O spektaklu „Pełna powaga” Oskara Wilde’a w reż. Tadeusza Kabicza w Teatrze Telewizji pisze Krzysztof Krzak.
Po kilku spektaklach będących przeniesieniem na telewizyjny ekran przedstawień granych swego czasu w teatrach stacjonarnych Teatr Telewizji zaprosił 21 października 2024 roku na widowisko zrealizowane specjalnie dla tej „największej sceny świata”. To „Pełna powaga. Komedia dla ludzi bez poczucia humoru” Oskara Wilde’a w reżyserii debiutującego w Teatrze TVP Tadeusza Kabicza.
Sztuka napisana przez Wilde’a pod koniec XIX wieku gościła już w Teatrze Telewizji w 1968 roku, kiedy to Jerzy Gruza zrealizował ją z Gustawem Holoubkiem i Andrzejem Łapickim w rolach głównych pod tytułem „Brat marnotrawny” (w pewnych źródłach można też znaleźć informacje o spektaklach z 1961 i 1967 roku). Pod tym tytułem grana ona była w wielu polskich teatrach, choć czasami można było ją obejrzeć jako „Bądźmy poważni na serio”. To zamieszanie z tytułami wynikało z obecności w oryginale słowa earnest, co znaczy poważny, szczery, ale również wywołuje skojarzenie z imieniem Ernest, istotnym dla perypetii stworzonych przez autora. Kabicz wykorzystał nowe, uwspółcześnione tłumaczenie dokonane przez Macieja Stroińskiego (wcześniejsze były autorstwa Cecylii Wojewody i Bolesława Gorczyńskiego), skrzące się błyskotliwymi dialogami pełnymi gier słownych, paradoksów, bon motów, którymi lady Augusta (choć nie tylko ona) sypie jak z rękawa (dla przykładu: Ona nie ma dla kogo żyć, więc żyje dla przyjemności lub Włosy są martwe, dlatego towarzystwo śmierci działa na nie tak ożywczo).
„Pełna powaga” to historia dwóch młodych angielskich dandysów, którzy dla własnej wygody funkcjonowania w pełnym konwenansów społeczeństwie końcówki epoki wiktoriańskiej, wymyślają fikcyjne alter ego o imieniu Ernest i Bunbury. Wywołuje to wiele zabawnych sytuacji, zaś fabułę sztuki ubogaca kilkoma niespodziewanymi zwrotami akcji. Zaczyna się to tak, że Algernona Moncrieffa (Piotr Trojan) odwiedza jego przyjaciel, którego ten zna jako Ernesta Wortfinga (Mateusz Więcławek). Zamierza on oświadczyć się kuzynce przyjaciela, Gwendalinie Fairfax (Jaśmina Polak). Algernon zmusza Ernesta, a właściwie Johna do przyznania się, iż prowadzi podwójne życie, używając fałszywego imienia. Przy okazji wychodzi na jaw, że sam Algie też ma rzekomego przyjaciela Bunbury’ego, którym musi się opiekować w chorobie. W rzeczywistości obu panom te oszustwa umożliwiają wyjazdy z domu i prowadzenie incognito „wesołego” życia. Po jakimś czasie Algernon Moncrieff udaje się do wiejskiej posiadłości przyjaciela i zafascynowanej złem Celiny (Helena Urbańska), której opiekunem jest ów John Wortfing. Przedstawia się jako jego młodszy brat… Ernest. Algernon zakochuje się w dziewczynie i postanawia ją poślubić. John jest wciąż zakochany w kuzynce Algernona. Jej matka, wyniosła materialistka Lady Augusta Bracknell (Danuta Stenka) nie zgadza się na ich małżeństwo z powodu niewiadomego pochodzenia Johna. Ten nie zgadza się więc na małżeństwo Cecylii z Algernonem, jeśli Lady Bracknell nie wyrazi zgody na jego ślub z jej córką. W tle rozgrywa się też inny flirt – guwernantka Celiny, Letycja Pryzma (Dorota Segda), emabluje pastora Ferdynanda Ornata (Piotr Cyrwus). Z pozoru lekka salonowa komedia, która dzięki znakomitej grze aktorów nabiera głębszej wymowy. Staje się opowieścią o poszukiwaniu własnej tożsamości, o potrzebie bycia sobą wbrew konwenansom i oczekiwaniom społeczeństwa.
A obsada jest zaiste doborowa. Poza już wymienionymi w „Pełnej prawdzie” wystąpili też Adam Biedrzycki jako Leon, służący Algernona i Sławomir Sulej w roli lokaja Johna. Wszyscy doskonale zachowują rytm i humor tekstu świetnego tłumaczenia, podając jednocześnie tekst niezwykle lekko i zrozumiale dla widza, co jest ważne tym bardziej, że losy Johna są mocno zagmatwane przez Wilde’a. I bynajmniej nie razi kampowość ich gry, jak i całego przedstawienia sprawnie wyreżyserowanego przez Tadeusza Kabicza.
Cieszy powrót do Telewizji Polskiej wybitnych aktorek: Doroty Segdy i Danuty Stenki; kapitalnie rokują w lżejszym repertuarze młodzi aktorzy: Jaśmina Polak związana z teatrem Warlikowskiego (niedawno mogliśmy ją podziwiać w telewizyjnej wersji „Powrotu do Reims”), Helena Urbańska (w grudniu zobaczymy ją w Teatrze TVP w „Spartakusie” Jakuba Skrzywanka), Piotr Trojan (filmowy Tomasz Komenda) i Mateusz Więcławek (kilka dni przed premierą „Pełnej prawdy” telewizyjna Jedynka pokazała „Figuranta” z nim w roli głównej). Znakomicie wypadł w podwójnej roli posiadłości obu przyjaciół zespół ogrodowo-pałacowy w Natolinie z angielskim ogrodem, dostosowany dla potrzeb spektaklu przez Ewę Gdowiok i pięknie sfotografowany przez Jakuba Stoleckiego. Wyjątkowe były też kostiumy (oryginalne, epokowe sprzed ponad 150 lat) sprowadzone przez Dorotę Roqueplo wprost z paryskich magazynów. Co tu dużo mówić – to po prostu bardzo dobre przedstawienie.
Fot. Waldemar Kompała/TVP