„Solitudes” Kulunka Theatre Company – Hiszpania, w ramach XIX Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Mimu, Scena Na Woli Teatru Dramatycznego – pisze Anna Czajkowska.
„Solitudes”, najnowsza propozycja Kulunka Theatre, to 80 minut niezwykłej pantomimy, pełnej ciepła i humoru przygody z ludzkimi przywarami, zabawnymi wydarzeniami z życia bohaterów oraz spotkanie z głęboką prawdą o starości, samotności, chorobie i odchodzeniu, dyskryminacji oraz poszanowaniu ludzkiej godności. W 2015 roku Kulunka Theatre z Hiszpanii zaprezentował swój wzruszający spektakl „André i Dorine”, na długo pozostając w pamięci widzów XV Festiwalu Sztuki Mimu. W tym roku, po czterech latach nieobecności, odwiedzili ponownie Warszawę ze swym cudownym, wystawianym i nagradzanym na wielu scenach różnych kontynentów „teatrem wyobraźni”. Ich historie znów ożywają w dźwiękach muzyki i w ciszy. Choć nie ma w nich ani śladu dialogu, a wszyscy aktorzy noszą maski i nie mają możliwości posłużenia się mimiką, artyści kreują coś autentycznego, ponadczasowego i uniwersalnego – dzięki nim można niemal jednocześnie śmiać się i płakać.
Zespół Kulunka Theatre Company tworzą młodzi, ale zadziwiająco dojrzali, znani na całym świecie artyści teatralni z Hiszpanii, a konkretnie z kraju Basków – José Dault, Garbiñe Insausti, Iñaki Rikarte i Edu Cárcamo. Ich niezwykłe dzieło opowiadane jest „poza słowami”, językiem wyobraźni, emocji oraz muzyki, który bez trudu mogą odczytać wszyscy.„Naszym pragnieniem jest znalezienie języka, który wykracza poza słowo. Takiego, który zachwyca i bawi” – mówi Garbiñe Insausti, założycielka Kulunka Theatre Company (obok Jose Daulta). „Aby to osiągnąć, polegamy przede wszystkim na teatrze gestów, w którym maski pełnią funkcję pomostu do innego wizualnego, poetyckiego świata”.
Opowieść koncentruje się wokół starszego mężczyzny i jego monotonnych, wolno biegnących dni. Po śmierci żony sam zmaga się z codziennością, zniedołężnieniem i samotnością. Niezrozumiany przez syna i wnuczkę, jak prawie wszyscy starsi ludzie, skupia się na rzeczach prostych, małych rytuałach i przyjemnościach. Otoczenie nie docenia tych pragnień, zajęte własnymi problemami. Życie bohatera to ciągłe oczekiwanie, czasem nużące i męczące. Ale uroczy starszy pan nie poddaje się szarości, nie rezygnuje z tego, co kocha, nie ulega presji najbliższych, nawet jeśli drażni ich powtarzalność jego rytuałów – o ustalonej godzinie wciąż wyciąga talię kart, „rozmawia” z muchą. Z uporem, czasem nieznośnym, z determinacją i godnością walczy o poszanowanie wolności osobistej i nie chce wyrzec się swoich „małych-wielkich” pragnień. Pozostaje wierny „głupim, drobiazgowym” zajęciom. Oczywiście jego upór nie pozostaje bez wpływu na otaczających go ludzi. Nieco zagmatwane relacje międzyludzkie, niełatwe uczucia łączące rodzinę prowadzą do wielu zabawnych sytuacji. A obok nich stają smutne, wzruszające, małe dramaty. I refleksja – jak łatwo w naszej zabieganej codzienności przegapić najważniejsze momenty, chwile z bliskimi, utracone i niepowrotne. W tej historii każdy ma swoją prawdę i swoje racje – syn, wnuczka, bezdomny czy prostytutka. Twórcy spektaklu wszystkich bohaterów obdarzyli wyrazistą osobowością i każdego starają się zrozumieć. Jedna aktorka i dwóch aktorów – Garbine Insausti, Jose Dault i Edu Cárcam, płynnie wcielają się w trzynaście różnych postaci. Bez dialogu, poprzez gest i ruch, w bardzo plastyczny i czytelny sposób opowiadając sceniczną historię. Ich gra, pełna metafor i symboliki, raz kipi od emocji, emanuje zmysłowością, innym razem jest wielce stonowana, nostalgiczna i refleksyjna. Podziwiam sposób, w jaki aktorzy podkreślają charakterystyczne cechy bohaterów – nieporadność, skutki braku sprawności fizycznej u osób w podeszłym wieku, trudności w wykonywaniu banalnych prac, w przeciwieństwie do gibkości i zabawnej nonszalancji młodych czy zalotności panienek lekkich obyczajów. Prostota i szczerość przekazu oraz drobiazgowość w ukazywaniu zwykłych codziennych czynności, powtarzalnej krzątaniny, świadczy o dużej uważności i niebanalnym zmyśle obserwacji artystów. Warto zauważyć, że dominująca w spektaklu cisza, czasem przerywana umiejętnie dobraną muzyką oraz obecność ekspresyjnych, ale niezmiennych, sztywnych masek na twarzach aktorów, jeszcze mocniej pobudza wrażliwość i empatię widza, wydobywając emocje i wzruszając. Ujmująca scenografia, której istotnym dopełnieniem jest gra świateł oraz delikatna muzyka, pomagają w budowaniu nastroju i tworzą doskonałe tło dla całości.
Przemyślana reżyseria, mistrzostwo gestu, aktorska precyzja oraz humor uwalniają emocje, cieszą i wzruszają. Poruszająca tematyka, dowód szacunku wobec nieuchronnej – nieraz bolesnej – jesieni życia człowieka, ukazana w prosty sposób, bez fałszu czy śladu ponuractwa, przemawia do wrażliwości widzów, którzy nie wstydzą się łez. Nic dziwnego, przecież łzy, podobnie jak młodość i starość, samotność i miłość to ludzka rzecz.
Fot. David Ruiz
Anna Czajkowska – pedagog, logopeda dyplomowany oraz trener terapii mowy. Absolwentka Pomagisterskiego Studium Logopedycznego Uniwersytetu Warszawskiego, a także Podyplomowych Studiów Polityki Wydawniczej Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje z wydawnictwami edukacyjnymi (Nowa Era, Edgard) oraz portalem babyboom.pl, dziecisawazne.pl i e-literaci. Instruktor metody PILATES. Recenzje teatralne pisze od 2011 roku.