Recenzje

Nowe życie

Sue Roberts: Moje wielkie greckie wakacje. Świat Książki, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Mandy jest jak wszystkie bohaterki obyczajówek, bez wyjątku. Poświęca się swojej pracy (jest barmanką, wprawdzie ma większe ambicje, ale w swoim czasie zarzuciła edukację i teraz nie może realizować żadnych śmielszych planów, ponadto relacje w pracy wynagradzają jej braki w wykształceniu – tu pojawiają się ludzie, którym można ufać i którzy zawsze pomogą). Swojego męża poznała jako piętnastolatka: wyszła za człowieka, który był jej najlepszym przyjacielem. Tylko że teraz Danny nieoczekiwanie mówi, że w małżeństwie im się nie układa i zamiast porozmawiać i wspólnie poszukać rozwiązania dla takiego stanu rzeczy – odchodzi. Mandy musi wziąć się w garść i żyć dalej. Frustracje wyładowuje w barze, co owocuje stanowczą prośbą szefa o wyjazd na urlop. A że bohaterka kiedyś była w Grecji i ma stamtąd same miłe wspomnienia, wybór wydaje się oczywisty. „Moje wielkie greckie wakacje” to podróż, która – jak to zwykle podróże w sytuacjach skrajnych – może zmienić wszystko.

Jeden temat w powieści to kwestia związku Mandy. Bohaterka wcale nie szaleje z rozpaczy za mężem, musi zresztą dobitnie się przekonać, że powrót do przeszłości nie ma żadnego sensu – żeby pójść dalej. Drugie zagadnienie pojawia się nieoczekiwanie w związku z wyprawą. W Grecji bowiem Mandy przekonuje się, że nie musi do końca życia być barmanką. Na skutek ciekawego zbiegu okoliczności i spotkania koleżanki ze szkolnych lat angażuje się w zorganizowanie dużego festiwalu muzycznego. Chce zaprezentować mieszkańcom gwiazdy światowego formatu – obok zespołów miejscowych. To wielkie przedsięwzięcie logistyczne, a Sue Robertson niespecjalnie zajmuje się tego typu działaniami, wydaje się jej więc, że wszystko da się bez trudu załatwić i wystarczy jedynie puste pole. Odbiorczyniom powieści takie wyjaśnienia prawdopodobnie wystarczą, nikt nie chce tu analiz działań menadżerskich ani perypetii związanych z umowami – ważne, że zanim festiwal dojdzie do skutku, bohaterkę czeka sporo szarpiących nerwy sytuacji. Tyle tylko, że teraz jest już silniejsza i wierzy w to, że wszystko może się ułożyć. Wie też, że nie musi skazywać się na pracę, w której się nie realizuje: każdy moment jest dobry, żeby dokonywać zmian.

„Moje wielkie greckie wakacje” to powieść pogodna mimo wszystko: bohaterka nie traci wiary w siebie, nie załamują jej kolejne porażki sercowe i wyzwania w pracy. Mandy daje dobry przykład czytelniczkom i chociaż w jej postępowaniu często daje się zauważyć naiwność czy niepotrzebną żywiołowość – ta książka jest energetyczna i ciepła, może się spodobać odbiorczyniom szukającym akurat lekkiej lektury. Sue Roberts znalazła sposób na to, jak w tekście połączyć wizję wypoczynku na wakacjach i nadziei na to, że reszta życia będzie przebiegać w podobnym stylu. Jak wiele obyczajówek, tak i ta dotyczy szukania własnego miejsca na ziemi – przypadnie do gustu zwłaszcza czytelniczkom, które czekają na radykalne zmiany i chcą wierzyć, że wszystko się ułoży. Nie ma tutaj za to realizowania tandetnych romansowych historii, ucieczka od sercowych spraw jest również wytchnieniem, odpoczynkiem od schematów.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,