Edward Scheinerman: Przewodnik miłośnika matematyki. Arcydzieła dla każdego. Prószyński i S-ka, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Do tej książki trudno byłoby przekonać przypadkowych odbiorców, ale wcale nie ma takiej potrzeby – znajdą się pasjonaci tematu, a także zwykli czytelnicy, wiedzeni prostą ciekawością. „Przewodnik miłośnika matematyki” wpisuje się w cały cykl istniejących na rynku publikacji dotyczących matematycznych zagadek – a kierowanych do szerokiej grupy odbiorców – i może odczarowywać szkolne przekonanie, że matematyka jest nudna (na rzecz kompletnie przeciwnego – że to królowa nauk). Ale najpierw trzeba zagłębić się w lekturę i przeznaczyć na nią wiele wieczorów, a do tego – jak sugeruje Edward Scheinerman – najlepiej zapewnić sobie jeszcze towarzystwo, żeby mieć z kim przedyskutowywać przejrzane dowody i argumenty.
Autor zamierza wypełnić lukę w świadomości powszechnej dotyczącej dzieł matematyki: o ile dzieła malarstwa, literatury czy muzyki potrafi wymienić każdy, o tyle już w przypadku matematyki motyw ten, chociaż – jak się okazuje – sensowny, stanowi poważne wyzwanie i zamienia dyskusję w hermetyczne wyzwanie. Tymczasem sporo wzorów i liczb ma związek z codziennym życiem, z czego czytelnicy nawet mogą nie zdawać sobie sprawy. Scheinerman udowadnia, że czasami warto przyjrzeć się matematyce nie od podręcznikowej strony, żeby, na przykład, dowiedzieć się, że można ułożyć sobie parkiet z pięciokątów – albo żeby ocenić prawdopodobieństwo wygranej w grach losowych. Pojawi się w tomie mnóstwo pojęć i zagadnień niekojarzonych przez ogół (dopiero po lekturze jasne stanie się, o co chodzi z twierdzeniem Arrowa i wzorem Eulera), motywy spoza szkolnego programu – być może właśnie dlatego pasjonujące. Sięgnie autor też po kwestie wydawałoby się rozczytane do znudzenia (twierdzenie Pitagorasa albo liczby Fibonacciego, a nawet histeria na punkcie liczby Pi). Ważniejsza jednak niż analizowanie kolejnych matematycznych zagadek okazuje się w tym wypadku… fascynacja liczbami. Pokaże autor liczby pasjonujące (największa możliwa do wskazania liczba pierwsza?), liczby urojone (postawi na głowie wszystko, co odbiorcy pamiętają jeszcze ze szkoły – o „zakazanych” działaniach), będzie uczyć optymalnego pakowania (co przyda się wtedy, gdy prostokątne pudełko ma zmieścić przedmioty okrągłe; niby drobiazg, a może ułatwić życie, jeśli ktoś lubi obliczenia).
Podaje Scheinerman temat, zagadnienie rozpalające matematyków, za to niekoniecznie zrozumiałe i konkretne dla laików, stara się go w nieco publicystyczny sposób nakreślić, odwołując się czasami do zwykłego życia, czasami do… uczuć, a następnie przechodzi do ciekawych twierdzeń i dowodów. Zachęca, żeby rozmaite równania analizować stopniowo, przechodzić do kolejnych tematów, gdy już pozbędzie się wątpliwości. Oznacza to lekturę wymagającą, ale też satysfakcjonującą. Rozdziały przygotowane są przejrzyście, chociaż trzeba przyznać, że do popularyzatorskich w tonie jest im raczej daleko – ale to standardowa cecha książek dotyczących matematycznych łamigłówek. Jest to propozycja dla czytelników, którzy chcą poćwiczyć umysł, dla ciekawych rozwiązań z różnych dyscyplin i dziedzin. To pozycja, o której trudno byłoby powiedzieć, że jest lekka i przystępna – jednak jeśli ktoś chociaż trochę interesuje się matematyką w stopniu wykraczającym poza podstawowe działania arytmetyczne, może tu odnaleźć sporo fascynujących tematów.