Gunilla Bergstrom: Albercie, ty złodzieju! Zakamarki, Poznań 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Mały Albert ma problem: przyjaciółka oskarża go o to, że zabrał srebrny klucz do domku na drzewie. Sam domek został przez dzieci urządzony i stanowi ich chlubę, podobnie zresztą jak klucz (bo ilu malców mogłoby się poszczycić posiadaniem klucza ze srebra?). Jednak klucz zginął, a ponieważ Albert wychodził z domku ostatni, na niego padają podejrzenia. Chłopiec nie ma się jak bronić i wkrótce dopada go społeczny ostracyzm. Inne dzieci nie potrafią, jak Mika, rzucić mu prosto w twarz oskarżeń, jednak szepczą po kątach i wytykają Alberta palcami, wyrzucają go też ze swojego grona. Bohater może jedynie coraz bardziej rozpaczliwie szukać klucza z nadzieją, że kiedy go odnajdzie, wróci do łask. Czuje się przy tym coraz gorzej: jest samotny i smutny. Gunilla Bergstrom bardzo przekonująco pokazuje odbiorcom, jak działają mechanizmy społeczne – uświadamia dzieciom, że podejrzeniami łatwo kogoś skrzywdzić i zranić, za to trudno potem wrócić do normalności. Albert jeszcze o tym nie wie. Poza tym dla niego istotne jest, żeby uwierzyła mu Mika, reszta na razie się nie liczy.
„Albercie, ty złodzieju” to kolejna publikacja w serii, która narodziła się w latach 70. XX wieku i uzmysławia czytelnikom, jak podobne problemy mają dzieci w różnych częściach świata. Autorka odwołuje się do zagadnień związanych z relacjami w grupie, w rodzinie, ale też do emocji, które przeżywa każdy maluch. Jest przekonująca, bo sięga po wydarzenia znane kilkulatkom i opisuje naturalne reakcje dzieci. Dzięki temu trafia do szerokiego grona odbiorców, a jej książki w ogóle się nie starzeją. Wprawdzie Albert w wersji rysunkowej jest mocno karykaturalny i daleko mu do idealnego disneyowskiego bohatera, ale przez to również przyciąga uwagę. A przecież chodzi o to, żeby zaintrygować i poruszyć naprawdę trudne kwestie – a nie tylko dostarczać estetycznych zachwytów. Albert u Bergstrom bardzo dużo przeżywa, za każdym razem mierzy się z innym problemem i pozwala maluchom zrozumieć otaczający je świat. A ponieważ autorka tworzyła jeszcze przed modami na wychowywanie dzieci i ingerencję psychologów w czas dzieciństwa, zdarza się, że rezygnuje z opracowywania tematu pod kątem wsparcia dorosłych. Bohater musi sobie poradzić bez interwencji starszego pokolenia, często nikt poza rówieśnikami nie wie, co się dzieje. I udaje się wypracować rozmaite mechanizmy obronne albo zasady działania. Albert staje się przez to silniejszy.
W historyjce „Albercie, ty złodzieju” liczy się efekt sensacyjności: do świata dzieci wkraczają mocne słowa – nazwanie kogoś złodziejem to poważna sprawa, zwłaszcza że srebrny klucz zniknął naprawdę. Gunilla Bergstrom funduje dzieciom szereg mocnych przeżyć, kto kibicuje Albertowi, będzie się razem z nim przejmował oskarżeniami rówieśników chłopca, odrzuceniem i próbami naprawienia sytuacji. Warto po takiej lekturze porozmawiać z maluchem i wyjaśnić mu to wszystko, co autorka nakreśliła – opowiedzieć o znaczeniu oskarżeń bez pokrycia, o potrzebie wsparcia czy obecności drugiego człowieka.
„Albercie, ty złodzieju” to książka, której nie wolno zignorować – jest potrzebna w procesie wychowania dzieci.