Jerzy Jurandot „Miłość szuka mieszkania” – reż. Jan Naturski – Teatr Ekipa gościnnie w Teatrze WARSawy – pisze Iwa Poznerowcz
W ostatnich czasach teksty Jerzego Jurandota rzadko trafiają na sceny teatralne – szkoda, że reżyserzy nie chcą zmierzyć się z twórczością tego wybitnego mistrza słowa i inteligentnego satyryka. Dlatego z chęcią, ale i z obawą, wybrałam się do Teatru WARSawy na spektakl przygotowany przez Teatr Ekipa na podstawie sztuki Jurandota „Miłość szuka mieszkania”. I muszę od razu podkreślić – nie zawiodłam się.
Ze względu na wyjątkowo nietypową historię tekstu Jurandota pozwalam sobie na króciutki rys historyczny. Jerzy Jurandot, a właściwie Jerzy Glejgewicht, był niezrównanym poetą, satyrykiem, komediopisarzem – autorem tysięcy utworów estradowych, a także tekstów piosenek. Podczas wojny przez około dwa lata przebywał z żoną Stefanią Grodzieńską w warszawskim getcie. Tam też powstała „Miłość szuka mieszkania” – sztuka opowiadająca o kłopotach mieszkaniowych dwóch młodych małżeństw w przeludnionym getcie. Tekst Jurandota powstał na podstawie sztuki Walentyna Katajewa „Kwadratura koła” (1928) i cieszył się ogromnym powodzeniem wśród widzów warszawskiego getta. Wystawiony został w działającym „za murem” rewiowym Teatrze Femina, którego kierownikiem literackim był Jurandot. Po ucieczce z getta Jerzy Jurandot ukrył w ziemi swoje teksty, w tym m.in. „Miłość szuka mieszkania”, aby nie dostały się w ręce Niemców. Wydobyte po wojnie ocalały, przechowywane w zbiorach Archiwum Ringelbluma. Inscenizacja przygotowana przez Teatr Ekipa jest pierwszym od czasów wojny teatralnym wystawieniem sztuki.
Tekst „Miłość szuka mieszkania” opowiada historię dwóch świeżo poślubionych małżeństw, które dostają przydział do tego samego pokoju w kamienicy na terenie getta. Ada i Józek (Dagmara Bąk i Maciej Nawrocki) jako pierwsi wprowadzają się do malutkiego pokoju. Gdy małżonkowie poczuli się już jak u siebie, okazuje się, że przydział z kwaterunku do tego samego pokoju dostało drugie małżeństwo – Stefcia i Marian (Monika Kaleńska i Jędrzej Taranek). By było ciekawiej, okazuje się, że Józek i Stefcia są dobrymi znajomymi i sympatyzowali ze sobą przed ślubem. Pary ustalają zasady „współżycia” i początkowo wydaje się, że ta koegzystencja się uda. Niestety, charaktery bohaterów dają o sobie znać. Pedantyczna i gospodarna Ada bardziej pasuje do poukładanego Mariana, a nieprzejmującej się rzeczywistością artystce Stefci bliżej do leniwego Józka. Po zawirowaniach, w których znaczący udział mają wspólni znajomi obu par, Mundek (Sławomir Doliniec), jego narzeczona Niusia (Ewa Bonecka) i gospodyni kamienicy, okazuje się, że mała wymiana mężów i żon jest możliwa. A na dodatek przyniesie wszystkim szczęście, bo przecież miłość jest najważniejsza.
Spektakl został przygotowany przez młodych aktorów, którzy bardzo dobrze wywiązali się ze swoich zadań. Co prawda początkowo trema troszkę hamowała tempo i spowalniała humor spektaklu, jednak z minuty na minutę artyści rozkręcali się, aby dojść do brawurowego finału. Każdy z aktorów w pełni wykorzystał swoje umiejętności, by podkreślić cechy charakterystyczne kreowanych postaci. Zwłaszcza Dagmara Bąk w roli Ady zmienia się pod wpływem budzącej się namiętności do Mariana. Jest w tym bardzo śmieszna i rozbrajająca. Postacią zdecydowanie przerysowaną, ale wzbudzającą głośny śmiech na widowni, była gospodyni grana brawurowo przez Pawła Ferensa.
Spektakl „Miłość szuka mieszkania” jest śmieszny, zabawny, wydaje się, że wręcz beztroski. Jednak drobne elementy kostiumów i scenografii autorstwa Moniki Gościniak (zniszczone i łatane ubrania, skromne jedzenie, a przede wszystkim opaski z gwiazdą Dawida na ubraniu) przypominają, że gdzieś tam obok trwa wojna. Stare meble, rozpadające się skrzynki jako stoły i szafa, przez którą wchodzi się do pokoju, to stałe elementy, jakie można było spotkać w przeludnionych mieszkaniach warszawskiego getta.
Najnowszy spektakl Teatru Ekipa dobitnie uświadamia widzom – zgodnie z przesłaniem, które prawdopodobnie przyświecało Jerzemu Jurandotowi podczas pisania sztuki – że nawet w obliczu dramatycznych wydarzeń i świadomości braku jakiejkolwiek przyszłości ludzie chcą choć na chwilę zapomnieć o strasznej rzeczywistości, chcą się śmiać. A przede wszystkim chcą się kochać. Bo miłość jest najważniejsza, nawet wbrew otaczającemu nas światu.