Recenzje

Komik

Dave Itzkoff: Robin. Agora, Warszawa 2018 – pisze Izabela Mikrut

Kiedy Dave Itzkoff przedstawia sceniczny i estradowy fenomen Robina Williamsa, udaje mu się również uchwycić specyfikę humoru tego artysty, a to za sprawą podawania wybranych dowcipów, puent lub improwizacji. W narracji ocala autor sposoby podbijania serc publiczności, a i samo poczucie humoru aktora. To sposób na przyciągnięcie do lektury nie tylko fanów: Itzkoff budzi zainteresowanie podejściem do aktorskiego (i stand-upowego) rzemiosła. W relacji przytacza po prostu część żartów, a że robi to umiejętnie – pozwala czytelnikom na nowo przeżywać występy.

„Robin” to najpierw zawodowy, a potem też półprywatny portret Robina Williamsa, bardzo obszerny objętościowo (mimo sporej interlinii). Dave Itzkoff buduje rzetelną, niepozbawioną aspektów rozrywkowych relację. Motyw standardowy dla biografii – narodziny i dzieciństwo – zostaje tu sprowadzony do minimum, o wiele ciekawsze okazują się narodziny Williamsa jako artysty. Temu autor poświęca sporo miejsca, analizuje też specyfikę występów. Szybko Robin Williams robi imponującą karierę, a autor wciąż podkreśla jego błyskotliwość, umiejętność szybkiego kojarzenia faktów i stosowania ciętych ripost albo… momentalnych metamorfoz. Pokazuje, jak jego talent wykorzystywany był przy serialu telewizyjnym, co nowego w rozrywce proponował bohater książki i jak na jego tle wypadali inni. Najpierw to, rzecz jasna, odkrycie: Itzkoff prezentuje fenomen i wyjaśnia przyczyny powszechnych zachwytów, gloryfikuje niemal Williamsa: w ślad za jego odbiorcami. Wszystko jest tu zrozumiałe i naturalne, również dzięki lekkiej narracji. Autor rejestruje i relacje rodzinne, opowiada o związkach, jakie Robin Williams zawierał, opisuje jego żony i oficjalne partnerki. Nie stosuje elementu sensacyjności, ale daje czytelnikom wgląd w sytuację domową. Kiedy ma już rozczytanego od tych dwóch stron bohatera, może się zająć tematem rozkwitu jego kariery. I tutaj sprawdza, jaki rodzaj humoru charakteryzował Williamsa, prezentuje też dosyć szczegółowo jego kolejne role i wyzwania z nimi związane. Robi to bardzo umiejętnie – to znaczy nie posługuje się schematami ani oczywistościami, sięga za to do wypowiedzi, ocen innych, tych, którzy Williamsa znali i mieli okazję z nim pracować – nie ma tu więc mowy o laurkach czy konwencjonalnych wyznaniach. Sam pomysł jest często wykorzystywany w biografiach, ale też tu motyw sprawdza się w relacji Itzkoffa wyjątkowo: w końcu legenda Williamsa budowała się także w oparciu o interakcje z innymi. Tym samym forma tomu uzupełnia portret może nie dosłownie, ale sugestywnie.

I wreszcie zmierzch gwiazdy. Coraz częściej sięgający po narkotyki aktor, narastające problemy psychiczne. Nasilająca się depresja i mrok. Komplikacje związane z chorobą – na gruncie towarzyskim i zawodowym. Stopniowo Robin Williams traci pozycję i uznanie – nawet jeśli fani nie znają wszystkich jego kłopotów albo nie przejmują się skandalami. Itzkoff w dalszym ciągu czuje sympatię do bohatera książki, nie chce go usprawiedliwiać, ale nie zamierza też oskarżać. Udaje mu się wyważyć proporcje, jest w tym przekonujący i, co warte podkreślenia, nadal jeszcze bardzo dokładny. Drobiazgowość nie przeszkadza w lekturze ze względu na reportażowy charakter tomu.

„Robin” to książka, która przedstawia życie i dokonania sceniczne Robina Williamsa, pełna i dopracowana. Dla fanów aktora, ale i dla tych, którzy chcieliby zgłębić jego fenomen. Trzeba tu zaznaczyć jednak specyficzne różnice kulturowe w odbieraniu dowcipów: to, co idealnie chwyta przy publiczności masowej i w warunkach stand-upu, niekoniecznie będzie dobre w zwykłej lekturze. Do tego trzeba dodać jeszcze transfer żartu poza granice kraju i kontynentu. Niezależnie jednak od tych detali, „Robin” jest tomem ważnym i wartościowym. Przykuwa uwagę i stanowi świetny sposób na upamiętnienie komika.

 

Komentarze
Udostepnij
Tags: , ,