Tadeusz Konwicki: Iwan Konwicki, z domu Iwaszkiewicz. Biografia. Znak, Kraków 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Dla kociarzy to pozycja absolutnie wyjątkowa – staje się graficzno-literacką zabawą, która w dodatku pokazuje, że zwierzęta błyskawicznie zostają domownikami – i niejednokrotnie mają większe prawa niż ludzie. Tadeusz Konwicki rozczuli, rozbawi, ale też przypomni, że koty to stworzenia niezależne i bardzo inteligentne.
„Iwan Konwicki, z domu Iwaszkiewicz. Biografia” to publikacja niezwykła, pozwala bowiem na zaprezentowanie wyjątkowego czworonoga, który stał się inspiracją do twórczości. U Tadeusza Konwickiego pojawiał się w felietonach czy wspomnieniach, u Danuty Konwickiej – w wyjątkowych ilustracjach. Czytelnicy teraz mogą poznać historię Iwana i prześledzić kilka anegdot z kotem w roli głównej. Nudzić się nie będą – będą za to żałować, że książka dość szybko się kończy, bo mogłaby jeszcze trwać i trwać, dostarczając kolejnych opowieści. Kot Iwan (pierwotnie – Wania) to indywidualista, a jego rodowód próbuje odtworzyć autorka wstępu. Sam fakt, że do Konwickich przybył od Iwaszkiewiczów, już stanowi literacki smaczek – a przecież to dopiero początek. Iwan bardzo szybko zaprowadza w domu swoje porządki, okazuje się wręcz kocim terrorystą, który wymusza na domownikach posłuszeństwo i wymierza kary w zależności od własnego widzimisię. Nie straci uprzywilejowanej pozycji bez względu na to, co wymyśli – to kot kochany przez Konwickich. Tym lepiej – że z charakterkiem, dzięki temu, że prezentowany jest bez sentymentów, przekona do siebie czytelników błyskawicznie.
Skoro historia kota Iwana zaczyna się z chwilą odtworzenia jego pochodzenia, można zająć się opowieściami o tym, czym się wsławił. I tu rzeczywistość zaczyna brzmieć jak najlepsza historia, Iwan staje się niemal bohaterem literackim – stanowi obiekt obserwacji i bezustannego podziwu (wręcz bałwochwalczego), ale też katalizatorem skrajnych uczuć. Konwicki wylicza nie tylko zachwyty, ale i – na przykład – wstyd, kiedy przed światem ukrywa się przemoc domową w wykonaniu Iwana. Królują tu zabawy tematyczne, są drobne opowiastki z puentą albo przewrotkami – codzienność z Iwanem nudna być nie może. Jest w tym fascynacja zwierzęciem i jego „wyobraźnią”, jest i literacka kreacja – w doskonałym stylu. Konwicki tworzy miniatury raz przesycone ironią, raz – liryczne, bawi się słowami i oddaje jak najwierniej skutki włączenia kota do rodziny. Chwali się lub wyśmiewa Iwana, rejestruje powody do dumy albo „traumy”. Z drobiazgów rozrzucanych po zapiskach zbiera się ciekawa – choć za krótka – narracja.
Jedni odbiorcy będą wciąż powracać do ulubionych anegdot z Iwanem, drudzy zajmą się podziwianiem strony graficznej. Bajkowe i baśniowe koty wprowadzane do tomu cieszą oko: to jak powrót do lektur z dzieciństwa, możliwość oglądania miniaturowych dziełek w publikacji nie z literatury czwartej – kolorowe ilustracje zamieniają książkę w album. Tu w każdym utworze z osobna – czy to fragment prozy, czy ilustracja – widać miłość do kota Iwana i akceptację wszystkich jego dziwactw. Przy okazji tomik okazuje się zabawą literacko-graficzną, to świetny pomysł dla tych wszystkich odbiorców, którzy koty uwielbiają i szukają śladów ich obecności w literaturze. Może być biografia kota Iwana prezentem dla kociarzy – i gadżetem, do którego miło zajrzeć dla poprawy humoru.