Recenzje

Koncertowa „Pani Pylińska”!

O spektaklu „Pani Pylińska i sekret Chopina” w reżyserii Roberta Glińskiego pokazanym na 19. Festiwalu Filmów – Spotkań NieZwykłych w Sandomierzu pisze Krzysztof Krzak.

Przedstawienie „Pani Pylińska i sekret Chopina” powstało we wrześniu 2020 roku w gorzowskim Teatrze im. Juliusza Osterwy. Ale z powodu obostrzeń pandemicznych tylko nagrano je i pokazano w Internecie. W maju bieżącego roku odbyła się już „normalna” prezentacja spektaklu w Ursynowskim Centrum Kultury „Alternatywy”. Uświetniała ona jubileusz 50–lecia pracy artystycznej Joanny Żółkowskiej, grającej tytułową żeńską rolę. 27 czerwca spektakl w reżyserii Roberta Glińskiego pokazano na 19. Festiwalu Filmów – Spotkań NieZwykłych w Sandomierzu.

„Pani Pylińska i sekret Chopina” to adaptacja quasi autobiograficznej powieści francuskiego prozaika i dramaturga Érica-Emmanuela Schmitta (m.in. „Oskar i pani Róża”). Stanowi ona opowieść młodego mężczyzny, który ulega fascynacji muzyką, tworzoną przez Fryderyka Chopina, ale także jest historią dojrzewania Erica, poszukiwania przezeń swojej drogi życiowej, poprzez sztukę i związane z nią okoliczności. Robert Gliński dokonując bardzo sensownej adaptacji powieści Schmitta skupił się na dochodzeniu przez bohatera do życiowej prawdy, do istoty egzystencji. A nie była to droga prosta i oczywista, o czym świadczą początkowe monologi bohatera, w których nazywa on pianino Schiedmeyera, stojące w salonie rodzinnego domu, intruzem, a słuchanie granego przez siostrę utworu „Dla Elizy” Beethovena torturą. Wszystko zmieniło się, gdy w swoje dziewiąte urodziny Éric usłyszał kompozycję Chopina graną przez jego ulubioną ciotkę Aimée. Od tego momentu muzyka polskiego kompozytora staje się jego obsesją, niepohamowanym pragnieniem zgłębienia tajemnicy Chopina i jego dzieła. W tym celu trafia on do  madame Pylińskiej, polskiej emigrantki, która mieszka w 13. Dzielnicy Paryża. Ta ekscentryczna pianistka, nauczycielka muzyki, stosuje niekonwencjonalne metody nauczania na pozór niemające wiele wspólnego z konwencjonalnym nauczaniem. Podczas kolejnych cosobotnich lekcji każe ona uczniowi na przykład… unikać fortepianów (jedynie obserwować klawisze i rozmawiać z nimi), a jednocześnie uczyć się zrywać kwiaty w Ogrodzie Luksemburskim bez strząsania rosy, robić kręgi na wodzie w tamtejszym stawie, słuchać ciszy, obserwować taniec liści i gałęzi na wietrze, a wreszcie przychodzić do niej na lekcje po akcie seksualnym ze swoją dziewczyną Dominique. Ta dążąca wciąż do perfekcji artystka, dla której liczy się tylko geniusz, wygłasza przy tym wiele oryginalnych i kontrowersyjnych poglądów dotyczących nie tylko muzyki (na przykład, że Bach rysował, a Chopin malował, że Liszt to kompozytor cyrkowy, że wirtuozi powinni być w cyrku właśnie), ale także o życiu („Kocha się prawdziwie tylko wtedy, gdy się nie jest zakochanym”, „Miłość prowadzi do geniuszu”).  Pylińska uczy Érica jak stać się artystą, nie narcyzem, a jednocześnie rozmyślać o „wąskich drzwiach prowadzących do korytarza”, którym młody człowiek chce podążać. Jej uwagi przewartościowują życie mężczyzny.

Érica gra w przedstawieniu Roberta Glińskiego Kacper Kuszewski, który po raz kolejny (choćby po rolach w „Nowy Jork. Prohibicja” w stołecznej „Romie” czy „Wykrywaczu kłamstw” w Teatrze Capitol w Warszawie) udowadnia, że to teatr jest miejscem, w którym może  rozwinąć aktorskie skrzydła. Jest on w roli młodego, wrażliwego studenta filozofii, poszukującego szczęścia w życiu, uczącego się pełnego przeżywania i odczuwania otaczającej go rzeczywistości, niezwykle wiarygodny i przekonujący. Tworzy jednocześnie postać sympatyczną, budzącą pozytywne emocje widzów. Aktor nie schodzi ze sceny przez całe przedstawienie, a przy tym świetnie partneruje głównej bohaterce teatralnego wieczoru, Joannie Żółkowskiej, która swoją artystyczną osobowością i scenicznym temperamentem nie przytłacza przedstawienia, mającego spokojne, nastrojowe i stwarzające czas na refleksję tempo. Żółkowska wyjątkowo powściągliwie (jak na nią) gra świadomą swojej wartości kobietę, spełnioną, choć wciąż dążącą do doskonałości, prawdziwą w swej ekscentryczności i oryginalności. Sprawia, iż ta fikcyjna postać nosi wszelkie znamiona osoby rzeczywiście istniejącej. Jest jeszcze Paulina Holtz (prywatnie córka jubilatki) w stosunkowo niewielkiej roli ciotki  Aimée, która wyjawia Éricowi ów sekret Chopina i… swój. W interpretacji Pauliny Holtz jest ona postacią na pół realną, na pół oniryczną, dystyngowaną kobietą znającą także ciemniejsze strony życia i wielkiego uczucia.

Bardzo dobrym pomysłem realizacyjnym reżysera Roberta Glińskiego było wprowadzenie do przedstawienia muzyki granej na żywo (nie markowanej przez aktorów) przez znakomitą pianistkę  i kompozytorkę rosyjskiego pochodzenia od blisko trzech dekad mieszkającą w naszym kraju, Lenę Ledoff. Jej autorskie aranżacje i mistrzowskie wykonanie kompozycji Fryderyka Chopina, Ferenca Liszta, a także Michela Legranda stanowią ogromną wartość dodaną „Pani Pylińskiej i sekretu Chopina”. Nie sposób też pominąć pomysłowej, choć minimalistycznej scenografii i stylowych kostiumów (zwłaszcza tych noszone przez Paulinę Holtz) zaprojektowanych przez Tatianę Kwiatkowską. Publiczność, która obejrzała spektakl w Porcie Kultury Sandomierskiego Centrum Kultury zgotowała artystom standing ovation, doceniając nie tylko mistrzostwo aktorskie, ale także uznanie za sprostanie wyzwaniu, jakim niewątpliwie było granie w nieklimatyzowanej, dusznej sali przy ponad trzydziestostopniowym upale na zewnątrz.

Fot. Krzysztof Krzak

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , ,