Mariusz Szczygieł: Láska nebeská. Agora, Warszawa 2020 – pisze Izabela Mikrut.
Mariusz Szczygieł tomem złożonym z felietonów czechofilskich „Láska nebeská” przypomina czytelnikom, dlaczego tak bardzo uwielbiają wszystko, co czeskie. Przewinie się przez te teksty Jaromir Nohavica (chociaż w małej dygresji), przewinie się Szwejk, a także Jara Cimrman. Przewinie się Havel, Škvorecký i Pilátová. Każdy po to, żeby nasunąć autorowi ciekawe przemyślenie na temat czeskiego stylu życia i podejścia do świata. Szczygieł czyta książki czeskich autorów, wysłuchuje czeskich anegdot i od czasu do czasu przygląda się historii.
Ważnym punktem w jego podróży po refleksyjnych Czechach staje się fotografia. Josef Sudek to postać, którą autor niemal mitologizuje – nie tylko ozdabia swoją książkę jego fotografiami, ale pochyla się też nad pomysłem na tworzenie i oceną sztuki w wykonaniu Sudka. Częstuje czytelników co smakowitszymi anegdotami związanymi z tym artystą i pozwala w nieskończoność analizować kadry. Fotografie pozwalają na moment się zatrzymać, sprawdzić, jak dociera się do piękna i ile poświęceń wymaga praca artysty. Wiele razy pojawiają się w opowieściach o Sudku sceny nie do wyobrażenia w dzisiejszym zabieganiu: oto twórca, który jest w stanie kilkadziesiąt razy wracać w jedno miejsce, żeby sprawdzić, kiedy światło będzie najlepsze do zrealizowania idealnego ujęcia. Później potrafi czekać w nieskończoność na wypełnienie wszystkich założeń – zanim zrobi to jedyne zdjęcie. To dlatego fotografie Sudka mają tak wielką moc i dlatego trafiły do tomu, w którym nacisk kładziony jest na wyraziste puenty.
Za każdym razem Mariusz Szczygieł w opowieściach wychodzi od jednego krótkiego cytatu. Nie po to, żeby przytaczać treść książek – tego robić nie będzie i nawet jeśli ktoś ma zestaw wspólnych lektur, z pewnością podczas wertowania książek Czechów może dojść do zupełnie innych wniosków. Dla Szczygła refleksje wyczytane stają się punktem wyjścia do rozważań poświęconych ludziom, ich mentalności i filozofii życiowej. Owszem, może przy okazji zachęcić do przeczytania jakiegoś dzieła – na pewno nikomu w ten sposób nie zaszkodzi – ale sam odrywa się od świata książkowego, żeby przedstawiać istotę społeczeństwa. To sprawia, że znajduje ten autor przepis na Czechów, udaje mu się nazwać to, co do nazwania wręcz niemożliwe. Przy okazji stale będzie rozśmieszać, bo jest w swoich felietonach bardzo wyczulony na żarty i na puenty. Nie ma tu tekstów przypadkowych, tekstów, które nie prowadziłyby do zapadającego w pamięć finału. Mariusz Szczygieł lubi zaskakiwać odbiorców i przez cały czas stara się uzasadniać lekturę. W ten sposób osiąga dwa cele: po pierwsze tom czyta się porcjami, tak, żeby za każdym razem móc przemyśleć nowe treści i wprowadzane komentarze – po drugie – „Láska nebeská” pozostawia niedosyt. Chce się czytać jeszcze, tymczasem autor już żegna się z odbiorcami. Pozwala im na samodzielne odkrywanie tego, co w czeskiej literaturze i kulturze cenne – jednak jako przewodnik sprawdza się na tyle dobrze, że warto mu zaufać.