Recenzje

Nikt nie chce się rozstać z muzycznym szaleństwem…

Festiwal La Folle Journée / Szalone Dni Muzyki 2019 – „Kartki z podróży”, dziesiąta polska edycja, Teatr Wielki – Opera Narodowa w Warszawie; główny organizator w Polsce – Orkiestra Sinfonia Varsovia. Dzień trzeci – pisze Anna Czajkowska

Podczas Szalonych Dni Muzyki początkujący, nastoletni artyści ze szkół muzycznych z całej Polski mają okazję zaprezentować swoje podejście do muzycznych pasji i uniesień. Koncerty z serii Młodzi Wykonawcy cieszą się zawsze ogromnym powodzeniem, co nie dziwi, ponieważ poziomem bliskie są profesjonalnym wykonaniom, a zaangażowanie, odwaga i serce, jakie wkładają w swoje występy uczniowie szkół muzycznych, zasługują na wielki aplauz i uznanie. Ostatniego dnia festiwalu, w sali Orient Express, wysłuchałam trzech urokliwych mini koncertów – pierwszego w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Zespołu Szkół Muzycznych  im. M. J. Żebrowskiego w Częstochowie. Młodzi artyści, pod wprawnym kierownictwem dyrygenta Miłosza Kuli, prezentują „Hebrydy” („Grota Fingala”). Ta nastrojowa uwertura koncertowa Felixa Mendelssohna-Bartoldy’ego skrzy się liryzmem, oddając moc i oszałamiający urok pieczary. Po niej słuchamy przepięknego „Kaprysu hiszpańskiego”  Nikołaja Rimskiego-Korsakowa, świetnego utworu na orkiestrę. Zadziwiające, z jaką pasją chłopcy i dziewczęta wydobywają z prezentowanych utworów przejrzyste i zróżnicowane, radosne brzmienie, oparte na żywym, pulsującym rytmie („Kaprys hiszpański”) oraz niezwykłą melodyjność i romantyzm „Hebryd”. Ku najlepszym interpretacjom wiedzie ich dyrygent – przewodnik, pełnej pozytywnej energii i ciepła Miłosz Kula.

Kolej na Orkiestrę Symfoniczną ZPSM nr 4 im. K. Szymanowskiego w Warszawie. Młodzi muzycy prezentują „Preludia” Ferenca Liszta, z rewelacyjnymi efektami harmonii i orkiestracji. Węgierski kompozytor Ferenc Liszt zasłynął nie tylko jako ponadprzeciętnie zdolny pianista, ale i też jako pionier poematu symfonicznego, którego istotą miał być program poetycki – zawarty w tytule, w motcie czy streszczeniu fabuły utworu. „Preludia” Ferenca Liszta to trzecia z jego kompozycji w tym gatunku, napisana w 1854 roku w Weimarze. Tytuł poematu nawiązuje do „Les Préludes” – medytacji wchodzącej w skład „Méditations poétiques” francuskiego pisarza Alphonse’a de Lamartine’a. Romantyczna, dość swobodna impresja, która według Liszta ma wyrażać poezję, znakomicie sprawdza się w małych i większych orkiestrach. Kolorystyka dźwiękowa, bogactwo brzmieniowe instrumentów, orzeźwiająca żywiołowość wyobraźni i pełna temperamentu muzyka, bardzo precyzyjnie napisana, trafia do wyobraźni słuchaczy i czaruje swą poezją.

Orkiestra „Józefina” Szkoły Muzycznej II st. im. B. Rutkowskiego w Krakowie wraz z dyrygentem Tadeuszem Płatkiem raczy słuchaczy muzyką ze słynnego musicalu Leonarda Bernsteina „West Side Story”. Warto wspomnieć, że sam Leonard Bernstein był człowiekiem wielu talentów – kompozytorem, dyrygentem, wielkim erudytą, aktywistą społecznym i osobowością telewizyjną. Poza dziełami klasycznymi komponował najbardziej popularną muzykę swoich czasów: musicale. Z wielką przyjemnością wysłuchałam błyskotliwego, zróżnicowanego w barwach, porywającego wykonania melodii – światowych przebojów z „West Side Story”. Jazz, latino, wątki z muzyki poważnej przeplatają się w tej pełnej napięć i emocjonalizmu muzyce Bernsteina. A na koniec – zabawna kompozycja na orkiestrę „Typewriter” Leroya Andersona z 1950 roku. Prawdziwa maszyna do pisania, jako niezbędne wyposażenie dyrygenta niezmiennie wywołuje śmiech, a sam króciutki utwór bawi lekkością i niewymuszoną linią melodyczną. Zasłużonym brawom nie ma końca!

