Recenzje

Natura i kultura

Guillermo Arriaga: Dziki. W.A.B., Warszawa 2018 – pisze Izabela Mikrut

Wielkich przewartościowań dokonuje Guillermo Arriaga w “Dzikim”: nie pozostawia pożywki idealistom, odwraca wartości i usuwa w cień dyskusje nad moralnością. W starciu kultury i natury to natura musi zwyciężyć, bez względu na to, czy zdominuje miłość czy śmierć. Autor już na pierwszych stronach powie, co dzieje się w życiu Juana Guillermo: chłopak najpierw w łonie matki pokona swojego bliźniaka, później straci niemal wszystkich członków rodziny – przedstawicieli każdego pokolenia. Nic dziwnego, że pociechy upatruje w ocalonym przed śmiercią wilku. Próbuje wytresować Kła, zyskać nad nim przewagę. Ale też w dzikości szuka ocalenia, bo całe zło, jakie zna, płynie z ludzkiego wyrachowania. W szkole zostaje przyłapany w niedwuznacznej sytuacji z jedną z koleżanek – odkrywanie seksualności, zjawisko w końcu naturalne w procesie dojrzewania, owocuje wydaleniem z placówki, chociaż rodzice zadłużyli się, by syn zdobył wykształcenie – szansę na lepsze życie. W kolejnym etapie nieszczęść Carlos, który zarabia na życie hodowlą szynszyli i dilerką, ginie w męczarniach z rąk “dobrych chłopców”, tych, którzy obnoszą się ze swoją wiarą i na własną rękę próbują wymierzać sprawiedliwość. Ukojenie Juan Guillermo może znaleźć w ramionach Chelo, byłej ukochanej Carlosa – ale Chelo ma opinię kurewki i jej prowadzenie się to kolejne źródło napięć i nieporozumień, mimo że sam akt fizyczny dostarcza chwil szczęścia.

W takim świecie trudno o harmonię – Juan Guillermo może jedynie walczyć o to, żeby pozostać sobą: coś znaczyć, choćby tylko we własnych oczach. Kieł nie jest jedynym wilkiem w tej powieści – sceny z życia bohatera przetykane są klasycznym wręcz polowaniem, tropieniem dzikiego zwierzęcia. Takie przebitki potęgują nastrój grozy i przypominają, że paradoksalnie funkcjonowanie w zgodzie z naturą przynosi o wiele mniej stresu niż istnienie wśród ludzi. Nie trzeba do tego mieć natury samotnika czy indywidualisty: ludzie są po prostu bardziej nieprzewidywalni i okrutni niż zwierzęta.

Guillermo Arriaga opowiada tę historię, bawiąc się formą. “Dziki” to bezustanne eksperymentowanie z pojemnością słowa. Autor zmienia rytmy narracji, urywane i krótkie frazy bardzo podbijają puls opowieści, sygnalizują strach. Stara się, by znaczenia nabrały przerwy między wersami. Uruchamia zdobycze poezji konkretnej, żeby wyrazić niewyrażalne. Tam, gdzie w grę wchodzą osobiste tragedie bohatera, automatycznie pojawia się budowanie przestrzeni zmienianą melodią słów czy kształtem. Sensy zaczynają grać ze sobą i stają się nowymi nośnikami naddanej treści, o wiele bardziej celnymi niż standardowa opowieść. Mimo że w “standardowej opowieści” Arriaga też wspina się na wyżyny. Pisze plastycznie, pozwala na odczuwanie doznań bohaterów. Koncentruje się na surowości ich życia, ale opisywanej literacko, bez ascetycznych uproszczeń. Tutaj literatura zaczyna dominować nad przesłaniami, autor w pierwszej kolejności musi przekonać czytelników, że potrafi snuć relację – dopiero gdy zdobędzie zaufanie w tej dziedzinie, może zaspokajać ciekawość odbiorców w kwestii fabuły. W “Dzikim” zatrzymuje przy sobie czytelników na kilku poziomach tekstu, ale uniemożliwia przy tym stosowanie prostych ocen czy utożsamianie się z postaciami. Ma do opowiedzenia ważną historię – ale równie istotne jest to, jakim językiem opowiada.

“Dziki” imponuje stylistyką tak samo jak niełatwymi tematami.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,