Recenzje

Polityka

Szymon Hołownia: Fabryka jutra. Znak, Kraków 2020 – pisze Izabela Mikrut.

„Fabryka jutra”, książka Szymona Hołowni, przeznaczona jest wyłącznie dla tych czytelników, którzy zainteresowani są jego politycznymi decyzjami, zwłaszcza – pomysłem na startowanie w wyborach prezydenckich. Ten autor rezygnuje z usług ghostów i z dynamizowania narracji na wzór zachodnich polityków – pisze po swojemu i próbuje wyjaśnić, jak wyglądał ostatni rok jego pracy. Usiłuje przy tym zająć się rozwiewaniem wątpliwości, odpowiadaniem na rozmaite komentarze przedstawiane przez media i – ponownie zaprezentować siebie, tak, by w przyszłości zapewnić sobie bazę wiernych wyborców. Jest to trochę ryzykowne podejście, zwłaszcza ze względu na próby tonowania nastrojów. Szymon Hołownia w tej publikacji przedstawia siebie tak, by przekonać jak najwięcej nieprzekonanych (albo – żeby dotrzeć do własnych fanów i tych, których przekonywać nie trzeba) – tyle że próbuje przez cały czas zachować neutralność i w miarę możliwości nie radykalizować żadnej oceny.

„Fabrykę jutra” trudno oceniać od strony literackiej. Zwyczajny tekst, który na dłużej nie przyciąga ani nie budzi większych wątpliwości od strony stylistycznej, bezbarwny – co niekoniecznie bywa zaletą w książkach polityków, chociaż jest wygodnym i zapewniającym bezpieczeństwo komentarzem. Do tego Hołownia nie dba o wyraziste puenty czy o motywy zapadające odbiorcom w pamięć – pisze, żeby przedstawiać rzeczywistość, unika oceniania, ale nie chce też powiedzieć zbyt dużo: wie, że nie wszystko może przekazać. Przez tę ostrożność tekst sporo traci: brakuje w nim tematów, które by rozpalały, które stałyby się dla czytelników drogowskazem i uświadomiły, że za tym właśnie człowiekiem w polityce warto iść. Hołownia pisze, pisze, pisze i nic z tego nie wynika – owszem, można w pojedynczych scenkach dostrzec ślady „wyzwań” – reakcji na konkretne momenty, zarzuty lub sytuacje – jednak żeby do takich fragmentów dojść, trzeba przedzierać się przez kolejne strony jałowego w gruncie rzeczy tekstu. Jeden powód, dla którego „Fabryka jutra” powstała, to najprawdopodobniej chęć zwrócenia uwagi na sztab ludzi pracujących z autorem przy kampanii. Szymon Hołownia wylicza tych, którzy mu pomogli, zwraca uwagę na ich rolę i pomysły: jakby próbował wyjaśnić, że budowanie strategii w kampanii politycznej to praca zespołowa. Czasami tłumaczy się z błędów, żeby nie wypaść zbyt dobrze we własnych oczach. I to wszystko jednak rozczarowuje. Brakuje wyraźnego przesłania, informacji kierowanej do czytelników – dlaczego w ogóle mają po tę książkę sięgać. Niby Hołownia pokazuje kulisy działań w polityce – ale robi to bardziej niż ostrożnie, chce opowiadać, ale nie chce nic powiedzieć. Wypada całość raczej mdło i trudno nawet wyobrazić sobie, że coś mogłoby wpłynąć na poprawienie jakości narracji. Autor stworzył sobie po prostu pamiątkę dotyczącą startu w wyborach prezydenckich: książkę dla siebie.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,