Recenzje

Podróż do wnętrza siebie

„Homesick | Sick Home” B’cause Dance Company – choreografia Bartek Woszczyński – w Teatrze Studio w Warszawie – pisze Agnieszka Supińska

Spektakl taneczny „Homesick | Sick Home” B’cause Dance Company w Teatrze Studio był inauguracją występów tej grupy na warszawskiej scenie. Początkiem bardzo udanym. Przedstawienie, podejmujące temat uchodźców oraz współczesnej definicji człowieczeństwa, połączyło w sobie fantastyczne widowisko taneczne i wzruszającą historię, która z pewnością wzbudziła w widzach wiele ważnych pytań o naszą tożsamość i otwartość na inne kultury.

Na scenie panuje ciemność. Przebija się przez nią mgliste światło latarni morskiej –  niesie ono nadzieję rozbitkom, niejednokrotnie ratując im życie, i stanowi symboliczny drogowskaz. Prosta, bardzo czytelna i przejmująca scenografia już w pierwszych minutach głęboko uderza w widza.

5 tancerzy (Simone Donati, Aleksandra Krajewska, Francesca Merolla, Szymon Osiński, Urszula Woszczyńska) maluje przed nami historię walki o przetrwanie w świecie pełnym podziałów i nierówności. Bohaterowie spektaklu to uchodźcy, którzy postanawiają porzucić dom i wyruszyć w podróż w poszukiwaniu lepszego jutra. Wspomniana walka ma swoje odbicie nie tylko w aspekcie fizycznym; w tańcu postaci widać również walkę wewnętrzną, rozdarcie i próbę odnalezienia siebie w nowym, nieznanym środowisku. Niespokojna, neurotyczna, świetnie wyważona choreografia Bartka Woszczyńskiego prowadzi widzów przez historię ludzi, którzy postanowili zaryzykować wszystko w imię lepszej przyszłości.

To, co przede wszystkim przykuwa uwagę w propozycji B’cause Dance Company, to przemyślana praca z rekwizytem, w tym przypadku – ubraniami. Tancerze w toku spektaklu nadają im zupełnie nowe znaczenie. Wraz z wyruszeniem w drogę do nowego świata wyzbywają się ich, tak jakby symbolicznie żegnali się z dotychczasowym życiem, domem, wyznawanymi wartościami i kulturą. Artyści zdejmują kolejne części odzieży, formując z nich stertę w rogu sceny. W kolejnych minutach, podczas rejsu przez wzburzone fale – uformowane przez gęsty dym, usypany kopiec ubrań w zależności od perspektywy może symbolizować zarówno znikającą za horyzontem ojczyznę jak i zupełnie nowy ląd, nowy porządek.

Postacie podczas przeprawy pozostają w bardzo bliskich relacjach i zdają się od siebie całkowicie zależne. Choreografia w tych partiach spektaklu jest bardzo intymna, splątani w tanecznym układzie bohaterowie momentami przypominają jeden, poruszający się sprawnie organizm. Jednak wraz ze zbliżającym się końcem ich podróży, coraz bardziej się od siebie oddalają.

W budowaniu nastroju niepokoju i gęstej atmosfery obaw niezwykle pomocne okazuje się również światło. Za absolutnie piękną reżyserię światła brawa należą się Arturowi Wytrykusowi. Twórcy zastosowali bardzo ciekawy zabieg – w momencie symbolicznego „zejścia na ląd” rozpaliły się na moment światła na całej sali. Dzięki temu widz mógł poczuć się częścią spektaklu, tym współczesnym światem, do którego tak bardzo dążyli bohaterowie przedstawienia. Kto z nas w myślach ciepło powitał nowoprzybyłych? W kim pojawił się lęk przed obcymi, którzy próbują się wmieszać pomiędzy nas?

Postacie powoli przywykały do otoczenia. Z czasem zaczęła odzywać się w nich natura, sięgnęli więc znów po porzucone wcześniej ubrania, szukając w nich gorączkowo dobrze znanych zasad i wartości. Jednak w nowej rzeczywistości nic już nie było takie same. Ich ruchy stawały się coraz bardziej nerwowe.

Zachowanie odrębności wiązało się z brakiem akceptacji; pozostali, którzy przywykli już do prawideł, którymi rządzi się nasz świat, momentalnie siłą przywracają niezależną jednostkę do pionu. Jeśli chcesz żyć wśród nas, musisz żyć tak jak my. W dzisiejszych czasach nie ma miejsca na „niepasujące” wartości.

W jednej z końcowych scen czwórka tancerzy staje na drewnianych skrzynkach i bacznie przygląda się ostatniemu z członków wyprawy, który poprzez indywidualną choreografię próbuje okazać swoją niezależność. Grupa początkowo z niego szydzi, jednak z czasem pozostali zaczynają mimowolnie powielać ruchy tancerza. Wyraźnie widzimy, że bohaterów łączy wspólna historia, która sprawia, że rozumieją się bez słów i bezwiednie synchronizują swoje ruchy. Postępujące po sobie fragmenty choreografii i przejmowanie inicjatywy przez kolejnych tancerzy sprawia jednak, że tracimy pewność, kto jest liderem tego zjednoczenia. Czyje wartości wyszły na wierzch? Czy można znaleźć miejsce w obcej kulturze, zachowując swoją tożsamość? Czy nasz świat daje innym taką szansę?

 

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , , ,