Virginia C. Andrews: Kwiaty na poddaszu. Prószyński i S-ka, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Powieść „Kwiaty na poddaszu” (a właściwie cała rozbudowywana z czasem coraz bardziej seria) to klasyka thrillerów, która doczekuje się kolejnego wydania – i tak będzie jeszcze przez długi czas, historia wprowadzona do masowej wyobraźni przez Virginię C. Andrews nie starzeje się, a do tego porusza ważne społeczne kwestie i działa na wyobraźnię, budząc strach. „Kwiaty na poddaszu” to książka, w której zgrywają się wszystkie płaszczyzny – jest tu fabuła trzymająca w napięciu, zestaw zagadek, które z czasem przyniosą pełen wachlarz emocji, a i lęk, są starannie poprowadzone charaktery i narracja bez zarzutu. Odbiorców przekonać może tutaj wysoka świadomość twórcza autorki, ale też oryginalny temat, w którym dzieci przestają być pod ochroną (literacką) i trafiają do koszmaru w swojej rzeczywistości.
Opowieść prowadzi Cathy, dziewczynka kochająca bezgranicznie swojego ojca i uczestniczka dramatycznych wydarzeń – w pełni świadoma tego, co się dzieje (zarówno akcji jak i jej skutków dla rodziny). Po śmierci ojca matka z czwórką dzieci musi przeprowadzić się do domu swoich bardzo zamożnych rodziców. Cathy przedstawia najpierw dziwne zachowania matki, później – jeszcze bardziej niezwykłe postawy babci, której do tej pory nie znała. Aż w końcu czworo małych Dollangangerów znajdzie się w pokoiku na poddaszu rezydencji. To początek więzienia. Bliźnięta – kilkulatki, które niewiele jeszcze rozumieją – cierpią, bo nie mogą realizować własnych zachcianek. Cathy i jej brat Christopher muszą szybko nauczyć się myśleć jak dorośli i spróbować rozwiązać tajemnicę domu, w którym przebywają oraz znaleźć przyczyny, dla których zostali zamknięci. Nie rozumieją postaw matki (chociaż wierzą, że ich uwolni), wiedzą już też, że babcia jest ich ogromnym wrogiem. Czegoś takiego na pewno się nie spodziewali, przybywając do bogatego domu. Jednak skoro z poddasza nie ma ucieczki, trzeba opracować plan działania. Plan, który nie będzie zagrożeniem a ratunkiem. Plan, w którym ująć trzeba również wprowadzające chaos maluchy. Cathy i Christopher biorą się do dzieła, a stopniowo dowiadują się rzeczy, na które nie byli przygotowani. Babcia wszędzie dostrzega zło i zepsucie – rzekomo walczy o dobro dzieci, ale naprawdę coraz bardziej pcha je do zguby. Definitywnie zmienia psychikę postaci – co będzie miało długofalowe skutki.
Powieść autorki „Mrocznych cieni” tworzona jest bardzo precyzyjnie. Pisarka zamyka się w określonym jasno kręgu postaci i w jednym miejscu, którego bohaterowie nie mogą opuszczać – to oznacza, że ma wiele czasu i możliwości na kreowanie powieściowego świata i skupianie się na detalach. To, co na zewnątrz, w ogóle się nie liczy i nie trafia do fabuły, więc może Andrews rozsnuwać wizje okrutnych wydarzeń w niegościnnym domu. Mnoży zatem przykre przesłanki i sytuacje, które pokazują nawet najmłodszym uczestnikom wydarzeń, że coś jest nie tak – pozwala starszym dzieciom grać rolę detektywów. Mama staje się tutaj marionetką, nie można na niej polegać – tym więcej energii nieletni bohaterowie będą musieli wkładać w swoje pomysły. Virginia C. Andrews zyskuje tym samym przestrzeń do literackich popisów – proponuje odbiorcom prozę bardzo rzetelną, w szczegółach dopracowaną i działającą na wyobraźnię. Mocno podkreśla wątek obyczajowy, dba o sugerowanie prawdziwości wydarzeń – tym bardziej straszne będą się wydawać czytelnikom. Odejście od normalności rozgrywa się tu w prawdopodobnej sferze, można uwierzyć w powody, dla których dzieci trafiają w sam środek piekła, więc na połączeniu prawdopodobieństwa i szaleństwa otwiera się szansa robienia silnego wrażenia na odbiorcach. Niewielu jest raczej czytelników, którzy nie znają tej publikacji.