Recenzje

Podrzucanie trupa

Marta Obuch: Francuski piesek. Filia, Poznań 2016 – pisze Izabela Mikrut

Kiedy za sprawę kryminalną biorą się baby, może być wesoło. Marta Obuch przyzwyczaiła już czytelniczki do tego, że na kanwie sensacyjnych wydarzeń buduje komedię romantyczną, pozwala przy okazji sobie na przemycanie w narracji rozmaitych sercowych porad dla odbiorczyń. Dzieli się przemyśleniami na temat facetów i związków damsko-męskich, pokazuje, jakich błędów unikać i jak funkcjonuje różnica płci, która w sferze psychiki nie pozwala na osiągnięcie spokoju i stabilizacji zwłaszcza parom o krótkim stażu.

We „Francuskim piesku” autorka odwołuje się do postaci, które przedstawiała w innych swoich książkach: jest tu sympatyczna choć momentami nadekspresyjna Zuza, jej przyjaciółka Misia oraz fenomen modowo-umysłowy, Ryszarda. Trzy damy na skutek rozmaitych perypetii zmuszone są chwilowo zamieszkać razem. Konstruują więc alarm ze sznurka i sporej liczby puszek po piwie, nawiązują bliższe relacje z sąsiadami i próbują rozwiązać sprawę trupa. Trup w życzeniach pojawia się już na drugiej stronie powieści i autorka nie pozostawia złudzeń co do dalszych losów spostponowanego osobnika. Nikt go jednak nie będzie żałować: egzaminator odbiera Zuzie szansę na upragnione prawo jazdy. W tym kontekście fakt, że bohaterka postanawia oficjalnie wkroczyć na drogę przestępstwa i potrzebny dokument po prostu kupić, nikogo nie będzie dziwił. Potrzeba w końcu siły napędowej historii, same ekscesy okołomiłosne nie wystarczą.

Panowie też w tej powieści się przewijają, nie tylko pod postacią przystojnego Francuza z sąsiedztwa (gdzieś w zabawach językowych widać wpatrzenie Marty Obuch w Joannę Chmielewską). Komisarz Piotrek Marchewka, może i niewielkiego wzrostu, ale za to wielkiego serca, postanawia wreszcie uregulować sprawy z Zuzą, co oznacza przeniesienie związku na kolejny poziom. Zapomina jednak, że ma do czynienia z osóbką o radykalnych poglądach. Igła z kolei ucieka przed Misią w pracę. Obu mężczyznom emancypacja mocno daje się we znaki, co tylko potęguje komizm opowieści. Marta Obuch bawi się bezradnością facetów w obliczu pomysłowości ich ukochanych kobiet, może też dzięki podobnym zabawom parę rzeczy czytelniczkom wbić do głów. Śmiech wzbudza na płaszczyźnie damsko-męskich nieporozumień, ale i kontrastów w charakterach: tu panie są niezależne, silne i poradzą sobie w każdej sytuacji, ich partnerzy zwykle pozostają bez szans w obliczu zwariowanych pomysłów. Humor podsycany przez naiwność kobiet dobrze się sprawdza – i to nie pierwszy raz. Marta Obuch sięga po komedię, która w pierwszej kolejności jest obyczajówką, skupia się na perypetiach w kontaktach interpersonalnych, same tematy związane z tajemniczą śmiercią egzaminatora to już sprawa z dalszego planu. Wie, jak budzić ciekawość odbiorczyń i przekonywać je do lektury: stawia na wyraziste charaktery i na tempo akcji. Zuza i Misia mają sporo wad (Ryszarda – jeszcze więcej), ale dają się lubić, to postacie, którym się kibicuje, bez względu na to, jak szalone scenariusze wymyślą. Właśnie w tym nieskrępowaniu, w możliwości zrobienia wszystkiego, co się wymyśli, tkwi siła powieści Marty Obuch. Autorka bardzo lubi humor – na marginesie rozśmieszania tłumaczy, jakich błędów nie popełniać w związku. „Francuski piesek” to opowieść, w której rzeczywistość przechodzi ludzkie pojęcie: ale przecież nie mogło być inaczej, jeśli ma się do czynienia z tak silnymi osobowościami.

Komentarze
Udostepnij