Daisy Goodwin: Moja ostatnia księżna. Marginesy, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Baśń o Kopciuszku, która ziszcza się w rzeczywistym życiu – na przełomie XIX i XX wieku. Daisy Goodwin wie, czego jej czytelniczki oczekują, więc stawia na niespieszny obyczajowy romans, powieść, w której poza miłością jak z bajki liczą się jeszcze prawdziwe reakcje i odczucia bohaterki. Cora Cash to Amerykanka, być może najbogatsza – w każdym razie jest cenną partią dla każdego. Pani Cash usiłuje znaleźć jej najlepszego męża, najlepiej – ze sfer książęcych. W tym celu wysyła córkę do Anglii, pod pretekstem zwiedzania Europy szuka dla niej małżonka. Cora buntuje się przeciwko takim rozwiązaniom, wolałaby wyjść za mąż z miłości, nie chce aranżowanego związku, nie przypadają jej też do gustu zabiegi matki, zbyt czytelne i zbyt nachalne dla młodej dziewczyny. Wyjazd niewiele tu zmieni.
A jednak. W Anglii Cora spada z konia i doznaje urazu głowy. Z opresji ratuje ją przystojny Ivo, mężczyzna z marzeń rodem: inteligentny, dobrze wychowany, a do tego… z arystokratycznego rodu. Zabiera Corę do swojej posiadłości i troskliwie się nią opiekuje. Już wkrótce stanie się jasne, że ta para jest dla siebie stworzona. Cora wyjdzie za mąż za swojego księcia, ku uciesze matki. Ale tam, gdzie w grę wchodzą wielkie pieniądze, nie może być mowy o bezinteresowności. Szybko wychodzi na jaw, że Ivo przez szybką decyzję chciał poprawić kondycję swojego rodu, a bogata żona miała mu pomóc w przywróceniu dawnej świetności zabudowań. Do tego pojawiają się niepokojące nawet dla naiwnej Cory sygnały: a to dwuznaczny liścik od przyjaciół – informacja, która rodzi pytania o intencje, a to wieść o tym, że ukochany był widziany podczas czułego pożegnania z jakąś panią… Cora ma się nad czym zastanawiać, tyle tylko, że na refleksję po ślubie jest już trochę za późno.
Bardziej rozsądna wydaje się służąca bohaterki, Berta. Wierna i mądra dziewczyna jest zakochana w Jimie, jednak nie zamierza pozwalać mu na zbyt zaawansowane pieszczoty, jeśli nie doczeka się pierścionka czy obietnicy ślubu. Jim nie pali się do żeniaczki, chociaż można na niego liczyć w każdej sytuacji. Do akcji wkracza też mężczyzna, który za młodu podkochiwał się w Corze i był gotów stworzyć z nią poważny związek, nie został jednak wzięty pod uwagę przez rodzicielkę ukochanej. Niespecjalnie autorka komplikuje fabułę, skupia się bardziej na emocjach i relacjach w kilku parach, odwzorowuje problemy związane z majątkiem (lub jego brakiem), nierówności społeczne i komplikacje na tle obyczajowym. Funduje czytelniczkom powrót w przeszłość, do innych systemów wartości – jednak uczucia i emocje pozostają zrozumiałe dla dzisiejszych odbiorczyń – to zestaw przeżyć na kanwie międzyludzkich doświadczeń.
„Moja ostatnia księżna” to powieść, w której akcja nie rozgrywa się zbyt szybko, ale jest mocno nasycona w sferze narracji. Daisy Goodwin zapewnia przeżycia lekturowe – wrażenia estetyczne. Prowadzi narrację bardzo dobrze, jest zmysłowa i przekonująca, wynagradza tym nawet niewielką liczbę wydarzeń.
„Moja ostatnia księżna” to lektura bardzo przyjemna, wciągająca i dostarczająca relaksu. Spodoba się zwłaszcza czytelniczkom poszukującym niespiesznych opowieści i charakterystycznego klimatu z życia wyższych sfer.