Recenzje

Ponadczasowa opowieść o przyjaźni na bydgoskiej scenie

O spektaklu „Chłopcy z Placu Broni” wg Ferenca Molnara w reż. Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Kameralnym w Bydgoszczy pisze Julia Lewandowska.

„Chłopcy z Placu Broni” Ferenza Molnara (właściwie Ferenca Neumanna) to bodaj najbardziej znane dzieło węgierskiej literatury. Powieść napisana w 1906 roku i przełożona na kilkadziesiąt języków stała się wzorcowym przykładem książki dla młodzieży, która niesie za sobą uniwersalne wartości. Początkowo powieść publikowana była w odcinkach na łamach węgierskiej gazety dla młodzieży. Po roku została wydana jako książka. Od ponad stu lat historia Nemeczka wzrusza kolejne pokolenia. 

Historię chłopców, którzy codziennie spotykają się na tytułowym Placu Broni zna każdy: od wielu lat książka jest lekturą w szkole podstawowej. Osią fabularną  powieści jest konflikt pomiędzy grupą nastoletnich chłopców pod wodzą  Janosza Boki, a ich rówieśnikami należącymi do Czerwonych Koszul pod dowództwem Feriego Aczy, którzy chcą „przejąć” Plac Broni. Zwaśnione drużyny spierają się ze sobą i za wszelką cenę próbują udowodnić, że są lepsi i silniejsi od przeciwników.

Powieść  była kilkakrotnie ekranizowana, a także przenoszona na scenę teatru. Najnowszą interpretacją sceniczną, tym razem  musicalową, jest spektakl przygotowany przez Wojciecha Kościelniaka, wystawiony przez  Teatr Kameralny w Bydgoszczy. Inscenizacje Kościelniaka od lat cieszą się wielkim uznaniem krytyków i publiczności. Od kilku teatralnych sezonów stara się on realizować swoje spektakle nie tylko na deskach największych teatrów muzycznych, ale także w mniejszych ośrodkach, takich jak Słupsk czy teraz Bydgoszcz, gdzie pracuje z aktorami, którzy nie zawsze mają wykształcenie i doświadczenie na scenach muzycznych.

Sprawny zespół aktorski Teatru Kameralnego bezproblemowo poradził sobie z inscenizacyjną konwencją. Przez ponad trzy godziny aktorzy tańczą i  śpiewają bez oznak zmęczenia. Na słowa uznania zasługują odpowiedzialni za przygotowanie wokalne Marcin Wortmann i Paulina Zaborowska, a także Mateusz Pietrzak, który zadbał o choreografię.

Wśród aktorów szczególne uznanie należy się Julii Witulskiej, grającej rolę najmłodszego i najniższego rangą Nemeczka. Jej postać jest bardzo wiarygodna. Widzowie utożsamiają się z nieśmiałym malcem, który swoją niezwykłą jak na swój wiek odwagą za wszelką cenę próbuje udowodnić, że zasługuje na awans i bycie kim więcej niż zwykłym szeregowym.

Również Nikodem Bogdański jako głównodowodzący i najstarszy Janosz Boka daje poznać się jako sprawiedliwy i mądry dowódca. Ufa swoim kolegom i wierzy, że nie zawiodą go w momencie, gdy będą walczyć przeciwko „Czerwonym Koszulom”.

Jedną z ciekawszych ról stworzyła Katarzyna Chmara, która do roli Feriego Aczy ścięła swoje długie włosy. Jako dowódca „Czerwonych Koszul” jest postrachem tytułowych bohaterów. Okazuje jednak współczucie, sympatię i szacunek, gdy przychodzi w odwiedziny do chorego Nemeczka, doceniając  jego heroiczną postawę.              

Na duże brawa zasługują kostiumy Martyny Kander, charakterystyczne dla początku XX wieku, a także scenografia zaprojektowana przez dyrektora Teatru Kameralnego, Mariusza Napierałę. Jest ona bardzo prosta, ale dająca wiele możliwości inscenizacyjnych. Scenę otacza ceglany mur, na którym widnieją napisy wykonane szkolną kredą. Ważną częścią są wizualizacje, które pojawiają się na murach. Aktorzy idealnie się w nie wpasowują: scena otwierająca, gdy Nemeczek zamyka okno w szkolnej sali czy w akcja wskakiwania do wody w Ogrodzie Botanicznym to dwa przykłady wykorzystania projektora.

Warto wybrać się do Bydgoszczy i poznać młody teatr już prezentujący wysoki poziom artystyczny. W spektaklu „Chłopcy z Placu Broni” każdy znajdzie coś dla siebie. Zarówno dzieci, młodzież jak i dorośli odnajdą w przedstawieniu godne naśladowania, uniwersalne wartości, które należy stawiać na piedestale i patrząc na nie, przypominać sobie czym powinniśmy kierować się w życiu.

fot. mat. teatru

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , ,