Recenzje

Na wspomnienia

Bogdan Bartnikowski: Dzieciństwo w pasiakach. Prószyński i S-ka, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

„Dzieciństwo w pasiakach” miało być lekarstwem na wspomnienia, które nie dają spokoju – na opowieści z obozu i historie, które nie powinny się przytrafiać żadnemu dziecku. O ile relacje dorosłych funkcjonują już na rynku od dawna i ich wymowa coraz bardziej słabnie – o tyle na krzywdę dzieci czytelnicy niekoniecznie są przygotowani. Bogdan Bartnikowski to autor, który trafił do Auschwitz jako dwunastolatek – w krótkich i wyrazistych rozdziałach opowiada o tym, czego świadkiem był w obozie. Przedstawia swoich kolegów i uczucia wiążące się z pobytem za drutami. Z dziecięcej perspektywy opisuje sytuacje kojarzone powszechnie za sprawą dorosłych wspomnień: między innymi eksperymenty medyczne.

Wiele tu dzieciaków okaleczonych, umierających w boleściach, wiele głodnych i pobitych. Ale obok takich historii pojawiają się również scenki, które dorosłym nie przyszłyby do głowy: tęsknota za wysłużonym i zniszczonym ołowianym żołnierzykiem, którego esesman rozgniótł butem, chociaż wcale nie musiał. Bajka, w której podstawowym marzeniem jest chleb. I chleb – zapiaszczony, zapomniany, wyglądający jak kamień, a skrywający w sobie złoto – bezwartościowe z punktu widzenia dzieci. Bohaterowie „Dzieciństwa w pasiakach” uczą się, jak przetrwać w Oświęcimiu – wiedzę zdobywać muszą błyskawicznie, a do tego nie mają co liczyć na wsparcie dorosłych: sami zajmują się słabszymi, otaczają opieką tych, którzy tego wymagają. Z rzadka pozwalają sobie na tęsknotę czy myśli o domach – to tylko niepotrzebnie rozprasza. Śmierć sprowadzana jest do kolejnych numerów, liczb podawanych beznamiętnie. Zmieniają się w obozie priorytety: bohater oszczędza chleb, żeby wymienić go na buty. Zachowuje się coraz bardziej dojrzale – ale też po obozie nie wróci do dzieciństwa, nawet gdy inni będą go postrzegać jako dziecko.

Na „Dzieciństwo w pasiakach” składają się krótkie historie, opowiadania o wielkiej sile wyrazu. Pisane prostym językiem, ascetyczne wręcz, przede wszystkim przyciągają uwagę szczerością przekazu. Autor nie zajmuje się przedstawianiem codzienności, wybiera za to motywy, które najlepiej obrazują życie w obozie: nie będzie krok po kroku relacjonował przebiegu dnia, zajmie się pojedynczymi wątkami, historiami najbardziej wstrząsającymi przez ich znaczenia. Z jednej strony ta książka może być przypisem do wspomnień obozowych dorosłych – pokazaniem tego, co do publikacji starszego pokolenia trafiało w tle (i nie przestawało być przez to szokujące). Z drugiej jest zupełnie samodzielną i wstrząsającą opowieścią. Teraz przeżycia dzieci spisuje ten, który w obozie sam był dzieckiem – pozwala więc spojrzeć z nowej perspektywy na wydarzenia. Bogdan Bartnikowski trafia na najlepszy możliwy sposób opowiadania o przeszłości – proponuje niby reportaże, historie, w których narratorem jest dziecko bezpośrednio zaangażowane w opisywane momenty – dzięki temu trafi do przekonania odbiorcom.

„Dzieciństwo w pasiakach” to książka bardzo trudna z uwagi na ładunek emocjonalny i treść – ale jeśli wziąć pod lupę sposób przygotowania czy opracowania tekstów – skomponowana jest świadomie i z dużym wyczuciem. Każda historia ma swoją puentę i nie ma tu opowiadań, które byłyby obojętne dla odbiorców.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,