Jak zdradzają Polacy. Dariusz Korganowski w rozmowie z Zuzanną i Patrykiem Szulc. Prószyński i S-ka, Warszawa 2020 – pisze Izabela Mikrut.
Jeżeli ktoś chce żyć w przekonaniu, że monogamia to podstawa, a ludzie nie wdają się w romanse pozamałżeńskie, niech tej książki nie czyta. Jeżeli ktoś krzywi się na wulgaryzmy – tym bardziej, bo Dariusz Korganowski w słowach nie przebiera (i słusznie, wychodzi to na dobre samemu tekstowi, który w wersji ugrzecznionej byłby po prostu nieprawdziwy). „Jak zdradzają Polacy” to książka przede wszystkim zaspokajająca ciekawość. Dotyczy jednej kwestii pracy prywatnych detektywów – to jest gromadzenia dowodów zdrad. Oczywiście Korganowski ma w zanadrzu znacznie więcej intrygujących historii i anegdot i należy się spodziewać, że po sukcesie tej publikacji pojawią się kolejne. Na razie jednak autorzy zajmują się wyłącznie problematyką damsko-męską w pozamałżeńskich układach.
Prywatny detektyw opowiada o tym, jak zdradzają Polacy – jakie błędy popełniają, w jaki sposób można ich przyłapać, kiedy tracą czujność i kiedy swoim zachowaniem wzbudzają podejrzenia najbliższych. Nie trzeba nawet czytać prywatnej korespondencji partnera – zdradzić go może drobny gest, który dla fachowca staje się oczywistością. Zresztą Korganowski powstrzymuje odbiorców przed pochopnymi działaniami – znacznie lepiej zwrócić się do specjalistów, choćby po to, żeby nie ostrzec przedwcześnie wiarołomnego partnera. Tematów okołozdradowych jest mnóstwo: dlaczego w ogóle ludzie decydują się na prowadzenie podwójnego życia, co ich kręci, czy zdrada polega wyłącznie na stosunku seksualnym, czy jest głębszym procesem – na te pytania bohater tomu cierpliwie odpowiada, przy okazji pokazując zjawisko społeczne i analizując jego charakter. Osobną kwestią stają się w książce zagadnienia związane z wyposażeniem detektywów: zapewne odbiorcy mają wynaturzony obraz ekwipunku z seriali paradokumentalnych, co Korganowski bezlitośnie wyszydza. Opowiada natomiast, jakimi narzędziami dysponują detektywi i – co im wolno, żeby działania odbywały się zgodnie z prawem. Tłumaczy między innymi, jak dostawać się do strzeżonych budynków, jak nie wzbudzać podejrzeń śledzonego i jak prowadzić obserwacje. Czasami trzeba się posłużyć bardziej zaawansowanym sprzętem – i wtedy autor pokazuje jego możliwości. Jednak rozwiewa obiegowe przekonania na temat pracy detektywów – i odrzuca serialowe naleciałości.
Skupia się przeważnie na wybranych anonimowych scenkach ze swojej pracy. Przytacza co ciekawsze sytuacje, rozpatruje motywy i rodzaje działań osób zaangażowanych w sprawę. W ten sposób pozwala przyjrzeć się charakterowi zdradzających i reakcjom zdradzanych, buduje portret psychologiczny, który da się zastosować do sporej grupy ludzi. Przykuwa uwagę za sprawą tematu – w dobie mody na poradniki psychologiczne, które mają pomóc w ratowaniu związku, rejestruje sytuacje, w których nie ma już czego ratować. I z takich momentów składa opowieść. Zuzanna Szulc oraz Patryk Szulc wymyślają sposoby na ominięcie detektywistycznych pułapek – po to, by ze swojego rozmówcy wyciągnąć jak najwięcej szczegółów dotyczących pracy i codzienności detektywa. Dzięki temu będą dostarczać czytelnikom rozrywki. Jest to publikacja opierająca się na ludzkich słabościach i na skłonnościach do skoków w bok – ale nie tylko zdrady będą wpływać na ogromne zainteresowanie tomem: sama praca detektywa, jako zajęcie tajemnicze, sprawi, że po książkę sięgnie spora grupa ludzi.