Paweł Smoleński: Wnuki Jozuego. Czarne, Wołowiec 2019 – pisze Izabela Mikrut.
„Wnuki Jozuego”, tom wydany w serii reportaży wydawnictwa Czarne, pokazuje nie tyle genezę konfliktu izraelsko-palestyńskiego, co konsekwencje dla ludzi, którzy mieszkają na tych terenach i wiedzą już, że trwająca pół wieku okupacja musi wpłynąć na poczucie tożsamości narodowej. Paweł Smoleński oceniać nie chce – ale czasami wyrywa mu się zrozumiały komentarz do zastanej sytuacji, drobna wzmianka na temat tego, czego dowiaduje się od kolejnych rozmówców. Tych znajdzie wielu – a wysłuchać chce każdego. Wie, że odbiorców nie przekonają akcje zbrojne i podkreślanie eskalacji przemocy, a indywidualne historie, sceny, w których budzi się nieufność wobec sąsiadów – i w których nie można zaznać spokoju. Racje są nieistotne, istotna jest krzywda następnego pokolenia, a na horyzoncie nie widać możliwości zgody.
Książka Smoleńskiego budowana jest z dwóch rodzajów narracji. Pierwszym jest sięganie do wielkich pism, dawnych historii i relacji, wierzeń czy tradycji, do historii literatury i tekstów budujących tożsamość. Tutaj autor przytaczać będzie obszerne cytaty, szukać podstaw dla serwowanych w dalszym ciągu obrazów – tak wyrazistych, że aż czasami niewiarygodnych, a jednak stanowiących codzienność dla mieszkańców. Podkreślanie roli przeszłości w dzisiejszym świecie pozwala mu na zdefiniowanie zachowań Żydów i Arabów wobec siebie nawzajem – i wobec własnych kultur. Zdaje sobie autor świetnie sprawę z tego, że odnosi się do wyjątkowo delikatnego tematu (stąd zresztą próba zrównoważenia opinii, dopuszczenia do głosu racji obu stron i w efekcie ukazania absurdalności sporu, w którym nie ma wygranych), podpiera się zatem autorytetami. Sięga do historii, żeby znaleźć rozwiązania i odpowiedzi – ale też żeby postawy jego rozmówców wydały się odbiorcom nieco bardziej zrozumiałe. Nie może w tym zakresie liczyć na wielkie olśnienia, ale przynajmniej udowadnia, że spór o ziemię trwa od dawna – i trudno byłoby wskazać możliwość wyjścia z impasu. Cytatami wypełnia sporą część tomu, co sprawia, że śledzi się tę relację inaczej niż „zwykłe” wojenne korespondencje. Drugi rodzaj narracji zapewniają ludzie spotykani na drodze Smoleńskiego: ci, którzy chcą podzielić się własnymi obserwacjami i przemyśleniami, ci, którzy mają swoje zdanie na temat aktualnych problemów. Paweł Smoleński przemierza kolejne kilometry, nigdzie nie może i nie chce zatrzymać się na dłużej, ale zawsze podróż staje się pretekstem do rozmowy, więc i pośrednio – do zrozumienia. Zawsze wysłuchuje, chociaż nie wdaje się w dyskusje. Zamiast tego dokłada do opowieści swoje obserwacje, uzupełnia przemyślenia prostymi komentarzami „pejzażowymi”, a w ten sposób może eksponować kontrasty między dążeniem do spokojnego i beztroskiego życia a ciągłymi zawirowaniami politycznymi.
Jest to tom trudny do zwykłego czytania nie tylko z racji tematu. Paweł Smoleński przez uciekanie się do cudzych wypowiedzi odrobinę hamuje tempo relacji, rozprasza się też na wiele drobnych wątków (które wprawdzie zlewają się w jeden, ale też uniemożliwiają głębsze poznawanie poszczególnych postaci – ludzie są tu jedynie przykładami, kolejnymi punktami w procesie docierania do prawdy). Dla czytelników, którzy cenią sobie gęste i zaangażowane reportaże z Czarnego będzie to jednak kolejna lektura obowiązkowa.