Shirley Reynolds, Monika Parkinson: Czy mam depresję i co mogę na to poradzić? Poradnik dla nastolatków. Rebis, Poznań 2018; Monika Parkinson, Shirley Reynolds: Depresja u nastolatka. Poradnik dla rodziców. Rebis, Poznań 2018 – pisze Izabela Mikrut
Wcale nie jest pewne, że o prawdziwą depresję Monice Parkinson i Shirley Reynolds chodzi, kiedy proponują czytelnikom dwutomowy poradnik dotyczący depresji u nastolatka. Wcale nie jest pewne nie dlatego, że autorki kwestionują istnienie tej choroby u młodzieży, wprost przeciwnie: oznak depresji upatrują w każdej najdrobniejszej przesłance, nawet takiej, która może wiązać się z burzą hormonalną i zjawiskami naturalnymi podczas dojrzewania. Objawy takie jak zaburzenia rytmu snu, odtrącanie rodziny, zachowania agresywne albo izolowanie się od otoczenia, zły nastrój – to przecież nie muszą być objawy poważnej choroby. Owszem, mogą, ale niekoniecznie. Autorki uznają to wszystko jednak za depresję i podpowiadają odbiorcom, jak sobie z tym poradzić “domowymi” sposobami.
Na samą depresję dla nastolatków istnieje tylko jeden lek – postanawiają zatem przeprowadzić czytelników przez cały proces pracy nad sobą, by wyeliminować albo przynajmniej złagodzić męczące objawy chandr. Niezależnie od tego, czy o depresję rzeczywiście tu chodzi, czy też autorki są nadgorliwe – warto skorzystać z ich książek, bo w końcu opisywane przez nie sytuacje znane są w wielu domach. Inna rzecz, że trudno będzie przekonać młodych ludzi do wcielania w życie porad, które są absolutnym zaprzeczeniem ich dążeń i nastrojów.
Poradnik składa się z dwóch części. “Depresja u nastolatka” to część dla rodziców. Bliźniaczą otrzymują sami zainteresowani pod tytułem “Czy mam depresję i co mogę na to poradzić”. Narrację różni podejście – autorki wiedzą, do kogo się zwracają i dostosowują rytm do odbiorców. Sięgają jednak po podobne kwestionariusze czy przykłady, które pozwalają zrozumieć stan młodego człowieka pozostawionego sam na sam z ponurymi myślami. Rodzicom radzą, jak rozmawiać z pociechą, młodzieży – że warto podjąć dialog ze starszym pokoleniem. Całe książki piszą jednak jako szereg porad do zastosowania w praktyce. I tu pojawia się pewna pułapka: gdyby do lektury przystąpił ktoś z prawdziwą depresją, nie umiałby znaleźć argumentu, żeby wziąć się do działania. Tymczasem dla autorek przystąpienie do realizacji wytycznych jest czymś, czego się nie kwestionuje. Po prostu: należy podjąć wysiłek i zmusić się do wykonywania kolejnych zadań. A zadania te pokazują, jakie jest nastawienie Reynolds i Parkinson do depresji. Uznają autorki między innymi, że elementem niezbędnym kuracji jest aktywność fizyczna, tłumaczą, jak przestawiać zegar wewnętrzny, jak zmieniać interpretowanie konkretnych życiowych sytuacji, jak modyfikować nastawienie do przykrych wydarzeń, jak szukać innych uzasadnień, prowadzić dziennik aktywności, unikać myślowych pułapek, jak unikać czarnych myśli czy – jak rozwiązywać problemy. To wszystko przydaje się raczej zdrowemu człowiekowi, a nie ogarniętemu depresją – ale też pozwala znacząco poszerzyć krąg odbiorców. Czytelnicy dorośli będą dostrzegać w opisywanych tu zjawiskach echa wydarzeń znanych z domu, co sprowokuje ich do rozmowy z pociechami. Młodzi ludzie również zobaczą, że nie są sami w swoich zmaganiach z rzeczywistością – i że da się coś na nie poradzić. Autorki dążą do doprowadzania do szczerych rozmów, pokazują też, jak ważne jest wsparcie – pozwolą zatem uniknąć części domowych konfliktów, a to już dużo. Poza rozdziałami wyjaśniającymi zachowania oraz postawy nastolatków ogarniętych zniechęceniem pojawia się w obu tych książkach sporo zadań, miejsc do wypełnienia, diagramów i schematów – żeby ułatwić czytelnikom śledzenie postępów. Są to w końcu typowe poradniki dotyczące samorozwoju.