Recenzje

POPIÓŁ I DIAMENT

O koncercie zespołu GOAT OF ARMS w Over The Under Pub w Bydgoszczy pisze Krystian Kajewski.

Do tańca grają nam,

a pocisk bunkry rwie,

śmierć kosi niby łan,

lecz w partyzantce nie jest źle..

Inne mamy czasy niż początek lat dziewięćdziesiątych i grunge gra się dziś na sposób partyzancki właśnie. Ta partyzantka, owo zejście do podziemia, ma jednak urok rozrywki dla wybrańców . Kto Ad 2025 słucha jeszcze grunge? Na koncercie Goat of Arms ludzi było całkiem sporo, a Over The Under Pub znowu mógł być zadowolony z prowadzonej przez siebie polityki: jak najwięcej cover czy tribute bandów.

Pani Alicja z Krainy Czarów ewakuowała się na Drugą Stronę Lustra, po raz kolejny wspaniale nagrywając mój krótki wywiad z zespołem z Poznania. Goat of Arms – tłumaczy znaczenie nazwy gadatliwy perkusista – coat of arms to tarcza herbowa, a Poznań słynie z dwóch trykających się w samo południe koziołków, to wystarczy kreska, żeby stworzyć zabawną grę słów: Goat of Arms ( goat to po angielsku koza właśnie). Perkusista dodaje jeszcze, że to znamienne dla kapel grunge – wszystkie te zabawne nazwy, chociażby Temple Of The Dog (Świątynia Psa, ano…)

Co gdybym zechciał zaoponować? Nie ma na to czasu, wywiad króciutki. No ale Nirvana…

Chwała Bogu! – koncert za chwilę się zacznie. Zespół Goat of Arms tworzy piątka sympatycznych przyjaciół. Wokalista podobny jest do Eddiego Veddera, ale śpiewa raczej jak Chris Cornell. Są miłośnikami muzyki grunge, ale nie tylko. Pytani o fascynacje muzyczne wymieniają między innymi Beatlesów czy Stonesów. Zagrali podczas Nocy Grunge dwie godziny.

Mściwy łobuz – Czas, który niszczy wszystko, okazuje się tym razem być łaskawy, bo te dwie godziny mijają momentalnie. Świetnie wypada białorusko–polska formacja w utworach Wielkiej Czwórki z Seattele; przede wszystkim Alice In Chains i Nirvany.

Taką jeszcze forsę będą mieli z tego grania, ale z pewnością nie grają dla forsy. Grają z miłości.

Ja też kocham grunge i dlatego jestem blisko sceny. Moja podstawowa namiętność to Nirvana. Zespół zagrał kilka kompozycji, w sumie przekrojowo. Najbardziej przypadło mi do gustu Heart Shaped Box, w którym gościnnie zaśpiewał inny wokalista. Ale oczywiście Dmitry Shampanov jest śpiewakiem doskonałym. Zresztą obaj panowie dali popis w utworze Hunger Strike, Temple Of The Dog, śpiewając na tyle precyzyjnie, że gdy zamknęło się oczy, miało się wrażenie, że słucha się oryginału. Co jeszcze zapadło w pamięć? Przede wszystkim Would? Alice In Chains i Stone Temple Pilots, Plush.

W każdym razie cieplej robi się na sercu, bo to trochę taka sentymentalna podróż w czasie i przestrzeni. Czego zabrakło? Oczywiście Smells Like Teen Spirit, a jeśli chodzi o Pearl Jam Jeremy. Po cichu miałem nadzieję, że usłyszę także Jesus Christ Pose Soundgarden z genialnego krążka Badmotorfinger, ale było za to Outshined. I było Mad Season. Ale nie było z kolei Mother Love Bone.

Mój Boże! Wszystkiego być nie mogło. Poza tym może następnym razem muzycy sięgną do kompozycji mniej znanych zespołów, takich jak Mevins, Mudhoney czy Tad. Hole z Courtney Love? Mogłaby to gościnnie zaśpiewać jakaś dziewczyna.

Był już ranek, kiedy z Alicją doszliśmy do naszej Chatki z Piernika, po tych wszystkich odgrzewanych, ale jakże smacznie podanych przebojach. Nuciłem słowa piosenki Courtney Love i przypomniało mi się, że kiedy byłem nastolatkiem nosiłem błękitną bluzę z napisem:

I HATE MYSELF AND I WANT TO DIE

NIENAWIDZĘ SIEBIE I CHCĘ UMRZEĆ

Tako rzecze Kurt Cobain

Teraz mam inną, z logo:

 I LOVE GRUNGE

BY SHIRLEY MANSON

Popiół i diament – luźna gadka z Goat of Arms przed Grunge Night w Over The Under Pub. – YouTube

fot. Alicja Kusek

Komentarze
Udostepnij