Recenzje

Pieniądze

Izabella Frączyk: Spełniony sen. Prószyński i S-ka, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Beata zaczyna właśnie pracę na stacji benzynowej i bardzo się z tego cieszy – udało jej się znaleźć zajęcie, które pozwoli jej na samodzielne (choć skromne) życie, w dodatku los sam wskazał jej, co powinna zrobić – a ponieważ na stacji, na którą trafiła, pracownicy wyglądali na szczęśliwych i spełnionych, Beata z radością dołączyła do zespołu, zgłębiając tajniki zajęcia.

„Spełniony sen” Izabelli Frączyk to obyczajówka, w której bohaterka nie ima się zadań związanych z pisaniem – to rola jej nowej sąsiadki, Juli. Jula jest pisarką i prowadzi raczej ekscentryczny żywot, za to może zainteresowanej przedstawiać swój punkt widzenia oraz szereg doświadczeń, które następnie przekuwa na powieści. Nie będzie za to mąk twórczych i dzielenia się z czytelnikami próbkami literackich poszukiwań. Beata, jak wszystkie bohaterki obyczajówek, nastawia się na wielką miłość. Jedną już przeżyła: owoc tej miłości teraz ma zdawać maturę – a ówczesny partner – dużo starszy i żonaty (co wyszło na jaw po fakcie) mężczyzna nie stracił kontaktu z synem, jednak Beata nie wróci już do tego związku. Czeka na nową miłość – a przy zmianie otoczenia to dość prawdopodobne zjawisko.

Robertowi – również pracownikowi stacji benzynowej – do księcia z bajki raczej daleko. To mężczyzna, który nie wyzwala szybszego bicia serca, ale wytrwałością i cierpliwością jest w stanie zdobyć serce Beaty. Zwłaszcza że znacznie ciekawszy obiekt prowadza się z młodszą pięknością – Beata nie zamierza wnikać w przyczyny takich decyzji i w powody wielostronnego flirtu, bierze to, co przynosi jej życie i wdaje się w związek z Robertem. Na początku pożycza mu pieniądze, żeby pomóc w trudnej sytuacji. Później – łatwo przewidzieć, co się stanie.

„Spełniony sen” to książka, która nie cechuje się wymyślną fabułą ani fajerwerkami w kreacjach bohaterów. Wszystko jest tu poprawne i przesączone optymizmem mimo wszystko: Izabella Frączyk ciekawie zaczyna, budując koszmar ze starą despotyczną ciotką bohaterki – ale szybko wchodzi w sprawdzone koleiny i układa powieść zgodnie z tym, czego oczekują czytelniczki. Jedynym urozmaiceniem schematu staje się szereg anegdot ze stacji benzynowej – autorka z lubością odnotowuje i przytacza kolejne ciekawostki i scenki, jakich nikt by nie wymyślił, udowadniając, że czasami życie pisze najciekawsze scenariusze. Dzięki temu uprawdopodobnia sytuację życiową Beaty, jednak nie nadaje tempa fabule. „Spełniony sen” toczy się od przypadku do przypadku, pomiędzy wypychany jest drobnostkami i opowieściami o tym, co przydarzyło się innym – wprawdzie to wystarczy w obyczajówce, jednak Izabella Frączyk ma na swoim koncie również znacznie lepsze książki, ta pozostawia pewien niedosyt.

Ważne w tomie jest ostrzeżenie kierowane do czytelniczek: zestaw sygnałów, które pozwalają zdemaskować oszusta i uniknąć przykrego losu – utraty oszczędności. To przesłanie, którym autorka nadaje większy sens historii. „Spełniony sen” jest czytadłem dla pań, to prawda – ale zawiera też kilka wartościowych uwag w związku z damsko-męskimi perypetiami. W tej powieści znajdzie się parę wesołych anegdot, trochę elementów obowiązkowych z historii dla kobiet – i odskocznia od rutyny w postaci przejścia na stację benzynową. Zmienia się tło, nie zmienia się oś fabularna – ale też Izabella Frączyk kieruje się do swojego grona odbiorczyń, które nie powinny mieć nic przeciwko temu.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,