Marcin Wilk: Pokój z widokiem. Lato 1939. W.A.B., Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Że „lato było piękne tego roku” – utrwaliło się w świadomości społeczeństwa, nikt chyba nawet nie zastanawia się nad miesiącami poprzedzającymi wybuch drugiej wojny światowej. Od czasu do czasu w czyichś książkowych wspomnieniach powraca motyw sielankowego wypoczynku, którego nie chce się zakłócać sygnałami nadchodzącej katastrofy – bo takie sygnały były i z perspektywy czasu ich znaczenie wydaje się oczywiste. Jednak ludzie nie dopuszczają do siebie zmartwień, tym bardziej tych, na które nie mają wpływu. Zrozumiałe jest, że w memuarach do głosu dochodzą przede wszystkim wspomnienia wojenne, ich groza przebija wszystko, a z perspektywy wydawców i czytelników są bardziej „medialne” niż rozważania na temat urlopów i relaksu. Jednak Marcin Wilk próbuje nadrobić zaległości w tym zakresie. „Pokój z widokiem. Lato 1939” to reportażowo-wspomnieniowa opowieść złożona z kilku indywidualnych historii wspomaganych… artykułami prasowymi.
Wypytuje autor znalezionych rozmówców, dla których lato 1939 było przecież częścią dzieciństwa – uzyskuje zatem obrazy spokoju, odpoczynku, pomysłów na spędzanie wolnego czasu – ale i różnice między sposobami wychowania czy miejscem zamieszkania. Wiadomo, że dzieci ze wsi niespecjalnie mogą myśleć o wakacjach jako wytchnieniu od codziennych obowiązków, inaczej też będą wspominać wydarzenia harcerze, a inaczej ci, którzy wybierali się na wczasy z rodzicami czy w gronie przyjaciół. Marcin Wilk rejestruje różne rodzaje przygód wakacyjnych, ale sięga przeważnie do opowieści prostych, niezwiązanych z wyjątkowymi doświadczeniami. Zależy mu na odnotowaniu zwyczajności. Gdzieś znajdą się opowieści o szkołach (bo przecież chociaż wakacje dopiero się zaczynają, to jednak rzecz dotyczy dzieci i młodzieży), gdzie indziej – drobne wzmianki o tym, jak czas spędzali sławni i znani. Tom nie do końca będzie sielankowy, bo w pewnym momencie autor przechodzi do opisywania sytuacji zapowiadających niewesołą przyszłość – odnosi się do tematu zbrojeń, tworzenia schronów czy przygotowywania zapasów na wszelki wypadek. Nie zabraknie wątku antysemickiego. Mit o pięknym lecie zdaje się tu upadać – ale prognoz pogody to przecież nie zmienia.
W kontekście powoli następujących przemian społecznych – widocznych już nawet dla młodszego pokolenia – dziwnie brzmią reklamy i felietony prasowe tworzone tak, by zachęcać odbiorców do aktywnego wypoczynku i korzystania z ofert biur turystycznych czy letnisk. Tu dziennikarze z rzadka odnoszą się do spraw przykrych (a jeśli już – często nie są one bezpośrednio powiązane z sytuacją polityczną, a dotyczą na przykład obecności żebraków i złodziei na letniskach). Marcin Wilk pokazuje różne aspekty codzienności – ale nie włącza do obrazków świadomości nadchodzącej wojny, przynajmniej nieczęsto, bo zdarza się, że kiedy mali chłopcy w eksperymentach chemicznych uzyskują środek wybuchowy, przypadkowi mieszkańcy boją się, że „już się zaczęło”.
Przytaczane w tomie historie są bardzo drobne, krótkie, szczątkowe a nie pełne – to migawki ze wspomnień, zapamiętane detale i skojarzenia uzupełniane później o materiały prasowe lub fragmenty pamiętników. Nie ma w tym chęci dotarcia do całościowego obrazu lata 1939, próby stworzenia monografii tematu – to zresztą nie byłoby nawet możliwe. Marcin Wilk zamiast tego skupia się na samych ludziach, na ich doznaniach i odczuciach. I przez to właśnie trafić może do dzisiejszych odbiorców. W tym tomie wojna jest dopiero na horyzoncie. Dlatego publikacja może zadziałać wstrząsająco.