Recenzje

Miłość to niełatwa rzecz

„Czworo do poprawki” Cezarego Harasimowicza, w reżyserii Agnieszki Baranowskiej, Teatr IMKA, Warszawa – pisze Anna Czajkowska.

Spektakl „Czworo do poprawki”, który zobaczyć można na scenie warszawskiego Teatru Imka, to kolejna teatralna produkcja Fundacji Garnizon Sztuki – tym razem zrealizowana w ramach kampanii społecznej #pokochajmysie. Kampania ma zachęcić osoby dorosłe do udziału w dyskusji, podejmującej ważny, bardzo „ludzki” temat: „Czy miłość może trwać całe życie?”. Przestrzeń teatralna znakomicie nadaje się do poważnych rozmów ujętych w lżejszą, komediową formę i z pewnością sprzyja też refleksji oraz cieplejszemu spojrzeniu na miłość – bez uprzedzeń, z szacunkiem dla drugiej osoby. Sztuka autorstwa Cezarego Harasimowicza jest jednym z elementów wspomnianej kampanii, sceniczną propozycją, która skłania do uważnego przyglądania się tworzonym przez nas związkom i relacjom między małżonkami. Pomaga znaleźć odpowiedź na pytanie – dlaczego liczba rozwodów rośnie, a małżeństwa w naszych czasach tak łatwo i szybko się rozpadają?

Świeżo upieczona para małżeńska – Ewa i Adam – wyrusza na romantyczny urlop do pensjonatu nad morzem, gdzie spotyka starsze, trochę znudzone sobą małżeństwo – Lucy i Olgierda. Adam i Ewa starają się  o dziecko, dowód trwałości związku, natomiast Lucy i Olgierd próbują skleić to, co jeszcze zostało z ich małżeństwa. Obie pary pod płaszczykiem swobodnego podejścia do życia, niefrasobliwości i dobrego humoru skrywają żale i wzajemne pretensje, a ich wypominanie przeszłych zdarzeń, słowne potyczki i kłótnie wcale nie są zwykłym „czepianiem się”. Cała czwórka ma problemy z porozumiewaniem się, wzajemnym zrozumieniem, akceptacją – kiedy nie ma już „motyli w brzuchu”, pasja i pożądanie mija, czar pryska, a oklepana „niezgodność charakterów” oraz rutyna często rozbija związek. „Nie dajemy widzom gotowej recepty na to, jak uratować związek, bo tego nikt nie wie. Ale chcemy nieść nadzieję, bo jeśli nie będziemy wierzyć w miłość to w co?” – mówi pani reżyser Agnieszka Baranowska.

Scenografia Ewy Gdowiok, plastyczna i obrazowa, silnie działa na wyobraźnię. W skromnie urządzonych pokojach hotelowych, bez wyraźnego podziału na apartamenty, stoją jedynie podwójne łóżka. Jest jeszcze salonik (też nie oddzielony żadną ścianką), z sofą i stolikiem – suto zastawionym kolorowymi alkoholami. Tło jest niezwykle romantyczne i kojące – widok na lazurowe morze. W tej oto scenerii rozgrywa się cała akcja.

