Recenzje

Odkrywanie nieznanego

Andrej Bán: Słoń na Zemplinie. Opowieści ze Słowacji. Książkowe Klimaty, Wrocław 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Taki cel przyświeca autorowi tomu „Słoń na Zemplinie”. Reportaże o Słowacji nie są drogą do wskazania atrakcji turystycznych albo próbą scharakteryzowania kraju tak, by mógł trafić do stereotypów i wygodnych schematów. Andrej Bán skupia się na Słowacji nieznanej, Słowacji złożonej z detali – drobnych trosk zwykłych ludzi, spotykanych na szlakach i trasach. Przez wysłuchiwanie kolejnych historii, lokalnych bolączek i spraw pozornie nie do załatwienia, może autor układać mozaikowy obraz Słowacji w drobnych reportażach. Nawet jeśli nie byłby w stanie znaleźć rozwiązania, już samo pochylenie się nad trapiącymi miejscowych problemami wystarcza, żeby poczuli się ważni, przynajmniej przez moment. A to umożliwia wpuszczenie autora do mikroświata, który nie znajdzie się w podręcznikach ani w przewodnikach turystycznych. „Słoń na Zemplinie” to książka, w której co pewien czas uruchamia się ironiczny humor – nie w postaci dowcipów, które wywołają salwy śmiechu, raczej jako komentarze do zastanej sytuacji. Ironia bywa gorzka, ale też służy wyeksponowaniu problemów zwykłych ludzi, a nie – rozbawianiu czytelników. Andrej Bán przygląda się sprawom, które w zasadzie mogłyby zaistnieć w różnych miejscach świata, niekoniecznie tylko w Słowacji – ale ponieważ jest w stanie jednocześnie nakreślić kontekst społeczny czy polityczny, uświadamia odbiorcom, co dzieje się poza doniesieniami medialnymi w tym kraju.

Zakres poruszanych tematów i rozpiętość emocjonalna są tu imponujące: „Słoń na Zemplinie” składa się przecież z niezbyt rozbudowanych tekstów, w dodatku powstających na przestrzeni trzech dekad – tak, że autor nie powiela sprawdzonych rozwiązań i nie wpada w niebezpieczne koleiny. Za każdym razem interesuje go inna sfera zwyczajnego życia – i za każdym razem angażuje się w pełni w poznawany właśnie temat. Wzbogaca go danymi z zewnątrz, ale podstawowym źródłem informacji oraz uczuć są rozmówcy. Do tego dodaje autor własne obserwacje – żeby pozostać jak najbliżej tych, których prezentuje. Słowacja w jego ujęciu to opowieści z zapomnianych wsi, miejsc, w których włodarze próbują na własną rękę uporać się z wyzwaniami, jakie stawia przed nimi los – niekoniecznie przy tym postępują dyplomatycznie i czasem narażają się zwierzchnikom lub społeczności. Bywa absurdalnie, bywa groźnie, ale też smutno. Czasami do domów przeciętnych obywateli zagląda wielka polityka, czasami daje o sobie znać historia – nie ma raczej krwawych rebelii ani filozoficznych zmartwień, życie musi toczyć się swoim trybem, a to, czy ktoś znajdzie sposób na wpasowanie siebie i swoich bliskich w ściśle określone i niekoniecznie sprawiedliwe warunki – to już kwestia indywidualna. Andrej Bán przypomina, że możliwości są dwie: dostosować się i płynąć z prądem – albo czekać na zmiany.

Są reportaże ze „Słonia na Zemplinie” klimatyczne i wciągające, są wartościowe. Pozostają blisko zwykłych ludzi – autor przejmuje się ich losami i stara się przedstawiać bohaterów precyzyjnie, tak, by nie zatracić szczegółów w subtelnych portretach. I dzięki temu, że pokazuje obraz Słowacji nieznanej, może na rynku zaistnieć na długo.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,