Agnieszka Zakrzewska: Niebo nad Amsterdamem. Edipresse Książki, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Dni w Amsterdamie płynęłyby bardzo spokojnie. Agnieszka nie chwyta się już przecież pierwszego lepszego zajęcia, ma dobrą pracę, jest odpowiednio sytuowana. Razem z mężem wychowuje nastoletnią, utalentowaną muzycznie i mądrą córkę. Zna realia życia, wie, jak rozmawiać z ludźmi i co Amsterdam ma do zaoferowania. Pod jej przewodnictwem można niemal zwiedzać miasto i doświadczać jego obyczajowości. W taką sielankę autorka – Agnieszka Zakrzewska – wprowadza motyw stalkingu. Ktoś na fasadzie domu Agnieszki wypisuje farbą obelżywe wyrazy, ktoś jej grozi. Z anonimowym wrogiem trudno walczyć, a bohaterka musi jeszcze zająć się sprawiającą problemy córką. Z Annemarie dzieje się coś dziwnego, dziewczyna nie chce jednak opowiadać o swoich zmartwieniach. Zyskuje za to znajomych w kręgach, do których jej matka dostępu nie miała. Istnieje jeszcze pewna tajemnica, możliwość pomocy – trzeba tylko odnaleźć potomkinię przyjaciela…
„Niebo nad Amsterdamem” to obyczajówka o lekkim posmaku sensacji. Autorka ucieka tu od fabularnych schematów, nie ma w nich czego szukać, bo nikogo nie interesuje ani romans, ani szukanie nowych miłosnych wrażeń. Kryzysy małżeńskie warto przegadać, a bohaterkę zajmuje teraz coś innego. Nie zmienia to faktu, że może nawiązywać nowe znajomości. Szczególnie ciekawa okazuje się relacja z nowym sąsiadem, który zawsze służy pomocą, a poczuciem humoru i świadomością znaczenia ironii rozładowuje każdą trudną sytuację. Do tego – wspiera i może przybyć na ratunek, kiedy zajdzie taka konieczność. Zwłaszcza kiedy w życiu Agnieszki dzieje się coś nietypowego i niepokojącego, czego sama nie rozumie. W powieści „Niebo nad Amsterdamem” autorka ozdabia dialogi naturalnymi dla Holandii zwrotami, czasem odnosi się do tego, co tworzy koloryt lokalny w kulturze. Budzi zainteresowanie miejscem i zyskuje możliwość oderwania się od kopiowanych niemal „rodzimych” historii.
Do Agnieszki w Amsterdamie Agnieszka Zakrzewska wraca po raz ostatni, zamyka tomem cykl obyczajówek. Warto jednak zaznaczyć, że po tę powieść sięgać mogą czytelniczki, które nie znają wcześniejszych przygód bohaterki. To samodzielna historia, może natomiast rozbudzić apetyty na zaległe opowieści. Wygrywa na rynku świeżością, pomysłem na kreacje postaci i na umiejscowienie fabuły. Nawet niewiele drażniących błędów stylistycznych pojawia się w tekście (chociaż maniera nadużywania zaimków, gdy mają dwa różne prawdopodobne punkty odniesienia to jakaś przedziwna moda w czytadłach). Najbardziej kompromitujący będzie krzyk bohaterki, której – według jej wyjaśnienia – zabrakło głosu. Nie zmienia to jednak faktu, że książkę całkiem dobrze się czyta. To typowa lektura rozrywkowa, przynosząca też kilka informacji z życia w Amsterdamie.
„Niebo nad Amsterdamem” to powieść dla odbiorczyń nieco znudzonych tym, co dzieje się na rynku literatury kobiecej – z Agnieszką przyjemnie spędza się czas, nawet mimo jej dylematów rodzinnych i problemów w najbliższym otoczeniu. Bohaterka Zakrzewskiej przyciągnie uwagę nietypowym kontekstem, obszarem, w jakim funkcjonuje – i świadomością różnic.