O 800. Krakowskim Salonie Poezji w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie pisze Mateusz Leon Rychlak.
,,Poezjo! — tyś to jest spokojną sjestą[…]’’
– Stanisław Wyspiański ,,Wesele’’ Akt II, Scena VIII
Wydarzenia cykliczne w teatrze reprezentują zupełnie inny poziom doświadczeń w stosunku do ,,zwykłych’’ przedstawień. Inicjatywy nie stanowiące bezpośredniego wkładu w repertuar, takie jak ,,Myślnik’’ czy ,,Nowa krytyka’’, to jedno, ale pomysł, że jest popyt na wydarzenie, w ramach którego czytana jest na żywo poezja, w świecie upadającego czytelnictwa wydaje się być absolutnie szalony. A jednak mimo to okazuje się, że już od 22 lat bilety na Krakowski Salon Poezji wyprzedają się do ostatniego w każdym tygodniu. W czym tkwi ten fenomen?
Przed dwoma laty, 23 stycznia 2022 roku, miałem okazję pojawić się podczas dwudziestolecia Krakowskiego Salonu Poezji, kiedy przy okazji siedemsetnego spotkania czytano wiersze ks. Jana Twardowskiego. Widownia obok Dużej Scenie Narodowego Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie była wypełniona po brzegi (zwykle salon poezji odbywa się w kameralnej przestrzeni Sali Modrzejewskiej), po dwóch latach, przy kolejnym jubileuszu, zmianie dyrekcji teatru i rozszerzeniu się grona gospodarzy salonu o Wojciecha Bonowicza, również nie sposób było wbić szpilki pomiędzy widzów. Być może to niepowtarzalność każdego Salonu (program co tydzień dotyczy innej tematyki), być może atmosfera, być może w końcu sama poezja nieobecna w innych przestrzeniach przyciąga tak liczne grupy odbiorców.
Osiemsetny Salon, pod nazwą ,,Bal”, skupiony był wokół tematyki tańca – wiersze m.in. Juliana Tuwima, Czesława Miłosza, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Agnieszki Osieckiej, Bolesława Leśmiana czy Anny Świrszczyńskiej inaugurowały nowy projekt wprowadzony w przestrzeń Starego Teatru, mianowicie zapowiedziany ze sceny ,,Salon tańca’’. Na salę widownia została wprowadzona już w atmosferze tanecznej przez Annę Dymną, Dorotę Ignatjew i Jacka Romanowskiego odczytujących fragment „Pana Tadeusza” opisujący poloneza. W ramach głównej części wzięli natomiast udział Dorota Ignatjew, Anna Radwan, Alicja Wojnowska, Roman Gancarczyk, Krzysztof Orzechowski, Łukasz Szczepanowski i Krzysztof Zawadzki z muzycznymi segmentami zapewnionymi przez Halinę Jarczyk, długoletniego Muzycznego Anioła Salonu, oraz Michała Wierbę, pianistę i kompozytora wielokrotnie biorącego udział w poprzednich Salonach. Tematyka tańca nie mogłaby zaistnieć bez odpowiedniej oprawy tanecznej, o którą zadbała Anna Obszańska, a wykonały tancerki Agnieszka Ferenc i Agata Jędrzejczak.
Tyle z kronikarskiego obowiązku, a teraz coś od siebie. Najczarniejszym snem każdego poety jest zawsze to, że ktoś już wcześniej napisał ten sam wiersz, tylko lepiej. Stąd też w zasadzie jedynymi osobami chorobliwie czytającymi poezję, z destrukcyjną wręcz namiętnością, są sami poeci. Co jednak skłania do obcowania z poezją przeciętnego (słowo to jest lekkim nadużyciem, ponieważ po poezję nie sięgają osoby należące do większości) użytkownika języka? Można snuć przypuszczenia godzinami: bogactwo wyrazu, ekspresja, emocje, napięcie i dramatyzm, romantyzm, nostalgia… Trudno się zdecydować, podobnie jak trudno się zdecydować po jaki wiersz się sięgnie. Łatwo zagubić się w gąszczu tekstów poetyckich, autorów znanych i zupełnie pominiętych, o których czasem trudno cokolwiek przeczytać w Wikipedii. Nie wiem jak Ty Drogi Czytelniku, ale mnie w szkole na pewno nie uczono ani o Andrzeju Bursie, ani o Rafale Wojaczku, że o Zuzannie Ginczance, Bronisławie Maju i Ryszardzie Krynickim nie wspomnę. I w takim zupełnym zagubieniu, nieświadomości, braku edukacji pojawia się Salon Poezji, i to nie tylko w Krakowie, ale również Warszawie, Poznaniu, Łodzi i wielu innych mniejszych i większych miastach. Nagle okazuje się, że można czytać nie tylko (niczego nie ujmując tym twórcom) Kochanowskiego, Słowackiego, Mickiewicza czy Tuwima, ale również Zagajewskiego czy Lipską oraz wszystkich tych, których w z powodu ich wielkiej obfitości nie sposób tutaj wymienić. I tak dla zjadacza chleba, nagle przypadkowy widz staje się zjadaczem zadrukowanego papieru, bo nieoczekiwanie okazuje się, że stojąca od czasów PRL na meblościance u babci ,,Antologia poezji romantycznej’’ to nie jest nawet drugie słowo, jakie poezja ma do powiedzenia.
Czy jest to odpowiedź na pytanie skąd bierze się fenomen Krakowskiego Salonu Poezji? Na to pytanie musisz sobie Czytelniku odpowiedzieć sam, bo przecież nie wszystko, co napisałem, musi być zgodne z Twoim wyobrażeniem na temat poezji.
P.S. Krakowski Salon Poezji jest cyklicznym, cotygodniowym wydarzeniem organizowanym nieprzerwanie od 2002 roku z inicjatywy Anny Dymnej w Krakowie – początkowo w Teatrze im. Juliusza Słowackiego, a obecnie (od 2019 roku) w Narodowym Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej. Od niemal 22 lat Salon gości poetów, aktorów i artystów, którzy wspólnie czytają poezję polską i zagraniczną, gromadząc liczne grono wielbicieli poezji. Do gospodarzy salonu należą: Dorota Ignatjew (dyrektor naczelna Narodowego Starego Teatru), Jakub Skrzywanek (Zastępca dyrektorki ds. artystycznych), Anna Dymna, Wojciech Bonowicz, Bronisław Maj, Krzysztof Orzechowski i Jacek Romanowski.