Kameralny koncert „Podróże po salonach Europy” w sali Gondola to bardzo przyjemne randez-vous z niepozornym, a przecież pięknie brzmiącym instrumentem czyli mandoliną, która już jakiś czas temu odważnie wkroczyła do sal filharmonicznych. Obok mandoliny „rozsiadała się” elegancka harfa, bogata w ciepłe, wielobarwne głosy. Koncert kojarzy mi się ze zbiorem kolorowych, dźwiękowych pocztówek – kompozytorzy Vittorio Monti, Ludwig van Beethoven,  Raffaele Calace, Carlo Munier i różne miejsca na mapie świata zadziwiają i czarują muzyką, którą przybliża harfista Sylvain Blassel oraz mandolinista Julien Martineau. „Mistrz mandoliny” Julien Martineau znany jest ze swoich śmiałych aranżacji i koncertów, na których gra muzykę klasyczną. Z kolei Sylvain Blassel pasjonuje się dawnymi harfami (ma ich około 20), które poddaje renowacji i przystosowuje tak, by wydobyć z nich najdelikatniejsze dźwięki. Jednocześnie wciąż rozszerza repertuar, dokonując własnych, wiernych oryginałom aranżacji trudnych dzieł z repertuaru fortepianowego. Żywiołowy, z charakterystycznym, zmiennym tempem „Czardasz” Vittorio Montiego, nasycony barwą, zmysłowością, brawurą, ale i nutą melancholii, myśli publiczności kieruje ku kulturze Cyganów i ku węgierskim melodiom ludowym. „Andante con variazioni” Ludwiga van Beethovena, dzięki mandolinie i harfie płynie lekko, radośnie, uwodząc wyrafinowaną arabeską i zmiennością brzmienia. Muzycy, skupieni na ilustracyjnej stronie utworu, proponują też podróż do Włoch. „Rhapsodie napolitaine” Raffaele’a Calace’a brzmi żywo i czysto, a nieskazitelna linia melodyczna płynnie łączy dźwięki mandoliny z harfą. Kolej na „Kaprys hiszpański” Carla Muniera. Podobnie jak Calace, urodzony w Neapolu Munier był wybitnym mandolinistą i popularyzatorem gry na tym uroczym, jakże bogatym w brzmienia instrumencie. Z ociąganiem i żalem żegnam się z mandoliną i harfą, choć czeka mnie jeszcze ostatnie tegoroczne szaleństwo muzyczne – smakowita, bardzo intensywna uczta, czyli Big Band Show. Orkiestra w festiwalowym namiocie, nazwanym salą Nautilus i żegluga poprzez zróżnicowane, nieoczywiste, ale porywające, energetyzujące meandry jazzu stanowi perfekcyjne zakończenie festiwalu La Folle Journée.

Chopin University Big Band to zespół, którzy tworzą studenci wszystkich wydziałów Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina. Obecnie kierownikiem artystycznym zespołu jest Piotr Kostrzewa, muzyk Orkiestry Sinfonia Varsovia, znakomity kotlista i pedagog. To właśnie on, z radosną charyzmą i humorem prowadzi koncert i opowiada o kolejnych utworach, a także przedstawia młodych, zdolnych muzyków. Standardy jazzowe, klasyka, jazz fusion, smooth jazz, acid-jazz – wszystko w jednym miejscu, na wyciągnięcie ręki i …ucha.

Na początek hipnotyzujący, swobodny „Maiden Voyage” Herbiego Hancocka w aranżacji Miho Hazamy, młodej, uzdolnionej aranżerki i kompozytorki z Tokio. Chwytliwe zagrywki, pokręcone rytmy, groove, świetne solówki, z ogromną dawką melodyjnego spokoju przemawiają do licznie zgromadzonej publiczności, rozgrzewając wrażliwe dusze. A potem „Blues for Poland” amerykańskiego muzyka Toniego Klatki i kolejne „perełki” – „Topniejące obłoki – Petersburg”– utwór gitarzysty i kompozytora Andrzeja Kowalskiego, a także porywający, niezwykle trudny w wykonaniu „Hunting Wabbits” Gordona Goodwina. Humorystyczna, z ostrzejszymi odcieniami kompozycja odnosi się do popularnej, znanej widzom serii animowanej „Królik Bugs”.

Na deser „Caravan” Duke’a Ellingtona i Juana Tizola. Muzycy z pasją i werwą oddają taneczny, lekki, łatwy w słuchaniu (ale nie w wykonaniu!) i przyjemny swing, w połączeniu z nostalgiczną, jazzową suitą o nieco orientalnym charakterze. Wysublimowana melodyka skrzy się coraz bardziej dzięki solistom i ich indywidualnemu podejściu do „ellingtonowskiego brzmienia”. Jednocześnie Chopin University Big Band jest doskonale zgrany, bardzo dobrze przygotowany technicznie. Czas płynie, a publiczność domaga się kolejnych bisów. Aż trudno uwierzyć, że to już koniec dziesiątych, warszawskich szaleństw muzycznych. Do zobaczenia za rok… .

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , , , , , , , , , , , ,