Recenzje

Konflikt rodów

Julia Donaldson: Ćmony i Smeśki. Nasza Księgarnia, Warszawa 2020 – pisze Izabela Mikrut.

Jedni są niebiescy, drudzy są czerwoni. Nie mogą się dogadać: jakieś zadawnione konflikty, nieujawniane waśnie, a może po prostu inność – wszystko sprawia, że między Ćmonami i Smeśkami zgody być nie może. Julia Donaldson nie musi wymyślać intrygi: ma ją gotową, z Szekspira. Wystarczy tylko nadać całości bajkową oprawę i finał poprowadzić tak, by był akceptowany przez maluchy. I już powstaje książka, która z całą pewnością trafi do kanonu lektur i na długo zagości na półkach dzieci. „Ćmony i Smeśki” to publikacja bogato ilustrowana i rymowana – a to rzadkość w tomach przekładanych – pokazuje najmłodszym, dlaczego nie warto żyć uprzedzeniami.

Żaneta i Arturek to przedstawiciele młodego pokolenia u Ćmonów i u Smeśków – mają się ku sobie, lubią spędzać razem czas i nie zamierzają powielać niechęci, którą obserwują u starszych. Między Ćmonami i Smeśkami zgody być nie może – każdy z rodów ma własne spojrzenie na rzeczywistość, każdy też uważa się za lepszy, nawet jeśli nie pamięta, gdzie właściwie zaczął się konflikt. Żaneta i Arturek odrzucają zadawnione spory, nie chcą dowiadywać się, gdzie leży źródło problemu – wystarczy im, że coś do siebie czują. Ich znajomość przeradza się w wielką miłość, ale, oczywiście, na przeszkodzie do szczęścia stoją obie rodziny. Ani Ćmony, ani Smeśki nie pozwolą na to, by ktoś psuł ich nienawiść. Dlatego Żaneta i Arturek mają tylko jedno wyjście: muszą razem uciec. Tylko z dala od kłótliwych krewnych będą mogli znaleźć szczęście, a ponieważ są pewni uczucia, które ich wiąże, nie wahają się z decyzją. Wystarczy wsiąść w rakietę.

W pierwszej części książki nakreślony zostaje konflikt między rodami – przeciwstawiony miłości młodych bohaterów. W drugiej części, wyobraźniowej trochę jak u Sendaka, odbiorcy za bohaterami podróżują po różnych planetach i sprawdzają, co można znaleźć w różnych zakątkach świata (tego wymyślonego, świata, w którym Ćmony i Smeśki są prawowitymi mieszkańcami, obok rozmaitych i dziwnych stworów) – aż dojdą do finału zaskakującego chyba tylko dla kilkulatków. Bez wielkich słów i moralizowania pojawia się tutaj przekaz, który warto dzieciom wpoić: nie wolno oceniać innych przez pryzmat wyglądu czy urodzenia, takie stereotypowe postrzeganie uniemożliwia zauważenie prawdziwej wartości człowieka (czy innej istoty).

Tomik jest pięknie ilustrowany. Przydają się tu rysunki, żeby mali odbiorcy mogli sobie wyobrazić, jak wyglądają tajemnicze stworki – Ćmony i Smeśki to przecież nazwy, które – do czasu – nic odbiorcom nie mówią. Ponieważ wizerunki opierają się na mocnym kontraście, a nasycenie barwami jest bardzo duże, przyjemnie się tę książkę ogląda. Zwłaszcza kiedy dochodzi do odwiedzania innych planet – wtedy można docenić to, co w grafice robi Axel Scheffler. Bardzo ładna historia w połączeniu z atrakcyjną formą – to nawiązanie do klasyki i do roli fantazji w procesie rozwoju maluchów. Po raz kolejny na rynek trafia książka, która zachwyci jakością wykonania.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,