O spektaklu „Ustawienia ze świętymi, czyli rozmowy obrazów” w reż. Agaty Dudy-Gracz w Teatrze Collegium Nobilium w Warszawie pisze Alicja Cembrowska.
Dostaję świeczkę z instrukcją, by „wybrać sobie świętego”. Wchodzimy. Światła są przyciemnione, w powietrzu unosi się ciężki zapach kościelnego kadzidła. Święci ze swoimi obrazami na plecach stoją na podestach, wiją się, uśmiechają, wyciągają do pielgrzymów, czyli widzów, ręce. Panuje chaos, ich głosy się mieszają. Święci są sugestywni, wiedzą, jak zwrócić na siebie uwagę. Wyglądają raczej współcześnie, punkowo, zadziornie. O ich pozycji przypominają rozświetlone aureole. Każdy chce wygrać tę walkę o słuchacza, opowiedzieć o sobie.
Pielgrzymi natomiast nie mają łatwego zadania. Jedni poruszają się nerwowo, nie wiedzą, jak reagować. Inni niczym zahipnotyzowani wpatrują się w wybranego (żyjącego kiedyś lub wymyślonego) świętego, z przejęciem słuchają jego historii. Święty Andrzej Bobola, Pięciu Świętych Braci Polaków, Święta Róża…
Ostatecznie widzowie zajmują miejsca siedzące, a święci łączą swoje siły. Wyśpiewują postulaty, które brzmią niepokojąco aktualnie, pokazują dynamiczne choreografie, dają ponieść się szaleństwu, które spotyka się z entuzjastycznym, trochę pobłażliwym przyjęciem. Widownia zaśmiewa się w głos z humorystycznych przytyków na tematy społeczno-polityczne podane w formie kościelnych przyśpiewek.
W teoretycznie zabawnych scenach nie mamy jednak do czynienia z prześmiewczością „dla zasady”. To nie żałosny pokaz siły, a szczera potrzeba zmuszenia do zastanowienia, do spojrzenia na współczesne problemy z innej perspektywy, do wyjścia poza schemat i trajektorię swojego lotu.
Mogłoby się wydawać, że reżyserka, a także autorka (świetnego!) scenariusza, scenografii i kostiumów, Agata Duda-Gracz, chce w ponad trzech godzinach upchnąć, ile się tylko da. Jednak mnogość tematów nie przytłacza, nie powoduje uczucia zagubienia i nudy – a ta ostatnia chyba jest w teatrze najgorsza.
I tak jesteśmy świadkami przemocowej sceny w piaskownicy i narodzin faszyzmu, kłótni pokoleniowej matki i córki, pogrzebu i cudu na polskiej wsi, miłości homoseksualnej Krzysia i Zbysia, a także faz rozpadu małżeństwa. Każda z tych etiud bawi i przeraża jednocześnie, a łączą je pytania o świętość, poświęcenie, religijność, duchowość, wiarę i to…, gdzie w tym wszystkim jesteśmy my. Ja i ty.
Bo czy obecnie święci są tymi samymi świętymi? Czy ich żywoty są dla nas wskazówką? Czy potrzebujemy ich mniej, a może bardziej? Kim jest święty sprzed lat, a kim ten współczesny? Co jest dla nas święte? I co właściwie obecnie oznacza to słowo?
„Co to znaczy męczeństwo codzienne, ofiarowanie powszednie, poświęcenie siebie w imię swoich „racji”? Tym spektaklem chcemy bardziej zadawać pytania niż podejmować próbę diagnozy rzeczywistości” – mówiła w rozmowie z PAP reżyserka. I to się udało.
Pomimo podjęcia przez artystów tematów, które rozgrzewają opinię publiczną do czerwoności, „Ustawienia ze świętymi” nie są nachalne czy pretensjonalne. A co najważniejsze, nie jest to historyczny wykład o postaciach z przeszłości. Nie jest to również patetyczna laurka czy wręcz przeciwnie – paszkwil. To spektakl, który szalenie trudno „uchwycić”. Jest przepełniony narracjami i wątkami, jednak jego energetyczna i wizualnie dopracowana forma pozwalają czerpać z niego garściami. „Ustawienia ze świętymi” to trochę taki współczesny portal publicystyczno-informacyjny, w którym trudno byłoby się odnaleźć, gdyby nie sprawne zarządzanie naczelnego – reżysera, który musi być niejako filtrem tego, co i jak pokazać.
Konsekwencja Dudy-Gracz, a jednocześnie odwaga w eksperymentowaniu z różnymi formami, przyniosły fenomenalny efekt. Młodzi aktorzy IV roku Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza dostali szansę, by zmierzyć się z wieloma zadaniami – od scen stricte dramatycznych, po śpiew i taniec. I bez wątpienia każdy z nich stanął na wysokości zadania.
Ostatecznie całość jest intensywną i odkrywczą przygodą, zaspokojeniem duchowym i metafizyczną podróżą, w którą każdemu polecam się wybrać.