Anna J. Szepielak: Dworek pod Lipami. Filia, Poznań 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Ta powieść na rynek wydawniczy powraca i właściwie trudno się dziwić, bo Anna J. Szepielak prowadzi w niej narrację w stylu „historycznej” Chmielewskiej (nawet niektóre pomysły niemal naśladuje…), chociaż bardziej w stylu pop. Gdyby nie szła w autotematyczne wstawki – kompletnie bez znaczenia dla czytelniczek, które chcą po prostu soczystych historii, a nie dylematów autorek obyczajówek – nie schodziłaby z list bestsellerów.
„Dworek pod Lipami” to książka obszerna, prowadząca przez doświadczenia przedstawicielek dwóch pokoleń – wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że jedna nie istnieje. Czytelniczki wiedzą, że Celina jest wytworem fantazji Gabrieli – a jednak kibicują tej postaci w jej codziennych komplikacjach. Celina niedawno wyszła za mąż, ale po wypadku straciła pamięć: do tej przypadłości nie chce się przyznać bliskim, tymczasem w jej otoczeniu roi się od tajemnic i podstępów. W intrygi Celina wchodzi zbrojna jedynie w zdolność dedukcji – logiczne myślenie pozwala jej uniknąć wielu tarapatów. Ale przydają się też sprytne kobiece sztuczki, żeby udobruchać męża i osiągnąć cel, jaki wydaje się konieczny dla ogólnego szczęścia.
Gabriela wymyśla sobie postać Celiny, żeby uciec od własnych problemów. Jako druga żona Marka, nie potrafi znaleźć sobie miejsca w jego domu. Czuje się gorsza, niepełnowartościowa, a w dodatku zaczyna mieć problemy z komunikacją z ukochanym. Nie jest w stanie nic więcej poświęcić dla dobra związku, potrzebuje czasu i odosobnienia, żeby wszystko sobie poukładać. Jednak z dala od domu wpada w kolejne kłopoty i zaczyna mieć sekrety przed Markiem. Wykorzystuje zatem podejście Celiny i podpatruje inteligentne – bezkonfliktowe i dyplomatyczne – sposoby pogodzenia zwaśnionych. Obie historie mają to do siebie, że są dobrze wymyślone w strukturze: Anna J. Szepielak świetnie czuje się w obmyślaniu intryg i wplątywaniu w nie bohaterek. Bazuje na silnych emocjach, nie boi się obrazów miłości w różnych ujęciach, przesyca relacje i pożądaniem, i przywiązaniem. Oczywiście sedno konfliktów opiera na braku porozumienia (rozmów jako takich), ale i tak jest przekonująca dla czytelniczek. Tyle że książka wypadłaby znacznie lepiej, gdyby odbiorczynie nie musiały rozpoznawać dylematów twórczych autorki. Tak naprawdę niewiele osób przy śledzeniu akcji chce wiedzieć, że praca nad powieścią wymagała sprawdzania mnóstwa danych z epoki, konsultacji ze specjalistami (na przykład z lekarzem), że trzeba uważać na styl. Gabriela opowieść o Celinie dzieli na małe kawałki, urywa zawsze w ciekawym momencie – co w pełni zrozumiałe. Ale niezrozumiałe jest już to, że sama zastanawia się „co dalej”, zadaje pytania retoryczne w kierunku swojej bohaterki i udaje, że nie ma pojęcia, jak potoczy się akcja. W takie tworzenie na gorąco mało kto uwierzy, tu trzeba raczej lepszego uzasadnienia dla istnienia postaci. Tego Anna J. Szepielak nie oferuje, bo trudno przyjąć za podobne rozwiązanie punktu kulminacyjnego w książce.
Ale mimo tego konstrukcyjnego zastrzeżenia powieść „Dworek pod Lipami” czyta się dobrze – to smakowita podwojona historia z wielkimi uczuciami, coś w sam raz dla tych odbiorczyń, które cenią sobie powroty w przeszłość i dobre argumentowanie stanów emocjonalnych postaci. Anna J. Szepielak umie do siebie przekonać – a że zależy jej na tworzeniu ciepłych, lekko sentymentalnych obyczajówek – trafi idealnie w zapotrzebowanie rynkowe.