O spektaklu „We Will Rock You” Bena Eltona w reż. Wojciecha Kępczyńskiego w Teatrze Muzycznym Roma w Warszawie pisze Magdalena Hierowska.
Musical „We Will Rock You” został zaprezentowany po raz pierwszy w 2002 roku na londyńskim West Endzie. Inspiracją dla tego wyjątkowego dzieła były utwory legendarnego zespołu Queen, a libretto stworzył Ben Elton. W warszawskim Teatrze Roma powstał na tej podstawie spektakl niezwykły, co bez wątpienia jest zasługą znakomicie przetłumaczonego libretta i teksów piosenek przez Michała Wojnarowskiego, reżyserii Wojciecha Kępczyńskiego, kierownictwa muzycznego Jakuba Lubowicza oraz perfekcyjnie przygotowanego zespołu aktorów i tancerzy.
Co ważne znakomicie wyśpiewane teksty piosenek w języku polskim odszyfrowały semantykę znaczeń w nowej, zaskakująco współczesnej formie. Głównym wątkiem fabularnym była próba uchwycenia przyszłości ze wszystkimi zagrożeniami jakie mogą spotkać ludzkość przez ujednolicanie umysłów wielu młodych pokoleń. Takie sygnały ostrzegawcze zmuszały do refleksji, choć zważywszy na lekką formę spektaklu odczuć transcendentalnych nie wywołają.
Miejscem akcji jest iPlaneta, zwana kiedyś Ziemią. Zglobalizowany świat, którym rządzi wyjątkowo apodyktyczna Killer Queen (Małgorzata Chruściel) – wygenerowana z cyberprzestrzeni bogini nienawiści do wszystkiego co inne, szczere i prawdziwe wraz ze swym wiernym sługą Khashoggi (Janusz Kruciński) zarządzili nowy ład. Na iPlanecie został przeprowadzony masowy atak na jakiekolwiek poczucie indywidualizmu. Skrupulatne prace nad dewastacją historii muzycznej i ducha wolności próbuje zniszczyć grupa opozycjonistów, którzy w sercach mają prawdziwą miłość do rocka i są gotowi poświęcić życie, aby uratować ludzkość od intelektualnej zagłady.
Prześladowany marzyciel i wizjoner lepszego świata Galileo (Janek Traczyk), wraz ze swoją wybranką serca Scaramouche (Maria Tyszkiewicz), postanawiają zawalczyć o wolność. Wciągają do szaleńczej gry resztę buntowników, którym przewodzi zjawiskowy mistrz historycznej mądrości Buddy (Tomasz Steciuk). Do podróży w poszukiwaniu prawdy w muzyce nikt nie jest przygotowany, ale wszystkich prowadzi duch wolności i szansa walki o lepszy świat.
Pomimo apokaliptycznego tematu przedstawienia fabuła przebiega wartko i w bardzo humorystyczny sposób. Każda scena dopracowana do perfekcji pod względem technicznym zwieńczona była najpiękniejszymi utworami słynnego zespołu Queen. Wśród szerokiego repertuaru, prócz tytułowego, znalazły się między innymi takie przeboje jak: „ „I Want To Break Free”, „Radio Ga Ga”, „I Want It All”, „We Are The Champions” w genialny sposób wplecione w treść sprawnie przebiegającej akcji.
Również pomysłowa scenografia (Mariusz Napierała) i niezwykła forma futurystycznych kostiumów (Dorota Kołodyńska) potęgowały rozmach tego scenicznego przedsięwzięcia. Należy również podkreślić, że fryzury według wizji Jagi Hupało były znakomitym dopełnieniem fantazyjnych wizerunków postaci.
Jest to produkcja, która bez wątpienia wymagała maksymalnego zaangażowania całego zespołu twórców. Każdy element spektaklu był doprowadzony do perfekcji i nawet trudne partie wokalne wybrzmiały w pełni. W tym dziele nie było miejsca na sceniczną pustkę czy niedopracowane szczegóły techniczne. Choreografia wplatająca się w tło scenografii, znakomicie wykonane partie wokalne i odważna treść sprawiły, że ogrom pracy włożony w sferę wizualną tego spektaklu jest bardzo widoczny i bez wątpienia widzom długo pozostanie w pamięci. fot. Karol Mańk