Recenzje

Normalność jest przereklamowana

O spektaklu “Next to Normal” w reż. Jacka Mikołajczyka w Teatrze Syrena pisze Agnieszka Serlikowska.

Czy to w ogóle jest możliwe? Musical na wskroś współczesny, oparty na oryginalnym libretcie, bez literackiego bądź filmowego pierwowzoru, w dodatku poruszający problem choroby psychicznej? Okazuje się, że to nie tylko możliwe, ale brawurowo wykonalne w postaci „Next to Normal” – najnowszej inscenizacji Teatru Syrena w Warszawie.

Od kilku lat na pytanie: gdzie w Warszawie można obejrzeć dobry musical? – machinalnie odsyłałam pytającego na Dworzec PKP w kierunku Wrocław Główny – prosto do Teatru Muzycznego Capitol. Pomimo widowiskowych spektakli Teatru Muzycznego Roma i rozrywkowo-rewiowych realizacji obecnych w repertuarze innych placówek teatralnych, w stolicy brakowało musicalu, który stanowiłby coś więcej niż wieczorny relaks w postaci lekkiej komedii czy ckliwego romansu. Od czasu objęcia stanowiska dyrektora Teatru Syrena przez Jacka Mikołajczyka jasnym stało się, że oto pojawiła się w Warszawie scena, która aspiruje do realizacyjnych standardów Broadwayu i West Endu („Czarownice z Eastwick”, „Rodzina Addamsów”), nie obawiając się jednocześnie polskich korzeni i wtrącania w wątki polityczno-społeczne („BEM! Powrót Człowieka Armaty”).  W kontekście tym „Next to Normal” odbieram jako kolejny odważny krok na drodze do nowej jakości warszawskiego musicalu.

Spektakl Toma Kitta i Briana Yorkeya, który swoją prapremierę miał w 2008 r. na Off-Broadwayu, to współczesna legenda amerykańskiego musicalu. Jako jeden z niewielu otrzymał nagrodę Pulitzera dla najlepszego dramatu. Inscenizacja Teatru Syrena w reżyserii Jacka Mikołajczyka oddaje ducha pierwowzoru, w dodatku nie pozbawiona jest nawiązań do polskich realiów. Ta historia mogłaby zdarzyć się wszędzie. „Next to Normal” opowiada o kilku miesiącach z życia z pozoru typowej rodziny. Rodziny, która zmaga się nie tylko z chorobą afektywną dwubiegunową, która dotknęła matkę, ale również z dramatyczną stratą – śmiercią dziecka.  To opowieść o konfliktach pokoleniowych pomiędzy rodzicami a dziećmi oraz o miłości – zarówno tej pierwszej, która dotyka młodszych bohaterów, jak i tej dojrzałej, trwającej „w zdrowiu i w chorobie”. Musical stawia pytanie o granice takiego dojrzałego uczucia oraz porusza problem walki o zachowanie tożsamości osoby poddanej wieloletniemu leczeniu farmakologicznemu. To również historia o sposobach przeżywania żałoby po tragicznej stracie oraz o destrukcji, jaką wywołuje nieprzepracowany smutek. Jednocześnie przy tak dużym ciężarze gatunkowym opisywanych problemów i całego wzruszenia, które szybko przenosi się ze sceny na widza, pozostaje opowieścią ciepłą i dającą nadzieję na przyszłość.

Oszczędny, rozpisany na sześciu aktorów muzyczny dramat, wolny od baletów i chórków, błyskawicznie przykuwa uwagę. Jest dynamiczny, naturalny w swej formie oraz niepozbawiony przekleństw i gwałtownej wymiany zdań. Bohaterowie nie czekają grzecznie aż ich towarzysz w piosence skończy swój wers, w muzycznych kłótniach słowa nakładają się na siebie, a widz musi wybrać czy będzie wyławiał argumenty obu stron, czy od razu opowie się za racjami jednej z postaci. Ironiczny humor matki oraz cięte riposty jej córki zapadają w pamięć i wywołują śmiech widowni. Drapieżnego charakteru spektaklowi nadaje świetna, rockowa muzyka, przeplatana bardziej nostalgicznymi utworami i powtarzającym się motywem z dziecięcej pozytywki. Spektakl udowadnia, że dobry musical nie musi obfitować w gadżety realizacyjne ani imponujące sceny zbiorowe. Świetna historia, chwytliwa muzyka z celnymi tekstami (błyskotliwe tłumaczenie Jacka Mikołajczyka)  oraz doskonale dobrana obsada sprawiają, że musical ogląda się z zapartym tchem.

Aktorsko „Next to Normal” w inscenizacji Teatru Syrena to tryumf kobiet. Katarzyna Walczak w roli matki (Diany) daje wokalno-aktorski popis, wobec  którego nie sposób przejść obojętnie. Karolina Gwóźdź jako Natalie wspaniale oddaje charakter wewnętrznie skonfliktowanej córki, a wspólne sceny i piosenki obu Pań (w szczególności „Maybe”) to najbardziej magnetyczne fragmenty spektaklu. Bohaterkom udanie partnerują Damian Aleksander w roli Dana (męża), Maciej Dybowski jako Henry – chłopak Natalie oraz Marcin Wortmann – Dr Madden. Pewien niedosyt wokalny pozostawia Piotr Janusz jako Gabe (syn), w szczególności w końcowych fragmentach kultowego w musicalowych kręgach utworu „I’m Alive”. Wydaje się jednak, że to kwestia do dopracowania w tej bardzo trudnej fizycznie i emocjonalnie roli.

Tytuł „Next to Normal” nawiązuje do jednego z ostatnich muzycznych dialogów pomiędzy matką a córką. Diane marzy o zapewnieniu córce normalnego życia, pomimo wszystkich rodzinnych perturbacji. Natalie natomiast twierdzi, że tego nie potrzebuje, a za wystarczające uznaje coś „blisko normy”. W końcu przecież wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że normalność jest pojęciem względnym, a – jakkolwiek banalnie to zabrzmi – w życiu liczy się możliwość odnalezienia szczęścia nawet w najtrudniejszej codzienności. Odnosząc natomiast normalność do oceny tego musicalu… Cóż… Życzyłabym sobie więcej takich musicali „obok normy”.


Fot. M. Heller

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , , , , ,