Recenzje

PLECHA

O GRZEGORZU PLESZYŃSKIM pisze Krystian Kajewski.

TEATR

Ocean Teatrealny – tak z grubsza można określić działalność twórczą Grzegorza Pleszyńskiego, artysty, z całą świadomością tego zadania, multimedialnego.

KIERUNKI Jego poszukiwań są rozmaite: od teatru, którego zwłaszcza formy ludycznej, opartej na interakcji z publicznością jest admiratorem, przez plastykę, która stanowi główną treść jego działań, po muzykę mniej lub bardziej, ale za to niezmiennie eksperymentalną. We wszystkich tych twórczych odnogach Pleszyński znajduje się jedną nogą. Jego obecność na danym gruncie jest zatem płynna.

HANDEL obrazami daje mu niezależność finansową. Jest zatem bliżej Warhola niż Van Gogha, jeśli chodzi o merkantylne zaplecze. Nie tworzy jednak dla pieniędzy. Pieniądze przecież zabijają dusze.

STREFY CZASOWE nie istnieją dla tego niebieskiego ptaka, który ma się za Krzysztofa Kolumba. Jego Santa Marią pozostaje Galeria Pleszyński Kobra, ruchome miejsce inicjatyw wszelkich.

 Akwizgran, Berlin, Bydgoszcz, Olsztyn, Szubin – to tylko niektóre z etapów jego życiowej drogi. Urodzony AD 1955 w Olsztynie, potem zamieszkały w podbydgoskim Szubinie, gdzie czuwał między innymi nad pierwszymi krokami kapeli Something Like Elvis.

Arizona Dream śni na Jawie, względnie na Sumatrze. Lubi podróżować. Zwiedził Australię, pokazując tam swoje prace malarskie. Także Izrael i Afrykę. Fascynacja podróżami, powstała jeszcze w dzieciństwie, przy okazji lektury Verne’a, każe mu przywołać w jednym z performensów postać mu z globtrotterów najbliższą, odkrywcę Ameryki, Krzysztofa Kolumba. Czyż my, artyści, nie jesteśmy albowiem skazani na nieustanne odkrywanie kolejnych, mniej lub bardziej wyśnionych Ameryk?

Batumi, Bydgoszcz, Brisbane – wszystkie te punkty na mapie, kolejne centra energetyczne.

Borneo objawia się w Bydgoszczy. Szympans bonobo i orangutan to przecież homo fugens i homo ludens. W małpim gaju, na planecie małp, w cybernetycznej cywilizacji, artysta jest. Właśnie, jaka jest rola artysty w tym wszystkim?

Drake, Kolumb, Cook? Kim jest Pleszyński?

Góry Smocze przekracza Cudowne Dziecko ze Smoczkiem. Wszyscy artyści to prostytutki. Albo lepiej: artysta nosi w sobie ładne dziecko. Zapuszcza na twarzy brodawki po to, żeby stać się znienawidzonym przez wszystkich. Wszystko zrobi, żeby kolejny raz spróbować skoczyć przez ogień.

Feniks, który powstaje z popiołów. Ptak, który trzyma w martwym dziobie diament. Czasami śnię o Rajskich Ptakach i Ptasim Mleczku.

Ferrara zamienia się w Fez. Wszyscy śnięci bogowie ożywają wewnątrz mojego serca. Burroughs, Baudelaire, Beckett, Bułhakow. Patrzę na twarz Pleszyńskiego. Rozmawiamy o sztuce i filozofii. Potem jemy kolację, i słuchamy Something Like Elvis. Rozmowa się nagrała, relacja gotowa. Teraz czas na zapoznanie się z kolejnymi odsłonami. Twórczość Pleszyńskiego ukazuje się odbiorcy jako długi, rozwojowy proces. Galeria pełna powiązanych ze sobą skojarzeń. Labirynt bez wyjścia. Pleszyński zaś zakłada raz maskę Dedala, zaraz potem Ikara. Ściskając w palcach wosk.

Grzegorz Pleszynski – pracownia na 6 piętrze

Komentarze
Udostepnij
Tags: