Recenzje

Kompendium dla widza

Daniel Wyszogrodzki: Ale musicale! Złote stulecie 1918–2018. Marginesy, Warszawa 2018 – pisze Izabela Mikrut

Nawet ci, którzy musicalami na co dzień nie żyją, będą co pewien czas nucić przy lekturze książki – księgi właściwie – Daniela Wyszogrodzkiego „Ale musicale”. Bo przecież część utworów przebiła się do powszechnej świadomości i funkcjonuje nawet w oderwaniu od całych przedstawień, a niektóre musicale z kolei tworzone były z istniejących – również popularnych – piosenek. „Ale musicale” to książka, która powinna dołączyć do – chociażby – monumentalnej „Historii polskiej muzyki rozrywkowej”. Chociaż przygotowana jest jak leksykon, dostarczy czytelnikom atrakcyjnej lektury i potężnej dawki wiadomości.

Daniel Wyszogrodzki skupia się na ostatnim stuleciu, na tym, co w musicalach amerykańskich (ale też między innymi francuskich i polskich) warte zapamiętania, ciekawe, odkrywcze czy niezwykłe. Rozdziały buduje jak hasła słownikowe – oryginalny musical stanowi tu punkt wyjścia do kilkustronicowej opowieści. Autor analizuje fabułę – co oczywiste. Ale zajmuje się także składnikami musicalu, perypetiami z nim związanymi, momentami przełomowymi, wyzwaniami, tym, co wykraczało poza konwencję. Opowiada o wytwórniach, producentach lub artystach, w zależności od tego, co akurat było w danym temacie najciekawsze. Dzięki temu unika rutyny, przedstawia kawałek historii, ale – przez pryzmat tego, co liczy się w historii rozwoju gatunku. Potrafi wskazywać punkty odniesienia, inspiracje i wpływy, umieszcza każdy musical w kontekście – i widać, że nie jest to wyłącznie efekt kwerend, a olbrzymiej pasji. Wyszogrodzki sprawia, że cała musicalowa wiedza (z ostatniego stulecia) będzie odtąd dostępna i pod ręką – jego publikacja nie przejdzie bez echa na rynku, to potrzebna i starannie przygotowana obszerna pozycja. Poza omawianiem konkretnych tytułów (z których każdy wyposażony jest w metryczkę z nazwiskami twórców, tytułami piosenek, nagrodami czy datami premier), autor osobno przygląda się najsławniejszym artystom, twórcom i producentom – ma swoją listę nazwisk, których nie może absolutnie zabraknąć, do tego traktuje te portrety jak ewentualne poszerzone przypisy do relacji musicalowej. Odrzuca tu standardowe sposoby prowadzenia biografii, akcentuje za to znaczenie w musicalach, proponuje sylwetki pisane pod kątem historii musicalu – i to strzał w dziesiątkę, eksponuje bowiem autor informacje, które czasami – w innych okolicznościach – nie przedostałyby się do świadomości odbiorców. Podobnie znajduje Wyszogrodzki miejsce na przedstawianie wybranych piosenek, najbardziej charakterystycznych, funkcjonujących już jako evergreeny. Zdarza się, że historie pojedynczych utworów godne są uwagi, więc to autor czytelnikom zapewnia. Do takiego przeglądu dokłada też terminy związane z gatunkiem – tak, by przygotować publiczność do świadomego odbioru. Sugeruje dzięki temu, jaką wiedzę powinni mieć krytycy musicalowi, podsuwa szereg narzędzi dla tych, którzy chcą lepiej rozumieć gatunek i jego możliwości.

„Ale musicale” to książka wypełniona wiedzą, funkcjonująca trochę jak słownik – ale nadająca się też znakomicie do zwykłego czytania. Daniel Wyszogrodzki pogodził tutaj dwa skrajne style, oferując czytelnikom wiele informacji w atrakcyjnej oprawie. „Ale musicale” to tom, jakiego brakowało do niedawna na rynku – stanie się ważną lekturą dla publiczności ceniącej sobie muzyczne widowiska.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,