Michelle Cuevas: Jak hodować i karmić domową czarną dziurę. Nasza Księgarnia, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut
Michelle Cuevas podbije serca młodszych i starszych czytelników, tom “Jak hodować i karmić domową czarną dziurę” to książka, która zrobi wrażenie na krytykach i jurorach konkursów. Autorce można pozazdrościć pomysłu na opowieść o radzeniu sobie ze śmiercią bliskich, o pokonywaniu tęsknoty i o znaczeniu wspomnień – absurdalną, pełną humoru, ale i melancholii. Czarna dziura, zwana przez Stellę – bohaterkę powieści – Czarkiem – wprowadza się do domu i… daje tresować. Czarek zachowuje się lepiej niż niejedno zwierzę, wydaje się inteligentny i chociaż nie można go pogłaskać (wtedy ręka znika), przynosi pocieszenie. Stella niedawno straciła ojca: teraz chciałaby pozbyć się przedmiotów, które go przypominają i myśli o nim – wierzy, że dzięki temu przestanie cierpieć. Kiedy odkrywa, że jeśli coś wpadnie do czarnej dziury, to znika (razem ze śladem obecności w przeszłości), postanawia nakarmić Czarka wszystkimi zmartwieniami. “Jak hodować i karmić domową czarną dziurę” to niewiarygodnie trudny temat zamknięty w bardzo zgrabnej historyjce i z dynamiczną fabułą. Parę razy odbiorcy będą zastanawiać się nawet, jak też autorka wybrnie z sytuacji pozornie bez wyjścia, w jakie wpędza bohaterkę.
Stella nie znajduje pomocy, chociaż wszyscy się o nią troszczą. Nie pomagają jednak ani rozmowy z terapeutką, ani smutek mamy. Z młodszym bratem dziewczynka się nie dogaduje, ale przecież młodsi bracia wybitnie nie nadają się do wspólnych rozmów. Zwłaszcza że Cosmo ma swój mały świat, w którym się zamyka. Tylko Czarek jest zawsze blisko i nie pozwala pochłonąć się mrokowi: sam jest mrokiem, ale oswojonym. W pewnym momencie Stella trafi do swojej czarnej dziury – i tam przeżyje wielką przygodę, która doprowadzi ją do zrozumienia, dlaczego wspomnienia są ważne i jak pomagają pokonać żal. Nic nie wróci życia ojcu dziewczynki – ale pamięć może ocalić przyjemne momenty i przydawać się jako pokrzepienie. Michelle Cuevas prawdy, o których w godzinie próby się zapomina, przedstawia tutaj bez wpadania w tony moralizatorskie, chce, żeby bohaterka sama doszła do tego, co się liczy najbardziej, żeby na własnej skórze przekonała się, co znaczy możliwość wspominania. Dzieci bez trudu ją zrozumieją: Stella, prowadząca relację w formie wyznań do taty, potrafi mówić o swoich uczuciach, ale umie też mocno przeżywać rzeczywistość (i baśń). Jest ta książka zabawna, imponuje absurdem w samym pomyśle na czarną dziurę jako zwierzątko domowe (to rozwiązanie nie ma słabych punktów), dowcipem i dynamiką odwraca uwagę od lęków. Stella cierpi, ale to nie jej cierpienie przyciąga uwagę, a akcja – przede wszystkim działania w czarnej dziurze.
Michelle Cuevas wybrała temat bardzo trudny, a przy tym całkowicie zrezygnowała z fabularnych schematów. Nie ma tu nawiązań do baśniowych pomysłów, nie ma powielania symboli znanych z dawnych opowieści. Wszystko trzeba stworzyć od zera, dostosować do historii i sprawić, żeby przekonało odbiorców. Gdzieś wplata autorka motywy z humoru niskiego (śmierdzący klasowy chomik), to znowu – standardy ze świata dzieci (obrzydzenie do brukselki) – ale często po prostu ucieka od oczywistości, buduje relację pozbawioną zapożyczeń. Dzięki temu budzi ciekawość: Stella bierze udział w niezwykłym wydarzeniu, które musi doprowadzić ją do osiągnięcia pewnego stopnia dojrzałości. Chociaż bajkowy jest wyjściowy pomysł, autorka unika naiwności, pisze poetycko lub zabawnie, ale nigdy infantylnie – i za to również można ją doceniać.