Recenzje

Młodzi śmiertelni

Franciszek Ziejka: Tragiczny los artysty. Artur Grottger, Franciszek Wyspiański, Stanisław Wyspiański. Universitas, Kraków 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Ameryki Franciszek Ziejka nie odkrywa, kiedy w tomie „Tragiczny los artysty” zauważa, że niektórzy twórcy zbyt wcześnie rozstają się ze światem – chociaż mogliby jeszcze wiele osiągnąć. Proponuje nawet „wypominki” – wprowadzający do lektury i bardzo pospieszny przegląd nazwisk czy notek biograficznych tych, którzy wpasowali się w motyw zmarłych przed czterdziestymi urodzinami artystów. Zamknięte przed czasem życiorysy były już nawet tworzywem powieści i filmów pop, tutaj – stają się pretekstem do przytoczenia trzech mocniej rozbudowanych szkiców biograficznych.

Ale już na wstępie budzi Ziejka wątpliwości: sięga po Artura Grottgera (zmarł w wieku trzydziestu lat), Stanisława Wyspiańskiego (który w chwili śmierci liczył sobie trzydzieści osiem lat) i… Franciszka Michała Wyspiańskiego, ojca Stanisława. Ten artysta dożył lat 65 (nie zostało zatem wypełnione podstawowe kryterium doboru nazwisk, a przecież możliwości miał autor naprawdę wiele) – jednak Franciszek Ziejka bardzo chce o nim napisać. Tak bardzo, że nie sili się nawet na wyjaśnienie podjętej decyzji („wprawdzie nie pozostawił po sobie dzieł wiekopomnych, ale ma pełne prawo znaleźć się w tej książce obok zmarłego bardzo młodo swojego genialnego syna Stanisława”: jeśli ktoś po takim postawieniu sprawy poczuje się przekonany, można mu tylko pogratulować). Nawet inicjujące tom wypominki wydają się strzelaniem na oślep, przytaczaniem nazwisk trochę przypadkowo, ot, dla poprowadzenia gawędy a nie naukowego dzieła. Franciszek Ziejka tym się jednak nie przejmuje, biografia to cel jego pisania, innego nie ma. W przypadku Franciszka Wyspiańskiego to wypełnianie luki na rynku wydawniczym, w pozostałych – opowieść ze współczuciem w tle, ale niespecjalnie uzasadniana.

Skoro autor zajmuje się tymi, którzy zmarli młodo (oraz tym, który niewiele stworzył mimo długiego życia), wiadomości biograficzne musi jakoś napowietrzyć. Robi to za sprawą rzucania się na kolejne tropy dalszoplanowe, rozwija zagadnienia, które nie mają większego znaczenia dla życiorysu, czasem tylko pozwalają lepiej go zrozumieć – ale nadają objętości relacji. Potrafi na przykład w rozbudowany sposób wprowadzać sylwetki postaci istotnych dla artystycznych wyborów – by powiązać je potem z bohaterem eseju. Samej biografii nie beletryzuje Franciszek Ziejka, bardziej stara się zgromadzić i przekazać jak najwięcej faktów. Unika natomiast szukania „medialności” twórców, nie wyjaśni czytelnikom, dlaczego w ogóle o nich pisze. Z kolei napowietrzaczem irytującym w narracji (za to kompletnie bez znaczenia dla rzeczowych komentarzy) są okropne wtrącenia „jak już wspomniałem”, jakby autor nie wierzył w pamięć czytelników. Ten zabieg stosuje do zmęczenia odbiorców, być może nawet nieświadomie.

Ponieważ tom ukazuje się jako publikacja naukowa, trafi do środowiska akademickiego, odbiorcy rekrutować się będą spośród humanistów – i to szukających informacji z życiorysów twórców. W tym kontekście i naukowy dyskurs, i brak spójnego pomysłu na całość nie będą przeszkodą w lekturze. Franciszek Ziejka o swoich bohaterach wie rzeczywiście sporo, a że swojej wiedzy nie sprzedaje tak, by dotrzeć do szerokich kręgów czytelników – nie może być zarzutem.

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , ,