Recenzje

Podróż wyborcza

Laurent Gerra, Achde: Lucky Luke. Człowiek z Waszyngtonu. Egmont, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Rutheford Hayes szybko by zginął w realiach Dzikiego Zachodu – nie przetrwałby nawet jednego dnia. Nic dziwnego, że trzeba mu ochrony. Lemoniadowa Lucy, jego wierna żona, pokonałaby może bandytów, ale i tak przydaje się Lucky Luke – w roli obrońcy uciśnionych. Co prawda musi w tym celu przerwać swój pojedynek z Billym Kidem – ale i tak sprawa była z góry przesądzona. Samotny kowboj na Jollym Jumperze towarzyszy politykowi w jego prezydenckiej kampanii. Lucky Luke zostaje wysłany na misję – a równolegle, w świecie czarnych charakterów, zostaje opłacony pewien zbir – żeby czyhać na Hayesa. Przestępca nie przebiera w środkach, jeśli musi przebrać się za tancerkę kankana, to to zrobi – wszystko, byle dostać się w pobliże Hayesa i unieszkodliwić go. Tam, gdzie toczy się walka polityczna, nie ma mowy o skrupułach. Na szczęście Lucky Luke potrafi przewidzieć każde niebezpieczeństwo i przez to jest wyjątkowo skuteczny. Może na przykład znienacka wytrącić broń jednym celnym strzałem, może też przechytrzyć zakładających zasadzkę.

„Człowiek z Waszyngtonu” to książka, która jest realizacją stereotypu – w samej fabule nie dzieje się nic zaskakującego – nic, czego fani Lucky Luke’a by się nie spodziewali. Smaczki pojawiają się w dalszych planach kadrów. Bo autorzy kontynuujący dzieło Morrisa postanawiają pograć motywami czytelnymi dla odbiorców. W tle wydarzeń dzieją się rzeczy, które rzucają nowe światło na popkulturową rzeczywistość lub historię – można się nieźle ubawić, śledząc pomysły anonimowych postaci. Warto zatem uważnie śledzić obrazki i odkrywać zakodowane w nich żarty. Przy Lucky Luke’u nie będą się nudzić nawet starsi czytelnicy, fani cyklu. To zeszyt, który mimo archaiczności w kreacji postaci umożliwia rozrywkę międzypokoleniową.

Lucky Luke wie, jak uczyć bandytów dobrego zachowania. Wymierza sprawiedliwość, przy nim każdy może czuć się bezpiecznie. A dopóki nie musi – nie nalega na poznanie sekretów współpodróżników. Dlatego też tajemnica teczki, którą za Hayesem nosi jego służący, wybrzmi dopiero po pewnym czasie. W „Człowieku z Waszyngtonu” idee polityczne nie mają większego znaczenia, liczą się uruchamiane stereotypy. Autorzy bardzo umiejętnie prowadzą akcję i dostarczają czytelnikom licznych przygód. Cechą charakterystyczną tego tomiku jest humor wysokiej jakości. To, że Jolly Jumper jest bohaterem nastawionym sarkastycznie do rzeczywistości, nikogo nie zdziwi. Tak samo zresztą jak stoicki spokój Lucky Luke’a w każdej sytuacji: kontrast między histerycznymi wręcz emocjami bandytów i obojętnością kowboja jest ogromny i podsyca śmiech.

Bardzo starannie jest ten komiks dopracowany w obrazkach. Autorzy operują filmowym kadrowaniem, potrafią przedstawiać historie dziejące się równolegle, ale wiedzą też, kiedy zastosować zbliżenia i zwrócić uwagę odbiorców na konkretny detal w kadrze. Kultowy komiks na nowo wywoła zainteresowanie przygodami Lucky Luke’a – to w końcu bohater, który zapisał się na stałe w zbiorowej świadomości, ale tylko powracanie do tej lektury umożliwia odkrywanie kolejnych smaczków humorystycznych.

Komentarze
Udostepnij
Tags: , ,