Recenzje

Na opak

Natalka Suszczyńska: Dropie. Ha!art, Kraków 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Natalka Suszczyńska pisze tak, że może spodobać się i tradycjonalistom, i bezkrytycznym wyznawcom „młodej” prozy. „Dropie” to książka, w której autorka uruchamia w pierwszej kolejności poczucie humoru oraz absurdu – i w każdej kolejnej opowieści opiera się na prześmiewczych skojarzeniach oraz dystansie do rzeczywistości. Na dłuższą metę taka recepta na pisanie mogłaby być nieco męcząca, ale „Dropie” to tom objętościowo niezbyt imponujący, a że satyra nie znosi rozwlekłości – sprawdza się to rozwiązanie idealnie. Sarkastyczny stosunek do świata podsycany jest tu między innymi za sprawą pierwszoosobowej narracji – i to bez względu na to, jaką płeć opowiadającego Suszczyńska wybiera. Jeśli sprawy relacjonuje osoba bezpośrednio w nie zaangażowana, wszystko wypada jeszcze bardziej nonsensownie.

„Dropie” to zestaw kilku historii, które łączy forma i sposób prezentowania tematów. Autorka odwołuje się między innymi do kłopotów mieszkaniowych młodego pokolenia – jej bohaterka postanawia zamieszkać w psiej budzie (wraz z czworonożnym sublokatorem), bo z dostępnych ofert ta jest najbardziej korzystna. Taka karykaturalizacja pozwala zadawać pytania o kierunek zmian i o to, co społeczeństwo sobie przygotowuje. Problemy lokalowe będą też odgrywać sporą rolę w historii o „cudownym” chomiku. Zresztą u Natalki Suszczyńskiej świat musi sam się bez przerwy kwestionować i niszczyć wypracowane dotąd „wartości”. To, co dla starszych odbiorców naturalne, u wchodzących w dorosłość staje się nieosiągalną mrzonką: młodzi budują sobie codzienność po swojemu, ale nawet oni nie zawsze mogą zaakceptować wprowadzane pomysły. Problemy z mieszkaniem to jedno, drugim tematem spędzającym sen z powiek okazuje się praca zarobkowa. Entuzjazm youtuberów bywa wyniszczający. Z kolei w opowiadaniu, które dało tytuł całości, autorka trochę odnosi się do autotematyzmu, trochę – drwi sobie z podążania za modą. Stado ptaków, które najpierw podziwia, a później naśladuje – prowadzi do samozagłady. I tak jest za każdym razem: autorka wyzwala kolejne obrazy, czasem – imponuje wyobraźnią – żeby w pewnym momencie wzbudzić szereg wątpliwości co do słuszności życiowych wyborów. I nie ma znaczenia, że ucieka specjalnie od skojarzeń z realnym życiem: o idee i przesłania chodzi tu najbardziej.

„Dropie” to tomik bardzo dobry: nie ma w nim warsztatowych pomyłek i poszukiwań, każda opowieść wydaje się jednocześnie tworzona na gorąco i doskonale przemyślana. Natalka Suszczyńska wie, jak konstruować historie niepoważne, żeby uwypuklić bolączki społeczeństwa (lub pokolenia) bez malkontenctwa. Bawi się literaturą, nie traktuje jej zbyt serio, przez co właśnie bardzo serio wypada. „Dropie” zasługują na zapamiętanie, chociaż być może do przetrwania w historii literatury okażą się zbyt zachowawcze w płaszczyźnie języka. Jest to jednak książka, która nie nudzi, warto wczytywać się w pomysły tej autorki i sprawdzać, jak definiuje ona rzeczywistość – pod płaszczykiem histerycznego czasem śmiechu pojawiają się cenne prawdy.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,