i zbrodnie, i wielkie namiętności, są rozmaite przeszkody na drodze do szczęśliwego związku, ale i zagadki, na które w zwyczajnej obyczajówce nie byłoby miejsca. Tu nie da się ufać najbliższym, bo rodzina może dbać wyłącznie o własne interesy: trzeba umieć odróżniać, kto zasługuje na szacunek, a kogo trzeba się wystrzegać, zachowując przy tym pozory naiwności. W tej książce liczą się sprytne kobiety: wprawdzie mężczyźni są silniejsi, mają znacznie więcej możliwości działania, mogą liczyć na pomysłowych (aż za bardzo) przyjaciół i cieszą się społecznym uznaniem, ale jeśli kobiety nie poddadzą się presji, wyjdzie na jaw, co Wilkie Collins chce bardziej cenić. Dzisiaj atutem tej książki będzie nie tylko umiejętność nakreślania relacji międzyludzkich – chociaż podbarwiane i wyostrzane emocje robią wrażenie. Ważna jest tu sama narracja, pewna metatekstowość, to, w jaki sposób Collins chce prowadzić opowieść: zawsze oddaje głos temu z bohaterów, który był w centrum wydarzeń. Znajduje też pomysły na uzasadnienia w wymienianiu narratorów. Nie modyfikuje sposobu opisywania faktów, więc czytelnicy nie będą mieli problemów z przerzucaniem się między relacjami: to jednak pomysł, który umożliwia przyglądanie się rzeczywistości powieściowej z różnych perspektyw, bez niepotrzebnych komplikacji.

„Kobieta w bieli” to nastawienie na akcję i uczucia: chociaż te drugie próbują zdominować historię – w końcu to z wielkiej miłości bierze się cały problem – najważniejsza staje się intryga. I to dla dzisiejszych czytelników także sympatyczny powrót do powieści, w których działania są najbardziej eksponowaną częścią fabuły kryminalnej. Nic dziwnego, że „Kobieta w bieli” przetrwała i może wracać na rynek wydawniczy – a do tego skutecznie konkurować z literaturą masową.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,