Marek Rabij: Najważniejszy wrzesień świata. Kronika niezauważonego ludobójstwa na Rohingach. W.A.B., Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Autorzy reportaży prześcigają się w wyszukiwaniu coraz ostrzejszych tematów, świadomi, że tylko zbrodnie na wielką skalę pozwolą im wstrząsnąć czytelnikami i przekonać do wyjścia ze strefy komfortu. Coraz częściej też zwracają uwagę na zagadnienia dość odległe, niemal egzotyczne, jeśli wziąć pod uwagę dystans geograficzny – być może to konsekwencja globalizacji, może też – chęć spojrzenia na rejony przez media zapomniane i odrzucane. Reporterzy chcą, by wiadomości o czystkach etnicznych, ludobójstwie i łamaniu praw człowieka obiegła świat. Tom „Najważniejszy wrzesień świata. Kronika niezauważonego ludobójstwa na Rohingach” Marka Rabija do tego zestawu książek dołącza. Autor odwołuje się do nieodległej przeszłości: wydarzenia, których konsekwencje obserwuje, rozegrały się w 2017 roku – w 2018 Rabij w obozach dla uchodźców wyszukiwał z pomocą tłumaczy najbardziej dramatyczne opowieści ocalałych z prześladowań w Birmie.
Wysłuchuje autor opowieści o utraconym szczęściu. Rozmówcy uświadamiają mu, za czym mogą tęsknić i co nie wróci – ale relacjonują też fakty, pokazują, jak z ich perspektywy wyglądała czystka. Znajduje się w kolejnych rozdziałach wiele opowieści o tym, jak rodziny musiały patrzeć na śmierć swoich najbliższych. Pożary, gwałty, rany zadawane dorosłym i dzieciom, rozdzielani ludzie, bestialstwo. Głód, przerażenie i nadludzki wysiłek, gdy już uda się uciec z masakry. Bohaterowie tej książki stawiają na zapamiętane obrazy, strzępki wspomnień, czasami tylko uczucia albo wrażenia zmysłowe najsilniejsze w momencie grozy. Prezentują przeszłość wybiórczo, ale z najbardziej ludzkiej – zrozumiałej bez względu na szerokość geograficzną – perspektywy. Dla każdego ważne były inne kwestie i inne obrazy zostały pod powiekami. Rabij przeszłość odtwarza za sprawą kolejnych wyznań, posiłkuje się komentarzami świadków, bo też wie, że żadne interpretacje czy opracowania nie oddadzą w pełni grozy sytuacji. Kiedy wykorzystuje bezpośrednie cytaty, może też – automatycznie – budzić pytania o los pozostałych przy życiu. Ich sytuacja jest nie do pozazdroszczenia, muszą radzić sobie samodzielnie z koszmarami, traumami i konsekwencjami uczestnictwa w rzezi. Jednym szansę na normalność odebrały rany na ciele, innym – te na duszy. Niektórzy znajdują w sobie tyle siły, by walczyć jeszcze o dzieci, ale nie ma już mowy o egzystencji bez złych wspomnień. Nawet jeśli nie istnieje już bezpośrednie zagrożenie, strach pozostaje – i powraca w wyznaniach.
Marek Rabij do zebranych opowieści dodaje jeszcze bezpośrednie obserwacje, stara się przedstawić czytelnikom to, co może sprawdzić – nie zajmuje się odtwarzaniem przeszłości, wystarczą mu fragmentaryczne zwierzenia. Ale chce działać na wyobraźnię przez przedstawianie tych, którzy podzielili się z nim swoimi historiami. Tych opisuje i w tekście, i przez zdjęcia – dość artystyczne jak na tak ciężki reportaż.
„Najważniejszy wrzesień świata” to książka, która dotrzeć może do odbiorców szukających trudnej literatury faktu. Autor skupia się na ludziach, nie chodzi mu o przekonywanie do żadnych ideologii czy podsycanie konfliktów – chce pokazać, do czego prowadzi nienawiść.