Katarzyna Mirgos: Gure. Historie z Kraju Basków. Czarne, Wołowiec 2020 – pisze Izabela Mikrut.
Katarzyna Mirgos jest wręcz zdziwiona, że kiedy mówi się o Kraju Basków, niewielu słuchaczy kojarzy nazwę ETA (nie mówiąc już o burzliwej historii regionu). Fakt, to zjawisko raczej trudne do zrozumienia i w tomie „Gure. Historie z Kraju Basków” pojawi się kilka rozdziałów poświęconych przeszłości i tworzeniu się nowego miejsca na mapie. Autorka przywołuje dawne wydarzenia raczej skrótowo i bez chęci zagłębiania się w niuanse polityki, unika wyjaśniania związków przyczynowo-skutkowych i szukania tematu w tragediach. O wiele bardziej inspiruje ją zwyczajne życie. Sama uczyła się języka Basków i umie się nim posługiwać, co nieodmiennie przez mieszkańców jest doceniane i komplementowane. Ale dla Katarzyny Mirgos posługiwanie się językiem kraju (o problemach nazewniczych trochę w książce pisze) to po prostu jeden ze środków na docieranie do prawdy. Umawia się na rozmowy o życiu w Kraju Basków z miejscowymi – i ci zgadzają się, chociaż niekiedy boją się, czy poradzą sobie z angielskim. Tymczasem dziennikarka, która włada ich językiem, wzbudza znacznie większe zaufanie – i może wysłuchać ciekawszych historii.
Działa Katarzyna Mirgos jak typowa przedstawicielka pokolenia Erazmusa, nie boi się wyzwań i nowych znajomości, lubi odkrywać różne kultury, a ponieważ Krajem Basków jest zafascynowana – z przyjemnością poznaje kolejne jego sekrety. Interesuje ją przede wszystkim zwyczajność, to, czego na pewno nie znajdzie w przewodnikach czy oficjalnych narracjach, buduje swoją książkę z osobistych przeżyć – swoich i rozmówców. Mimo wszystko musi rozpocząć od oczywistości: miejsca Kraju Basków na mapie, językowych zawiłości (niektóre przerzuca nawet do przypisów, jeśli uznaje, że jest w nich coś intrygującego dla czytelników – i faktycznie, ma w tej kwestii wyczucie, na które można się zdać). Próbuje odtworzyć specyfikę tożsamości miejscowych, wypytuje o tradycję i zwyczaje, które pozwalają rozszyfrować mentalność ludzi – chce nie tylko wiedzieć, ale i rozumieć, na tym opiera sens swoich wywiadów prowadzonych na potrzeby książki. Pisze o baskijskich rodzinach, a rozmówców szuka nie tylko w młodych, otwartych na świat, ale w przedstawicielach różnych grup społecznych i wiekowych, co umożliwia jej dotarcie do większej liczby ciekawostek. Czasami stawia na motywy bardziej sensacyjne, gotowe tematy do wstrząsających reportaży – kiedy rejestruje procedery niemające powszechnej akceptacji, usiłuje podawać statystyki i suche dane. Kiedy jednak zbliża się do tematów rodzinnych, osobistych i związanych z normalnością – pozwala sobie na znacznie większy subiektywizm, widać, że Kraj Basków to dla niej inspiracja i zestaw możliwości. Sięga do własnych obserwacji i doświadczeń – czasami wplata w opowieść mijane codziennie miejsce, innym razem – fascynację potrawami i kulinariami (nie zamienia jednak tomu w zbiór przepisów, na to może przyjdzie jeszcze pora). Proponuje książkę wyważoną i serdeczną, przedstawiającą radość z możliwości pobytu w Kraju Basków – ta atmosfera przesyca całą narrację i zachęca do lektury.