Autor scenariusza, Cezary Harasimowicz, podszedł do delikatnego tematu z dystansem i uśmiechem, z odrobiną przewrotności i ciepłej ironii. „Czworo do poprawki” określono jako komediodramat. Trochę na wyrost, ponieważ dramatu w nim niewiele, za to sporo humoru. Ale nie zawsze beztroskiego, momentami odrobinę gorzkiego, z okazją do refleksji. Spektakl niczego nie burzy, nie przełamuje, nie wstrząsa. Tekst, który wyszedł spod ręki sprawnego, znanego pisarza, napisany jest lekko i dowcipnie, choć stereotypowo. Wartkie dialogi, z polotem i pomysłem, bawią i wzruszają. Ponieważ łatwo przewidzieć rozwój akcji, w pewnym momencie napięcie nieco spada. Ale wszystko wynagradza gra aktorów – zwłaszcza Piotra Machalicy i Katarzyny Herman. On, podstarzały, chorujący na serce gwiazdor, dawniej pożeracz serc i bożyszcze zakochanych w nim i jego piosenkach nastolatek, pozbył się złudzeń. Nikt już nie słucha jego przebojów, a przejście na muzyczną emeryturę stało się koniecznością. Piotr Machalica w roli Olgierda jest wielce ujmujący i od razu budzi sympatię. Potrafi wydobyć wszelkie komediowe rysy ze swojej postaci, podkreślić to i owo, a kiedy trzeba – spokojnym głosem, z odcieniem ironii wypowiedzieć niejedną trafną, życiową uwagę. Jego zrzędliwa, pełna uroczej złośliwości żona, z upodobaniem wypomina mu dawne podboje, ale jest  w tym sporo wołania o zaniedbaną, więdnącą miłość. Katarzyna Herman jako partnerka i kobieta, która czuje oddech wieku na karku i ufa już tylko silikonowi oraz botoksowi, wydaje się dominować w długoletnim, przesiąkniętym rutyną związku. Pozornie pewna siebie, bezczelna w osądach bohaterka, w rzeczywistości marzy o dawnej namiętności, tęskni za spojrzeniem i pożądaniem jedynego, wciąż kochanego mężczyzny. Aktorka znakomicie oddaje charakter Lucy: żongluje uszczypliwymi uwagami i kipi energią, która pomaga w zmaganiu z bolesnymi wątpliwościami i przemyśleniami niemłodej kobiety. Dobrze wie, że poczucie zbliżającego się pomału kresu może powodować kryzys psychiczny oraz emocjonalny. Trzeba przyznać, że doświadczeni aktorzy – Machalica i Herman – stworzyli świetny komediowy tandem. Z trudem dotrzymują im kroku młodzi – Joanna Osyda i Marcin Korcz. Rolę neurotycznej, szalonej, trochę staroświeckiej acz romantycznej Ewy wcale niełatwo zagrać. Sporo w tej postaci sprzeczności, trochę irytującej egzaltacji, nieco sztuczności. Joanna Osyda radzi sobie całkiem dobrze, prezentując miłą dla ucha, wypracowaną dykcję. Jej partner nie jest już tak sympatyczny. Marcin Korcz wciela się w bohatera, który ma sporo wad, choć męskiego uroku mu nie brakuje. Egoistyczny, zapatrzony w siebie, bez cienia empatii, okrutny w swej „szczerości”, a przy tym zakompleksiony młody mężczyzna budzi mieszane uczucia. I trudno znaleźć odpowiedź na pytanie: czy młodzi rzeczywiście odnajdą zagubione gdzieś między laptopem, telefonem komórkowym a małżeńskim łożem uczucie? Czy zderzenie ze starszym pokoleniem może poprawić ich relacje? Nie jest to wcale pewne… . Receptę na kryzys w związku z pewnością odnajdą Lucy i Olgierd, którzy we wspólnych wspomnieniach mają szansę dostrzec dawną, wciąż łączącą ich miłość. I choć uczucia to nie płaszcz – większe i mniejsze poprawki wydają się możliwe.

Przedstawienie sprawia wrażenie nieukończonego, urwanego kadru, bez puenty – brakuje mu wyraźnej, domykającej klamry. A może taki był zamiar twórców? Dać czas na chwilę refleksji, spojrzenie na miłość, na siebie i innych? Pod koniec spektaklu, na ekranie w tle, pojawia się przepiękny, wzruszający film z udziałem trzech par, które są razem od ponad sześćdziesięciu lat. Dawniej tak długi staż małżeński nikogo nie dziwił, jednak obecnie wywołuje spory podziw. To jakby drugie zakończenie, tym razem wyraźne i klarowne. Starsze małżeństwa z czułością i miłością opowiadają o wspólnym życiu, o kompromisach, walce o związek. Jak to możliwe, że przez tyle lat ich miłość wciąż kwitnie? Na czym opierają trwałość swojego związku? Czy ich osobiste doświadczenia mogą pomóc młodym odnaleźć lekarstwo na przetrwanie kryzysu w związku?

Cezary Harasimowicz mówi o sprawach trudnych, które mogą wzruszać, wzbudzać emocje. W przystępny sposób, bez zbędnego dramatyzowania, za to z uśmiechem i humorem, akceptacją i szacunkiem opowiada o miłości. A czwórka aktorów na scenie – najlepiej jak potrafi oddaje jego myśl.


Anna Czajkowska – pedagog, logopeda dyplomowany oraz trener terapii mowy. Absolwentka Pomagisterskiego Studium Logopedycznego Uniwersytetu Warszawskiego, a także Podyplomowych Studiów Polityki Wydawniczej Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje z wydawnictwami edukacyjnymi (Nowa Era, Edgard) oraz portalem babyboom.pl, dziecisawazne.pl i e-literaci. Instruktor metody PILATES. Recenzje teatralne pisze od 2011 roku.

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , ,