Agata Komorowska: Optymizm mimo wszystko. Edipresse Książki, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Można zostać samotną matką kilkorga dzieci (w tym adoptowanych), można uwikłać się w niechciany – nieudany już na starcie – związek i długo po nim leczyć rany. Można źle czuć się w swojej pracy i bać się podjąć ryzyko, żeby cokolwiek zmienić. Można bać się realizować marzenia. Ale jeśli przy tym zachowuje się optymizm – nie stanie się nic strasznego.
Agata Komorowska odbiorczyniom przedstawia wybrane i niekoniecznie wesołe sekwencje ze swojego życia, czasami jedynie sugeruje problemy, chcąc zachować dyskrecję i chronić pozostałych uczestników wydarzeń. Ale czytelniczkom pozostawia ważne przesłanie: z każdych tarapatów da się wyjść bez szwanku, jeśli zachowa się przy tym pogodę ducha i gotowość na zmiany. Nie ma tu rozpatrywania w nieskończoność prywatnych dramatów, „złe” doświadczenia i przykrości przywoływane są tylko dla udowodnienia, że to nie koniec świata, nawet jeśli komuś tak się wydaje. Czytelniczki muszą upewnić się, że autorka wiele przeszła i ma podstawy do narzekania, a jednak się nie poddaje i nie ulega czarnym myślom. To jedna z pierwszych podprogowych lekcji, jakie płynąć będą z lektury. Zresztą autorka także wprost przypomina o pozytywnym myśleniu, całą narrację podporządkowuje przekonaniu do niego czytelniczek.
Wypadłoby to dość jednotorowo (żeby nie powiedzieć – nachalnie), gdyby nie fakt dzielenia się z odbiorczyniami przez autorkę jej osobistymi przeżyciami. Autobiograficzne strzępki rzucane tu i ówdzie ożywiają tę relację. Czasami trochę gubi się Komorowska w wyznaniach, jedna informacja powraca w różnych rozdziałach, inna wprowadzana jest tak, jakby była znana czytelnikom już wcześniej – bez podstaw. Życiorys uczuciowy autorki będzie się tu odtwarzać z drobiazgów – bo bardziej istotne stają się porady dotyczące zachowania równowagi psychicznej mimo trudnych chwil. Sama Komorowska ma być dowodem, że taka postawa jest możliwa – dlatego tak chętnie dzieli się szczegółami z własnego życia. Służy przykładem i zachęca odbiorczynie do pójścia w swoje ślady. Co zresztą będzie nawet możliwe, bo Komorowska kieruje się do szerokiego grona odbiorczyń, do publiczności masowej. Stawia na proste, a nawet oczywiste rozwiązania, które wystarczy wcielić w życie – w jej ujęciu brzmi to, jakby było banalne – a przekonać do wskazówek mają scenki z codzienności.
Agata Komorowska o napisaniu książki marzyła (to również punkt w narracji, który ma przekonać do walki o realizację pragnień) – rozkoszuje się zatem prostymi opowieściami o codziennych sprawach i pomysłach na unikanie stresów. Autorka zaraża optymizmem, funkcjonuje trochę jak Pollyanna – i tak jak bohaterka książki dla dzieci, jednych do siebie natychmiast przekona, a innych zirytuje banałami i specyficznym szczebiotem. Chociaż (u każdej czytelniczki) nie zawsze bywa różowo, nie wolno się załamywać – tak da się streścić ten poradnik. A autorka przypomina również, za ile rzeczy w życiu należy być wdzięcznym. Sama znów chce dawać dobry przykład – po każdym rozdziale wprowadza kilka motywów, za które dziękuje. Trochę to sztuczne i bardzo pollyannowe, ale może akurat kogoś zainspiruje.