Recenzje

Podróż

Agnieszka Litorowicz-Siegert: Olszany. Kamienna róża. W.A.B., Warszawa 2020 – pisze Izabela Mikrut.

Czasami trzeba ruszyć w świat, żeby móc naprawdę docenić swoją codzienność. Przekonują się o tym Julia i Kalina, dwie przyjaciółki, które spotkały się za sprawą Wiktora, byłego ukochanego Kaliny, a obecnego narzeczonego Julii. Jednak to nie ich sercowe perypetie mają tu znaczenie: kobiety sobie ufają i wiedzą, że nie ma w tej relacji miejsca na zazdrość. „Olszany. Kamienna róża” to opowieść o poznawaniu siebie i odkrywaniu przeszłości. Dwie bohaterki wyruszają do Oszmiany na Białorusi. Julia próbuje dowiedzieć się czegoś o swoim zapomnianym krewnym: chce odtworzyć jego losy i przekonać się, kim był. Kalina zamierza przerwać rodowy impas w miłości: dowiedziała się, że kiedy kamienna róża, przedmiot, który posiada, trafi na swoje miejsce, kobiety z rodziny będą mogły wreszcie poznać prawdziwą miłość. U Julii ruszenie w drogę jest zatem powodowane względami pragmatycznymi, u Kaliny – romantyzmem i niewytłumaczalną nadzieją. Julia potrzebuje dokumentów. Kalina, na razie – wskazówek. Bo przecież nie ma pojęcia, skąd pochodzi kamienna róża, ani w jakim miejscu ją pozostawić. Kobieta liczy na to, że podróż wszystko wyjaśni – ryzykuje, ale przy okazji ma w pakiecie sympatyczną wycieczkę z przyjaciółką. I znacznie więcej profitów, o czym dowie się dopiero w Oszmianie.

Agnieszka Litorowicz-Siegert postawiła na klasyczną obyczajówkę z tajemnicami z przeszłości oraz romansami na horyzoncie – i sprawiła, że historię Julii i Kaliny kobiety będą chciały czytać dla przyjemności. Nie ma tu bowiem naiwnych rozwiązań, a schematy fabularne – chociaż przewidywalne – nie psują zabawy ze śledzenia akcji. Do perypetii sercowych autorka dołącza trochę zagadek – czasami coś wzbudza nieufność, czasami od pierwszego spotkania wiadomo, że znajomość przerodzi się w coś poważniejszego. Tu ważni są ludzie. Kiedy Julia i Kalina przybywają do Oszmiany, przekonują się, jak gościnni są miejscowi – i jak bardzo starają się kultywować tradycje. Natychmiast zostają wciągnięte w wir imprez i spotkań towarzyskich – teoretycznie po to, żeby zdobyły potrzebne informacje. W praktyce – bo nie da się odmówić serdecznym mieszkańcom. Poza tym i Julia, i Kalina mają swoje powody, żeby pobyt w Oszmianie przedłużyć przynajmniej trochę. Najpierw zatem zarzuca autorka czytelniczki nadmiarem wrażeń i rozrywek. Później stopniowo wprowadza do opowieści coraz więcej tajemnic lub tropów – sugeruje, że ludzie wiedzą sporo i że mogą pomóc bohaterkom w osiągnięciu ich celów. Wikła Julię i Kalinę w relacje, z których nikt nie chciałby się wyplątywać: tu prawie nie ma czarnych charakterów, z mroku autorka rezygnuje, co nie oznacza, że odrzuca wątki kryminalne – te funkcjonują całkiem nieźle. Wreszcie przerzuca uwagę odbiorczyń z aspektów towarzyskich na śledcze – pojawia się tu skarb z przeszłości i możliwość odnalezienia pamiątek po przodkach, a co za tym idzie – również poznania własnych korzeni. To coś, czemu bohaterki nie mogłyby się oprzeć. Całą fabułę zgrabnie Litorowicz-Siegert przedstawia, tak, żeby czytelniczki czuły się usatysfakcjonowane melodyjnością prozy.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,